Spory Apple z Unią Europejską nie ustają. Tym razem powraca temat sklepu z aplikacjami. Jakie argumenty na swoją obronę ma Apple?
Technologia na stałe wpisała się w krajobraz współczesnego świata. Masa usprawnień, masa nowości, masa ułatwień... ale też sporo prawnych komplikacji. Akt o Rynkach Cyfrowych Unii Europejskiej pokrzyżował wiele planów technologicznych gigantów. Wyjątkowo boleśnie przekonało się o tym Apple.
Unia Europejska rzuca kłody pod nogi technologicznym gigantom
Akt o Rynkach Cyfrowych to próba organu administracyjnego wyrównania szans na rynku. Wiadomo nie od dziś, że duzi mają znacznie inne możliwości, zaś Unia Europejska chciałaby pozwolić nieco zmniejszyć dysproporcje między nimi, a tymi którzy dopiero chcą próbować swoich szans. Obecny duopol Google i Apple nie należy do najłatwiejszych sytuacji dla tych, którzy chcieliby wejść na ten rynek. Zresztą idealnie widać to po krokach, które podejmuje Apple by nie dać się zmianom i wymogom UE.
W najnowszym raporcie, firma wyraża dezaprobatę wobec traktowania przez Komisję Europejską cyfrowych placówek Apple. Według giganta — UE jest w błędzie traktując pięć sklepów z aplikacjami jako jednostkową usługę. W oczach giganta App Store dla ich poszczególnych urządzeń to oddzielne byty — a przynajmniej część z nich.
Apple nie chce zmian. Walczy o swoje
W myśl Aktu o usługach cyfrowych, Apple ma umożliwić firmom trzecim serwowanie własnych sklepów z aplikacjami. App Store nie byłby już jedynym rozwiązaniem (w gruncie rzeczy — od lat nie jest, bo tych repozytoriów trochę już jest — i to bez konieczności korzystania z jailbreaka). Gigant robi co może by bronić swojego terenu, bo jak wiadomo — App Store przynosi im grube miliony dolarów każdego kwartału i nie chce pozwolić na to, by cokolwiek zaczęło przeciekać im przez palce. Stąd też firma twierdzi, że każdy App Store działa niezależnie. W ten sposób Apple chce minimalizować skutki zmian w prawie europejskim.
Czy uda im się coś wywalczyć? Cóż — czas pokaże. Na tę chwilę ekipa z Cupertino walczy na wielu frontach. Bo dobiera im się do skóry nie tylko Unia Europejska, ale także coraz więcej azjatyckich krajów, których lokalne regulacje zmuszają ich do zmiany podejścia i otwarcia się na więcej. Nawet jeżeli nie sklepów z aplikacjami, to przynajmniej opcji płatności. A przecież w większości tych sporów chodzi właśnie o pieniądze, tym samym to jeszcze bardziej druzgoczące wymogi kierowane w ich kierunku.
Apple jest atakowane z różnych stron — są spory o ich autorski komunikator (zobacz: Apple poddaje się naciskowi Unii Europejskiej. Chodzi o aplikacje), są spory o sklepy. Ciosy nadchodzą z różnych stron, a ich tłumaczenia wydają się coraz bardziej kuriozalne. Ciekawe jak dalej potoczy się sprawa sklepu z aplikacjami i ile bujd ze strony Apple Komisja Europejska będzie jeszcze w stanie przełknąć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu