Felietony

Netflix został sam na placu boju. Jedna zmiana może pomóc odzyskać widzów

Konrad Kozłowski
Netflix został sam na placu boju. Jedna zmiana może pomóc odzyskać widzów
Reklama

Netflix jako jedyny z grona największych platform wideo omija kina. Pojawia się na festiwalach i organizuje ograniczone pokazy, ale jego największe filmy główna widownia obejrzy tylko online. Czy to nie czas na zmianę strategii?

Filmy Netfliksa w kinach - za rzadko, za mało

Bo naprawdę z niemałą przyjemnością wracam do tych nielicznych pokazów, jak "Irlandczyk" czy "Historia małżeńska", które można było zobaczyć w kinach. Oczywiście taka ograniczona dostępność w kinach studyjnych pozwoliła Netfliksowi zgłaszać swoje produkcje do najważniejszych konkursów i festiwali filmowych, ale nawet taki fan VOD jak ja powiem wprost, że obydwa tytuły dużo zyskały właśnie dzięki pokazom na salach kinowych.

Reklama

Odcięcie od świata zewnętrznego i inny poziom koncentracji zmieniają perspektywę, a przecież Netflix w swoim dorobku kilka dobrych filmów ma. Jednak nawet te docenione przez krytyków i/lub przez widownie nie zawsze były w pełni przez wszystkich chwalone, na co na pewno wpływ mają warunki seansu. Typowy film akcji nie wybrzmi tak samo na laptopie czy tablecie, jak w domowym kinie z dużym ekranem i solidnym nagłośnieniem z dźwiękiem przestrzennym. Czasami, te filmy po prostu nie mają prawa się obronić.

Disney i HBO/Warner wykorzystują online i offline

A przecież sytuacja w przypadku Disney'a czy HBO/Warnera, a nawet Amazonu jest zupełnie inna. Ten ostatni często wspiera produkcje, których nawet nie zagarnia do swojego katalogu na wyłączność, lecz pozwala im zdobywać uznanie w ramach innej formy dystrybucji. Disney i Warner natomiast to najlepsze przykłady tego, jak zazębiać się mogą obydwa sposoby. Najpierw nakręcone za ogromne pieniądze filmy trafiają do kin, gdzie zarabiają czasem wielokrotność budżetu, a później wzmacniają bibliotekę online Disney+ czy HBO Max. Zdarzały się jednoczesne premiery, podobnie jak będą pojawiać się tytuły powstające tylko z myślą o platformie VOD, ale ani Disney, ani Warner nie zrezygnują z klasycznej dystrybucji kinowej, która zapewnia nie tylko wpływy, ale także rozgłos.

Netflix czymś takim nie dysponuje, co też sprawdza się na mniejszej skali, czyli w konkretnych regionach. Gdyby "Broad Peak" lub poprzednie polskie filmy Netfliksa weszły do kin wraz z całą otoczką marketingową, to produkcja mogłaby liczyć na pewien wzrost zainteresowania. Oczywiście dystrybucja online to część DNA Netfliksa, ale biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia i podejmowane przez platformę decyzje, to zmiana zdania w jeszcze jednej kwestii raczej nikomu by nie zaszkodziła.

Netflix powinien polubić się z kinami

A pomóc Netfliksowi może naprawdę w niemałym stopniu, bo obserwując starania firmy w odzyskaniu blasku i zaufania u części widzów są godne pochwały, lecz to wciąż za mało, by odwrócić kartę. Bardzo dużo mówiło się o tym, jak Netflix był pionierem i wzorem do naśladowania pod każdym względem, lecz teraz musi walczyć o to, by ponownie dla widzów stać się platformą pierwszego wyboru.

Podobne głosy pojawiają się też w branży. Vincent Maraval, założyciel i szef francuskiego dystrybutora Wild Bunch International powiedział wprost, że Netflix powinien zaprzyjaźnić się z kinami, by był w stanie przetrwać rywalizację z gigantami pokroju Apple czy Amazonu. Dla tej pierwszej firmy rynek filmowy to tylko hobby, ale kto wie - może tylko do czasu? Amazon bardzo poważnie traktuje swoją rolę, a przeogromne zasoby powodują, że może sobie pozwolić na więcej, niż zależny w sporym stopniu od rynku i inwestorów Netflix.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama