Duże sieci zaczęły już odczuwać problemy Huawei. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zwroty i anulowanie zamówień na telefony Huawei w dużych sieciach można liczyć w tysiącach sztuk. Wszystko dzięki możliwości zwrotu towaru w ciągu 30 dni od daty zakupu - wiele dużych sklepów z elektroniką oferuje taką możliwość i teraz przestraszeni sytuacją klienci z niej korzystają.
Dlaczego klienci zwracają telefony jest chyba dość oczywiste. Niejasna sytuacja, co do przyszłości telefonów Huawei, brak możliwości późniejszych aktualizacji do najnowszych wersji systemu czy też po prostu strach przed niewiadomym, to wszystko powoduje, że nastąpiła fala zwrotów i anulowanych zamówień. Kupując dziś telefon z średniej czy wyższej półki, konsument chce mieć pewność, że nie popełnił błędu w wyborze drogiego urządzenia, które czesto zostanie z nim na kilka lat. Jeśli są jakiekolwiek przesłanki, że z produktem w przyszłości mogą być problemy, to po prostu wybierze inny.
To jednak operatorzy mogą wykończyć Huawei
Gwoździem do trumny Huawei nie będzie jednak obecna panika wśród konsumentów, ale decyzje budżetowe na następny kwartał u operatorów. To oni bowiem swoimi promocjami napędzają sprzedaż i kreują popyt poszczególnym producentom. Oczywiście wnikliwie analizują, która marka ma największy potencjał sprzedażowy i w tę angażują swoje i nie tylko (producent oczywiście dokłada się do budżetu na promocję) pieniądze.
Przeczytaj również: Amerykańskie firmy kończą współpracę z Huawei
Do tej pory wybór był dość oczywisty - na czele rynku sprzedaży telefonów w Polsce mamy dwie marki - Huawei i Samsung. To one były główną siłą sprzedażową w Polsce i to tych producentów promowali operatorzy, czasem dodając jakieś marki spoza czołówki, aby mieć urozmaicenie lub aby skorzystać z okazji.
Kto zapełni olbrzymią dziurę po Huawei?
Jeśli operatorzy zdecydują, że ograniczą zamówienia na Huawei i tak samo na budżet promocyjny, to marka ta będzie miała olbrzymie problemy. Dla operatorów jest to jednak duże wyzwanie. Huawei jest to uśredniając ok. 30% sprzedazy u każdego z operatorów. Zapełnienie takiej dziury w sprzedaży w krótkim okresie może być bardzo trudne. Owszem, Samsung zyska na tym najwięcej i zapewne dołoży sobie parę procent do udziału w rynku. Nie wierzę natomiast, aby był w stanie zagospodarować więcej niż dodatkowe 10% z tego, co zostało po Huawei.
Musi więc pojawić się ktoś jeszcze, kto pomoże operatorom utrzymać całkowitą sprzedaż na dotychczasowym poziomie. Na myśl przychodzi od razu Xiaomi, które organicznie w Polsce zyskało bazę fanów i klientów. Szanse na wzrost mają też oczywiście pozostali. LG swojego czasu długo trzymało się tuż przy czołówce, Apple może też zyskać w kategorii premium.
Pytanie jednak czy logistycznie, takie Xiaomi jest gotowe wskoczyć na wyższy poziom sprzedaży w Polsce? Czy odpowiednie nakłady na promocję LG spowoduje większe zainteresowanie tą marką? A może warto zainwestować w kilku mniejszych graczy, jak chociażby Oppo czy Sony?
Sytuacja, w której Samsung będzie dominował na polskim rynku jest też dla operatorów niebezpieczna. Tak silna pozycja spowoduje, że Samsung usztywni się, jeśli chodzi o negocjacje cenowe przy kontraktach i budżetach. A jak słyszałem już dziś nie są “łatwym” partnerem.
Jedno jest pewne - burza u operatorów trwa nadal, a sytuacja przecież zmienia się z dnia na dzień, niestety na gorsze dla Huawei. Owszem, jest gdzieś nadzieja, że nie spełni się najgorszy scenariusz, ale nawet gdyby miała nastąpić jakaś radykalna zmiana w decyzji USA, to na pewno to potrwa.
Sytuacja Huawei może być jeszcze gorsza, kiedy sklepy zaczną domagać się rekompensaty czy przyjęcia zwrotów
Jak wspomniałem na początku, z nieoficjalnych informacji wiemy, że ludzie zaczęli zwracać zakupione telefony Huawei w dużych sieciach. Dochodzi też do anulowania wcześniej złożonych zamówień. Nie jest to wina sklepów, ale one teraz będą musiały sobie poradzić z problemem. Zapasy na tak popularny produkt, jak telefony od Huawei są pewnie na bardzo wysokim poziomie. Te telefony sieci musiały kupić od producenta. Nie ma tutaj w większości przypadku mowy o rozliczeniach po sprzedaży. Zostając więc z górą telefonów Huawei, które stają się “gorącym ziemniakiem”, którego nikt nie chce trzymać w rękach. Zapewne za chwilę zwrócą się do producenta z pytaniem - “co dalej?”. Przecena jest jedną z opcji, ale ktoś musi pokryć straty, a przecież sklepy nie są winne zaistniałej sytuacji. Huawei stanie więc przed kolejną ciężką decyzją. Jeśli nadal chcą funkcjonować na polskim rynku, to będą musieli pomóc “kanałom sprzedaży” tak, aby nie były one na tej współpracy bardzo stratne.
Przeczytaj również: Wojna Trumpa z Chinami
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu