Felietony

Ukryta dezinformacja, czyli co łączy kryptowaluty z rosyjską propagandą

Patryk Koncewicz
Ukryta dezinformacja, czyli co łączy kryptowaluty z rosyjską propagandą
Reklama

Pojawiają się wszędzie tam, gdzie istnieje szansa na duże zasięgi. Oto one – rosyjskie boty, będące dowodem na zorganizowaną kampanię dezinformacyjną w polskich mediach.

Od momentu rozpoczęcia pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę dużo mówi się o propagandzie w sieci, o konieczności wyczulenia na fake newsy i opłacanych trolli, jednak im dłużej trwa wojna za naszą wschodnią granicą, tym bardziej upewniam się w przekonaniu, że część polskich internautów albo zapomniała o zagrożeniu, albo nie przykłada najmniejszej wagi do weryfikowania treści, które szeruje w internecie. Od kilku tygodni obserwuję bowiem podejrzaną działalność kont związanych pierwotnie z kryptowalutami, które nagle zaczęły udostępniać prorosyjskie treści, mogące być nie tylko dezinformacją samą w sobie, ale także formą phishingu.

Reklama

Uwaga na boty – wszędzie tam, gdzie pojawia się głośny temat

Czytając liczne komentarze w sieci, często mam wrażenie, że propagandę wyobrażamy sobie w nieco zbyt wyidealizowany sposób, że w oczach wielu konta podstępnie kolportujące dany przekaz to giganci pod przykrywką, obserwowani przez tysiące użytkowników. W rzeczywistości propaganda bywa cicha, skryta w cieniu i rozproszona między tysiące malutkich profili, które kroczek po kroczku, w zupełnie niepozorny sposób, zasiewają w głowach danej grupy docelowej konkretną narrację. To właśnie na tych malutkich, założonych niedawno kontach skupiłem swoją uwagę, bo ich działalność jest tak wyraźnie podejrzana, że aż trudno uwierzyć, że ktoś może bezrefleksyjnie łapać się udostępniane przez nich kłamstwa. Zacznijmy jednak od początku.

Pisałem kiedyś, że na Twitterze (dziś X) bardzo trudno uciec od polityki, nawet jeśli starasz się ukierunkowywać algorytm na pożądane przez siebie treści tematyczne. Wystarczy nieco dłużej zawiesić wzrok na nieodpowiednim wpisie, wejść w sekcje komentarzy i boom – nagle twoja tablica staje się areną walki między prawą a lewą stroną kompasu politycznego. Nie o tym jednak jest ten tekst – piszę to po to, by zarysować źródło moich obserwacji, jakim są pozornie błahe dyskusje na X.

Przeglądając owe starcia politycznych gladiatorów zacząłem w sekcji komentarzy coraz częściej zauważać wpisy dziwnych, na pozór angielskojęzycznych (wnioskując po imieniu i nazwisku) kont, zaznaczających swoją obecność obrazkami z wymownym podpisem, czasem z dołączonym linkiem do ewidentnie „lewej” strony internetowej. Ich przekaz możemy podzielić na dwie kategorie – uderzenie w obecną władzę nad Wisłą oraz podjudzanie przeciwko Ukrainie.

Wpisy te pojawiają się najcześciej pod dyskusjami politycznymi, ale zdarzało mi się odnajdywać je też wszędzie tam, gdzie istniało duże podobieństwo uzyskania zasięgów – pod postami influencerów, sportowców czy znanych osobistości. 

Dalej robi się jeszcze ciekawie. Te wpisy są udostępniane dalej przez konta sugerujące polskie pochodzenie, dzięki czemu osiągają lepsze zasięgi i większą wiarygodność, ale wystarczy przeczytać profilowe opisy, by zapaliła się w głowie czerwona żarówka.

Dla przykładu – rzekoma Pani Angelika Tatarczyk napisała: powrót do zdrowia. precyzja. szkoła. ryzyko. Względnie normalnie? Ok, a co powiecie na Pana Przemysława Buczma, który wyznaje zasady oszukiwać. szczególny. zaufanie. koń?

Można więc zauważyć, że pojawiają się pewne elementy wspólne, wskazujące na masowość tych kont, tworzonych na kolanie. Im dalej w las, tym pojawia się tych elementów więcej. Zwróćcie uwagę na niemalże identyczny zasięg i liczbę udostępnień. Może to oznaczać, że wpisy pochodzą z jednej kampanii dezinformacyjnej.

Reklama

To dwa zrzuty ekranu, ale wpisów z tymi samymi liczbami było znacznie więcej, choć sytuacja z profilami zmienia się dynamicznie. Niektóre znikają, inne zaprzestają działalności po jednym wpisie i znów chowają się w cień, jakoby czekając na kolejny sygnał.

Jedno się jednak nie zmienia – w każdym z przypadków główne konto, od którego wychodził pierwszy wpis, zajmowało się wcześniej… kryptowalutami.

Reklama

Rosyjska propaganda i krytpo scamy – pochodzą z jednego źródła?

Opisane wyżej obserwacje trochę otworzyły mi oczy. Często widziałem na X krytptowalutowy spam, dotyczący mniejszych lub większych projektów jakich wiele, ale znając skalę popularności walut cyfrowych, nigdy nie wydawało mi się to szczególnie podejrzane. Jasne, kryptowaluty to raj dla oszustów, ale siła tego środowiska polega właśnie na owczym pędzie, bo im więcej osób się w tę zabawę zaangażuje, tym łatwiej doprowadzić do manipulowania rynkiem przez sterowanie początkowymi inwestorami, ślepo wierzącymi w internetowych guru od porad giełdowych.

Wydawało mi się więc, że ten nagły wysyp krytpo kont, to efekt nadchodzącej hossy i wiary w powodzenie konkretnych projektów, a okazało się, że to nic innego, jak zadaniowe boty, które w każdej chwili są w stanie skręcić w stronę wybranej narracji propagandowej – ich dawna działalność mogła być albo przykrywą, albo częścią krytpowalutowych oszustw.

Można domniemywać, że skoro wszystkie te konta tak aktywnie powielają przekaz płynący z Kremla, mający na celu jeszcze większą polaryzację polskiego społeczeństwa, to środki pozyskiwane z phishingowych oszust (niektóre linki zawierały w adresie losowe kombinacje cyfr i liter, ewidentnie wskazujące na scam) mogły posłużyć do finansowania działań rosyjskiej armii, ale na to żadnych dowód nie ma, bo i też nie o to w tej publikacji chodzi.

Źródło: Depositphotos

Ma ona na celu wyczulić Was na pozornie nieistotną działalność w sieci, która w dłużej perspektywie może przynieść bardzo negatywne konsekwencje. Dlaczego? Bo zaobserwowałem, że antyrządowe i prorosyjskie treści, udostępniane przez boty, trafiały potem na konta niebudzące żadnych podejrzeń – ot zwykłych internautów, którzy są na te proste bodźce podatni i nie weryfikują informacji znalezionych w sieci. Bądźcie czujni i nie ulegajcie emocjom – w naszej przestrzeni cyfrowej działają obce służby, którym zależy na wzmacnianiu społecznych podziałów. Nie ułatwiajmy im tego wzajemną nienawiścią na tle politycznym.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama