Startups

Uber zgarnia od jednego inwestora kilka miliardów dolarów. I wprowadza nową usługę: UberBike

Maciej Sikorski
Uber zgarnia od jednego inwestora kilka miliardów dolarów. I wprowadza nową usługę: UberBike
Reklama

Dzień bez Ubera, dzień stracony. Właściwie to bez doniesień na temat Ubera - te pojawiają się naprawdę często i dotyczą przeróżnych rzeczy: od inwestycji, przez rozwój, kontrowersje, organizowane projekty po nowe usługi. Firma nadal jest na etapie zdobywania inwestorów, nie przynosi zysków, a mimo to zajmuje w informacyjnym potoku więcej miejsca niż znaczna część gigantów rynku technologicznego. Ale czy powinno to dziwić, gdy w taki startup jeden inwestor pakuje 3,5 mld dolarów?

UberBike - od tego tematu zacznę. Przykład na to, jak firma może rozszerzać swoje usługi i dostosowywać je do lokalnych rynków. Nie musi to nawet dotyczyć państw, "lokalny" w tym kontekście odnosi się do konkretnego miasta: Amsterdamu.

Reklama

UberBike, czyli zamów auto z bagażnikiem

Jakie miasto najbardziej kojarzy się z rowerami? Niektórzy za sprawą piosenki odpowiedzą pewnie, że Pekin, ale myślę o bliższej nam metropolii, wspomnianym już Amsterdamie. Projektów związanych z rowerami oraz rowerzystami w tym mieście nie brakuje: od infrastruktury, przez wydarzenia, po konkretny styl życia. W mieście jest mnóstwo rowerów, a ludzie często na nich jeżdżą. Ale tam, gdzie są rowery, pewnie pojawiają się i związane z nimi problemy. Jednoślad może się zepsuć, jego użytkownik może opaść z sił, przesadzić w barze z napojami wyskokowymi (czyli opaść z sił) lub zwyczajnie stwierdzić, że nie chce mu się teraz pedałować. Co może zrobić w takich sytuacjach? Wezwać samochód.

UberBike to proste rozwiązanie, polega po prostu na tym, że wzywa się samochód z bagażnikiem rowerowym - pasażer ma pewność, że przyjedzie po niego pojazd dostosowany do przewozu jednośladów. Za taką przyjemność dopłaci 4 euro. Nie ma w tym wielkiej filozofii, jednocześnie nie jest jasne, czy ta usługa trafi do innych miast. W Europie można wskazać przynajmniej kilka miejsc, gdzie sporo osób jeździ rowerem, ale ewentualne wdrożenie tam UberBike będzie pewnie uzależnione od wyników testów przeprowadzonych w Amsterdamie: jeżeli pomysł zaskoczy, to będzie podstawa do rozwoju. A jeśli nie zaskoczy, to nie ma sensu pakować pieniędzy w dalsze wdrażanie pomysłu. Skoro już o pieniądzach mowa.

Arabia Saudyjska inwestuje 3,5 mld dolarów

Jakiś czas temu pisałem, że Arabia Saudyjska zamierza zdywersyfikować źródła przychód i uniezależnić się od wpływów z ropy naftowej. Szybko przeszli od słów do czynów - media donoszą, że bliskowschodnia monarchia zainwestuje 3,5 mld dolarów w Ubera. Pieniądze będą pochodzić z Public Investment Fund, jedna z osób zarządzających funduszem zasiądzie w radzie sterującej rozwojem Ubera. Strony ponoć szybko dogadały szczegóły transakcji - rozmowy zaczęły się w marcu i już mamy efekty. Sprawa o tyle ciekawa, że mówimy o naprawdę dużej sumie - żaden pojedynczy inwestor nie pakował wcześniej takich pieniędzy w Ubera. Co tam w Ubera - prawdopodobnie dotyczy to wszystkich startupów. Ale jak to mówią: kto bogatemu zabroni?

Uber w tej transakcji pozyska nie tylko pieniądze, lecz także zielone światło do rozwoju w Arabii Saudyjskiej - to dość specyficzny rynek, większość pasażerów stanowią tam kobiety (zdecydowaną większość), którym nie wolno prowadzić samochodu. Arabia Saudyjska może też być dobrą bazą do dalszej ekspansji na Bliskim Wschodzie, firma nie ukrywa, że część pozyskanych środków zostanie przeznaczona właśnie na ten cel. Obecnie korporacja działa w blisko 70 państwach, 460 miastach - to zdecydowanie nie oznacza "sufitu" w rozwoju. Zresztą, po pojawieniu się w danym mieście i zakorzenieniu w nim, można rozszerzać usługi - najlepszym przykładem wspomniany przed momentem UberBike.

Patrząc na tę inwestycję, nie sposób nie zadać pytania o dalsze poczynania Saudyjczyków: teraz szerzej otworzą portfel i pieniądze popłyną szerokim strumieniem do Doliny Krzemowej? A może też do Europy i Chin? Zdecydowanie mają co inwestować, a przy pomyślnych wiatrach każdy miliard dolarów może zwrócić się z solidną nawiązką. Temat gorący, więc szejkowie nie zwlekają - szczególnie, że sytuacja na rynku ropy nie musi się szybko i poważnie poprawiać. Państwo ma szanse stać się "technologicznym rentierem"...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama