Telenowela trwa. Apple swoje, brazylijski organ odpowiedzialny za rynkowe regulacje swoje. Nikt nie chce się poddać i zacząć słuchać drugiej strony. Efekt? iPhone'y znikają ze sklepów. Brazylijski rząd ma serdecznie dość nieposłuszeństwa ze strony giganta z Cupertino.
Tysiące iPhone'ów zniknęły ze sklepów. I to nie dlatego, że rzucili się na nie klienci...
Ładowarki do iPhone, a sprawa brazylijska
Brazylijskie urzędy walczą z Apple od 2020 roku, czyli chwili, w której gigant z Cupertino przestał sprzedawać smartfony z ładowarkami. Tłumaczenia Tima Cooka i spółki bawią od lat — nie wiem które bardziej. Te, że w 2020 wszyscy mają w domu tonę ładowarek USB typu C, czy te, że walczą o środowisko — dlatego opakowują ładowarki w kolejne warstwy kartonów i plastiku. Ale bez zbędnych złośliwości. Brazylia mówi takim zabiegom głośne, stanowcze, nie. Dlatego też regularnie karze Apple za ich praktyki karami pieniężnymi. W ubiegłym roku były to dwa miliony dolarów. W tym roku także posypały się grzywny. Na tym jednak jeszcze nie koniec — bo kilkanaście dni temu, jak relacjonuje portugalski serwis Tecnoblog, lokalne urzędy postanowiły rozprawić się z niepokornym producentem smartfonów w nieco inny sposób.
Setki iPhone'ów zniknęły ze sklepu. Regulatorzy mają dość niesubordynacji Apple
W ramach "Operacji Rozładowanie" przeprowadzonej 11 listopada służby miały zarekwirować setki iPhone'ów z pięciu sklepów w Brazylii — włącznie z tymi od autoryzowanych resselerów Apple. Zakładając że celem miały być smartfony bez ładowarek — w grę powinny wchodzić iPhone'y 12 i nowsze. Ale z relacji Tecnoblog wynika, że na tym nie koniec — uwielbiane jedenastki (z których pudełek po premierze nowszych modeli ładowarki też wyparowały) też oberwały. Ta akcja nie uszła uwadze Apple — i firma zdecydowała się działać. Podjęła kroki prawne, które (przynajmniej czasowo) pozwalają na sprzedaż ich produktów. Gigant z Cupertino wciąż jednak nie uległ w kwestiach dołączania do sprzedawanych smartfonów ładowarek.
Ładowarkowe kontrowersje się nie kończą
Od usunięcia przez Apple z pudełek ładowarek minęło już kilka lat, ale temat wciąż powraca jak bumerang. Dla większości pasjonatów - nie robi to najmniejszej różnicy, bo istnieją spore szanse, że od lat nie wyjmowali ich oni z pudełek. Zastępcze ładowarki, ładowarki bezprzewodowe, ładowarki pozwalające zadbać o dokarmienie prądem kilku urządzeń jednocześnie czy... po prostu szybsze ładowarki — to one królują w ich przybornikach. Jeżeli jednak chodzi o standardowych użytkowników, sprawa nie jest wcale taka oczywista. Może w 2022 jest nieco łatwiej — bo standard USB-C zaczyna się upowszechniać w przypadku wielu sprzętów. Ale w chwili w której Apple zdecydowało zamienić końcówkę w kablach lightning, czyli w 2020, sprawa wcale nie była taka łatwa. I myślę że po dziś dzień nie brakuje na świecie użytkowników, którzy po zakupie nowego iPhone'a muszą wrócić do sklepu, by móc z niego w ogóle korzystać...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu