Felietony

Ubuntu szybko spada w rankingu popularności Distrowatch. Czego możemy się spodziewać?

Jan Rybczyński
Ubuntu szybko spada w rankingu popularności Distrowatch. Czego możemy się spodziewać?
35

Jakiś czas temu było głośno o tym, że Ubuntu po długim panowaniu, spadło z pierwszego miejsca w rankingu popularności Distrowatch. Wygląda na to, że nie było to jedynie chwilowe zawirowanie, lecz sytuacja wciąż się pogarsza.  W zestawieniu z ostatniego miesiąca Ubuntu jest już na 4 miejscu. Wyprzedz...

Jakiś czas temu było głośno o tym, że Ubuntu po długim panowaniu, spadło z pierwszego miejsca w rankingu popularności Distrowatch. Wygląda na to, że nie było to jedynie chwilowe zawirowanie, lecz sytuacja wciąż się pogarsza.  W zestawieniu z ostatniego miesiąca Ubuntu jest już na 4 miejscu. Wyprzedzają ją Mint, Fedora i openSUSE. Najwyraźniej Ubuntu zrobiło coś, co zniechęciło użytkowników. Wiele wskazuje na to, że może chodzić o nowy interfejs Unity, chociaż ciężko wyciągać jednoznaczne wnioski. Czy to jest cena, jaką Ubuntu musi zapłacić za innowację?

Serwis Royal Pingdom sporządził kilka ciekawych wykresów bazujących na danych pochodzących z serwisu Distrowatch. Na pierwszym z nich widać wykres popularności pięciu najpopularniejszych dystrybucji poczynając od roku 2005. Warto dodać, że dla czytelności usunięte z wykresu zostały dystrybucje, które tylko chwilowo pojawiły się w pierwszej piątce, żeby później do niej już nie wrócić.

Jak widać Ubuntu cały czas spada, podczas gdy Linux Mint zdecydowanie rośnie. Aby zrozumieć jak bardzo drastyczne są ostatnie zmiany, warto porównać popularność z ostatniego miesiąca, do średniej popularności z zeszłego roku. Okaże się, że popularność Ubuntu spadła o 47,2%, podczas gdy popularność Linux Mint wzrosła o 105%!

Te liczby robią jeszcze większe wrażenie, jeśli dodać do nich informację, że chociaż względny udział Ubuntu spadł, liczba wejść na stronę dystrybucji w serwisie Distrowatch się niemal podwoiła. Tym bardziej podkreśla to gwałtowny wzrost popularności Mint.

Kolejny wykres przedstawia udział pierwszych pięciu najpopularniejszych dystrybucji w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Ciekawostka, której na wykresie nie widać - suma wejść na strony wszystkich możliwych dystrybucji wzrosła w ciągu roku o 21%, co może oznaczać popularyzację Linuksa jako takiego.

Co do interesujących nas wyników: średnia ilość dziennych wejść na stronę Mint w Distrowatch sie niema podwoiła z 5,6% do 10,12%. Ubuntu spadło z 5,4% na 3,82%.  Debian też odrobinę stracił z 3,42% na 2,95%, a Fedora i Suse zyskały odpowiednio z 3,97% do 4,88% oraz  z 3,35% do 4,83%.

Warto również przyjrzeć się raz jeszcze jak wygląda sytuacja pomiędzy najpopularniejszymi dystrybucjami.

Wzrost popularności Mint i spadek Ubuntu jest bardo czytelny.

Serwis Royal Pingdom przedstawił jeszcze jeden wykres zaczerpnięty z Google Trends:

I choć spadek ilości zapytań o Ubuntu jest wyraźny, to wzrost ilości zapytań o Linux Mint nie jest już tak spektakularny jak na Distrowatch. Skąd taka różnica? Moim zdaniem stąd, że Linux Mint bazuje na Ubuntu i jest z nim kompatybilny. Oznacza to, że szukając rozwiązania konkretnego problemu, np. dotyczącego instalacji drukarki czy skanera, możemy pytać Google w kontekście Ubuntu, a znalezioną receptę zastosować pod Mintem i powinna zadziałać. Dla wielu kwestii wciąż łatwiej znaleźć pomoc na forach dotyczących Ubuntu niż Minta. Część osób przesiadła z Ubuntu na jej zielonego forka, lecz pozostała na forach Ubuntu z przyzwyczajenia. Dlatego uważam, że statystyki na bazie danych z Distrowatch są bardziej wiarygodne.

Czas na wnioski. Pytanie czy ta tendencja się utrzyma? Czy Ubuntu jest poważnie zagrożone, czy to chwilowy, przewidziany i konieczny dla dalszego rozwoju spadek, po którym Ubuntu podniesie się ze zdwojoną siłą? Wiele powinno wyjaśnić się po wyjściu Linux Mint 12, bazującego na najnowszej wersji Ubuntu. Powód jest prosty, do tej pory Linux Mint został ze znanym i lubianym środowiskiem graficznym GNOME z serii 2, odrzucając zarówno Unity jak i GNOME 3. Powód był prosty, tego właśnie chcieli użytkownicy. To również może być przyczyną migracji z Ubuntu na Minta.

Jeśli Mint chce zachować kompatybilność z Ubuntu, tym razem nie ma innego wyboru, jak przejść na nowego GNOME 3, pozostanie przy starej wersji wiązałoby się z całkowitym zrezygnowaniem z kompatybilności pomiędzy dystrybucjami. Stąd znacznie większe opóźnienie wydania finalnej wersji Mint 12. Pytanie, czy modyfikacje GNOME 3 nazywane"umientowieniem" nowego GNOME będą na tyle daleko posunięte, żeby zatrzymać użytkowników, którzy przeszli na Minta z innych dystrybucji tylko ze względu na starsze i bardziej lubiane środowisko graficzne?

Nie wykluczone, że za popularnością Minta stoi coś więcej, niż się początkowo wydaje. Grzegorz Ułan pisał o tym, jak szukał odpowiedniej dystrybucji do instalacji na pendrive, po tym jak w jego komputerze padł dysk. Okazało się, że Ubuntu w takim środowisku działało z dużymi opóźnieniami, wykluczającymi normalne używanie systemu. Okazało się jednak, że Mint, chociaż bazujący na Ubuntu, w tym samym środowisku działał nieporównanie lepiej.

Jeśli doświadczenia innych użytkowników Linux Mint pokrywają się z doświadczeniami Grzegorza, to popularność miętowego Linuksa będzie w dalszym ciągu rosnąć i nawet zmiany środowiska graficznego nic tutaj nie zmienią.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Ubuntulinux mint