VOD

Bloodhounds - południowokoreański dramat pełen widowiskowych scen walk

Patryk Koncewicz
Bloodhounds - południowokoreański dramat pełen widowiskowych scen walk
Reklama

Gdy mafia bezlitosnych lichwiarzy zagraża życiu bliskich młodego boksera, sportowiec musi odrzucić na bok moralny kodeks i użyć siły poza ringiem.

Squid Games rozbiło bank i przyczyniło się do wzrostu popularności południowokoreański tytułów na Netfliksie, które nie są szczególnie wybitnymi produkcjami, ale dzięki wartkiej akcji i ciekawym pomysłom podbijają serca widzów. Do tej listy dołączył właśnie Bloodhounds – serial opowiadający o młodym bokserze, którego los nieoczekiwanie wplątuje w mafijne porachunki. Wstępne opinie zdradzają, że możemy mieć do czynienia z nowym hitem.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Aby zrobić plan filmowy "Barbie" oczyścili rynek z różowej farby

Od boksera do gangstera

Bloodhounds z początku może sprawiać wrażenie, że mamy do czynienia z filmem spotowym, bo głównego bohatera Geon-woo poznajmy na ringu, jako młodego i utalentowanego boksera, aspirującego do miana krajowego mistrza. Nie myślcie jednak, że wyjątkowe umiejętności pięściarskie uderzają mu do głowy – wręcz przeciwnie. Geon-woo to skromny i nieśmiały chłopak, który walką zbiera pieniądze na spłatę długów borykającej się z pandemicznym kryzysem matki.

To właśnie na ringu poznaje swojego najlepszego przyjaciela, choć początkowo panowie musieli skrzyżować rękawice, bo ich relacja zaczęła się od walki w lokalnym turnieju. Bokserzy zmierzyli się w decydującym starciu, w którym Geon-woo rozbił niemogącego poradzić się z porażką Woo-jina. I w ten właśnie sposób narodziła się dość nietypowa relacja, bo to dwa zupełnie odmienne charaktery.

Woo-jin w odróżnieniu od przepraszającego za wszystko Geon-woo jest bardziej śmiały, wygadany i rezolutny. To typ postaci komediowej, która dla kontrastu ma rozbawić widza w – bądź co bądź – poważnym tytule. Bloodhounds to wszakże film z gatunku K-Drama, skupiający się ma wyzysku ubogich przez powiązanych z mafią, bezlitosnych lichwiarzy. Serial jest osadzony w środkowym okresie pandemii COVID-19, który dla azjatyckich krajów był szczególnie bolesny przez politykę zerowej tolerancji dla wirusa. Restauracje, bary i punkty usługowe opustoszały z powodu rządowych restrykcji, a pośród dotkniętych kryzysem lokali znalazła się niewielka kawiarnia matki Geon-woo.

Kobieta w akcie desperacji zgadza się zaciągnąć pożyczkę u niewłaściwych ludzi – gangu bogatego biznesmen, żerującego na ludzkiej krzywdzie. Gdy zgraja bandziorów zjawia się w kawiarni, by odebrać haracz, młody bokser wbrew własnemu kodeksowi musi użyć pięści poza ringiem.

Jeden na dwudziestu

Bloodhounds to dramat poruszający temat nierówności społecznych, ale jego główną kartą przetargową są sceny akcji. Tych z odcinka na odcinek robi się coraz więcej i zgodnie z oczekiwaniami widza, stają się bardziej widowiskowe. Kojarzycie grę Sleeping Dogs i niekończące się walki wręcz w ciasnych uliczkach azjatyckich miasteczek? Jeśli tak, to oglądając nowy serial Netfliksa poczujecie się jak w domu. Sekwencje walki są satysfakcjonujące i dodają produkcji dużo dynamiki, choć warto zaznaczyć, że czasem przybierają one formę starć rodem z Power Rangers – wiecie, jeden bohater i dwudziestu przeciwników, cierpliwie czekających na swoją kolej.

Gdy okazuje się, że problemu pożyczki zaciągniętej przez matkę nie da się rozwiązać poprzez odesłanie do szpitala bandy podrzędnych bandziorów, młody bokser usilnie szuka sposobu na spłatę długów, chwytając się każdej roboty. Przypadkowo udaje mu się trafić na pana Choi – poruszającego się na wózku bogacza z lichwiarską przeszłością, który po latach prowadzenia brudnych interesów pomaga ubogim, udzielając nieoprocentowanych pożyczek. Geon-woo – dzięki wręcz dziecięcej szczerości – udaje się wkupić w łaski pana Choi i zdobyć posadę ochroniarza interesów starca. Wraz z jego wnuczką i nowym przyjacielem z ringu tworzą trio do zadań specjalnych, które podejmuje śmiałą krucjatę przeciwko Myeong-gil Kim, czyli bezwzględnemu biznesmenowi, strojącego na czele siatki lichwiarzy.

Reklama

Południowokoreański serial Netfliksa początkowo wydaje się głupkowaty i infantylny przez kreacje dwóch głównych bohaterów, ale z czasem fabuła staje się coraz bardziej brutalna i mroczna, co w połączeniu z widowiskowymi scenami akcji daje naprawdę wciągające show. Trzeba mieć jednak na uwadze, że serial pełen jest odniesień do kultury i zwyczajów południowokoreańskich, dlatego niektóre gagi i żarty sytuacyjne mogą nie być zrozumiałe dla przeciętnego widza spoza tego kręgu. Jeśli przymkniecie na to oko, to czeka Was całkiem przyjemny i lekki seans, który wybija się jakością poza mierne produkcje Netfliksa, które debiutowały na platformie w ostatnich tygodniach.

Przekonani? Pierwsze 8 odcinków Bloodhounds możecie już teraz samodzielnie obejrzeć w ramach subskrypcji Netflix.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama