VOD

Tyler Rake 2 – fantastyczne sceny akcji nie zatuszowały błędów poprzednika

Patryk Koncewicz
Tyler Rake 2 – fantastyczne sceny akcji nie zatuszowały błędów poprzednika
Reklama

Tyler Rake powraca – obolały i połamany, ale wciąż zabójczo skuteczny. Nie oczekujcie jednak wybitnego dzieła filmowego.

Trzy lata temu miała miejsce premiera pierwszej odsłony serii filmów z Chrisem Hemsworthem w roli głównej, o której Konrad ciepło wypowiadał się w swojej recenzji. Ja aż tak optymistycznie do filmu Tyler Rake: Ocalenie nastawiony nie byłem, bo akcyjniak od Netfliksa nie wyróżniał się spośród całej masy produkcji o żołnierzach jednostek specjalnych z niezmiennie nadąsanym wyrazem twarzy. Dwójka jednak pozytywnie mnie zaskoczyła, bo scenarzyści postawili na mroczniejszą atmosferę i znacznie ciekawsze sceny walki.

Reklama

Tyler Rake powraca po śmierci klinicznej

Tytułowy Tyler Rake w Ocaleniu podjął się samobójczej misji odbicia syna barona narkotykowego z rąk bandziorów przetrzymujących go w słonecznym Bangladeszu, jednak pomimo sukcesu misji bohater poniósł poważne rany. Rake w wyniku obrażeń poznał smak śmierci klinicznej i musiał udać się na przymusowe L4. Druga część serii rozpoczyna się właśnie od okresu rekonwalescencji, podczas której połamany i wycieńczony rehabilitacją Tyler próbuje odzyskać dawną świetność.

Źródło: Netflix

Polecamy: "Czarne lustro": Twórca serialu ostro do krytyków! Nie takich słów się spodziewali

Jak zapewne się domyślacie, urlop głównego bohatera nie trwa długo, bo do skrytej w gęstym lesie kryjówki przybywa tajemniczy kontrahent z nowym zleceniem. „Wypoczynek” zostaje przerwany na prośbę byłej partnerki Rake’a – jej szwagierka wraz z dziećmi ma problem z przemocowym przywódcą gruzińskiego gangu. Szef samozwańczych bojowników przetrzymuje „ukochaną” w obskurnym więzieniu i tylko legendarny Tyler Rake może wyciągnąć ich z tarapatów.

Postać grana przez Chrisa Hemswortha zrzuca więc z siebie ortezy i po kilku pompkach jest już gotowy do chwycenia za broń. Pakujmy więc do torby garść granatów i zapasowych magazynków, bo właśnie wyruszamy w niespełna dwugodzinną podróż, pełną wybuchów, pościgów i widowiskowych akcji.

Sceny walki na wysokim poziomie, ale reszta to wciąż tylko wydmuszka

Nie chce porównywać Tylera Rake’a do Johna Wicka, bo uniwersum Baba Jagi jest dużo bardziej mięsiste i pełne zapadających w pamięć postaci. Netfliksowy akcyjniak w reżyserii Sama Hargrave’a jest płaski jak Ziemia w oczach foliarzy i próżno szukać tam ambitnych dialogów, ale za to pod względem samych sekwencji walki druga odsłona serii przygód Tylera Rake’a może momentami konkurować z Wickiem.

Źródło: Netflix

Wrażenie zrobiły na mnie zwłaszcza dwie sceny z początkowych etapów filmu. Gdy Rake dociera już do więzienia, gdzie przetrzymywana jest szwagierka jego eks, rozpoczyna się totalny chaos kręcony w niesamowicie dynamiczny sposób. Jedno ujęcie trwa około 20 minut i nie pozwala oderwać się od ekranu. Kamera podąża za bohaterem odpierającym bez ustanku kolejne fale wrogów niczym w najlepszych odsłonach Johna Wicka. Zaraz potem akcja przenosi się do pociągu, gdzie wykorzystano chyba wszystkie sztampowe elementy kina akcji – walkę na dachach wagonów, helikoptery rozbijane o ziemię w akompaniamencie wybuchów i oczywiście zepsute hamulce, powodujące ostatecznie widowiskową kraksę. Wszystko to bardzo przypomina sekwencje Quick Time Event z gier FPS, gdzie gracz ma dosłownie sekundę na reakcję i uniknięcie tragicznych konsekwencji – dokładnie tak, jak nasz świeżo postawiony na nogi komandos.

Źródło: Netflix

Nazwałem te motywy sztampowymi, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu – to po prostu klasyka, którą scenarzyści zrealizowali bardzo dobrze i to na plus, bo takich scen brakowało mi w pierwszej części. Tyler Rake 2 jest wyładowany takimi akcjami po brzegi, lecz niestety na tym kończą się plusy. Reszta filmu to już tylko powtarzanie błędów poprzednika.

Reklama

Fabuła? To tylko pretekst do mordowania bandziorów

Tyler Rake 2 nawet nie próbuje wykazać się kreatywnym podejściem do fabuły. Losowy antagonista z błahymi przesłankami pojawia się niczym deus ex machina w antycznych dramatach Eurypidesa. Ma jedno zadanie – narobić zamieszania i zgładzić głównego bohatera jak to zwykle w filmach akcji bywa.

Źródło: Netflix

Niewiele rzeczy budzi tutaj emocje – wątki pobocznych bohaterów są tu tylko pretekstem do mordowania kolejnych fal wrogów, a trudna relacja (będąca kręgosłupem fabuły) między synem porwanej kobiety a despotycznym wujem, który próbuje wciągnąć go w szpony gruzińskiej mafii, jest tak bezpłciowa, że przy odrobinie nieuwagi można ją kompletnie pominąć.

Reklama

Netfliks jednak doskonale wie, co robi – Tyler Rake: Ocalenie cieszyło się tak dużą popularnością nie dlatego, że film skłaniał widza do głębszych przemyśleń. Ludzie kochają, gdy trup na ekranie ściele się gęsto, a rozrywka jest prosta i odmóżdżająca. Te cele Tyler Rake 2 realizuje bardzo dobrze, fundując kilka naprawdę świetnie realizowanych scen walki, pełniących rolę wizytówki całej produkcji. Jeśli więc brakuje Wam filmów pokroju Nobody czy Atomic Blonde, to Tyler Rake 2 wypełni tę pustkę, robiąc to znacznie lepiej, niż poprzednia odsłona. Będziecie mogli się o tym przekonać już jutro, gdy film zadebiutuje oficjalnie na platformie Netflix.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama