Dwie uznane marki łączą siły i tworzą adaptację jednej z najbardziej cenionych mang słynnego artysty. Junji Ito i Adult Swim razem? To się musi udać, prawda?
Adult Swim to słynne studio, które dało światu już kultową animację Rick and Morty. Junji Ito z kolei od trzydziestu lat karmi swoich fanów wyjątkową, niepokojącą sztuką zawartą na kartach jego mang. Z połączenia obydwu, wydaje się, że powinien powstać doskonały serial. Po pierwszym odcinku nie było wątpliwości, że... Tak właśnie się stało! W wybitny sposób zaadoptowano charakterystyczny styl mangaki. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Aż tu przyszła premiera drugiego odcinka i mleko się rozlało.
Tragedia w trzech aktach
Nadzieja
Uzumaki to jedna z najbardziej znanych mang Junjiego Ita. Zatem gdy pierwsze zapowiedzi serii pojawiły się już w 2019 roku, fajni byli jednocześnie uradowani i zaniepokojeni tym, co się może wydarzyć. Styl artysty doskonale się sprawdza na kartach komiksu, ale przełożenie go na animację będzie nie lada wyzwaniem. Jeden fałszywy krok i ze sztuki zrobi się karykatura. Rok po pierwszych ogłoszeniach doszło do kolejnego przesunięcia premiery i tak to się ciągnęło aż pięć lat. Premiera pierwszego z czterech odcinków miniserii miała w końcu miejsce 28. września tego roku.
Ulga
Powyższy zwiastun rozwiał niemalże do końca obawy ciążące nad tą produkcją. Jak podawał serwis Comic Book Resources (CBR), nawet producent wykonawczy Jason DeMarco cieszył się, że przetrwali i klątwa serialu została zdjęta. Po premierze wszyscy fani odetchnęli z ulgą, DeMarco nie żartował, adaptacja prezentuje się godnie i wiernie.
"Pochłonąłem niemalże wszystkie kawałki dzieł Junjiego Ita i byłem bardzo podekscytowany kiedy Adult Swim zaprezentowało zajawkę Uzumakiego w 2019. Warto było czekać, 1. odcinek jest świetny. Adaptacja jego sztuki w ruchu jest jednocześnie ponura i piękna, nie mogę się doczekać 2. odcinka!", jak wielu, radował się fan na X (dawniej Twitter).
Czytaj dalej poniżej
Rozczarowanie
Niestety, radość fanów nie miała trwać długo. Skończyła się wraz z zobaczeniem napisów końcowych drugiego odcinka. Chociaż tak naprawdę to pewnie już po kilku chwilach od rozpoczęcia. Różnica w jakości nie była trudna do dostrzeżenia, bo... Jakości po prostu nie było, jak gdyby przez przypadek ktoś zdecydował się na publikację odcinka z czasu gdy nad nim pracowano. Rzeczywistość była brutalna. Nie była to pomyłka i już usunięta relacja producenta wykonawczego, nie pozostawia wątpliwości, że nie będzie powrotu do formy. Sami zobaczcie porównanie pierwszego z drugim odcinkiem.
"Wiedzieliśmy, że tak będzie"
Gdy rozgoryczenie fanów zaczęło wypływać na powierzchnię social media, Jason DeMarco dał upust swoim emocjom na portalu BlueSky. Naturalnie, jak to bywa w takich chwilach, swoje posty szybko usunął, ale dobrze wiemy, że w internecie nic nie ginie. Jego wiadomości zostały uchwycone przez konto @CNschedules i opublikowane na X (dawniej Twitter).
"Jest okej, wiedzieliśmy, że tak będzie. Nie mogę powiedzieć o tym co zaszło, ale nas oszukano i mieliśmy opcje A) nie kończyć projektu, przyjąć straty na klatę i niczego nie wydać, B) Dokończyć tylko pierwszy odcinek i serii nie skończyć lub C) wydać wszystkie 4 epizody, ze skazami i wszystkim. Ze względu na szacunek dla trudnej pracy, wybraliśmy C"
Wyznał szokująco DeMarco. W kolejnych postach wyjaśnia, że nie może zdradzić, kto jest winien całej tej sytuacji. Jednak na pewno ten ktoś istnieje, mówi. Pomimo tego uważa, że słusznie wybrał i nie może zmarnować pracy tylu osób i"(...)inni podjęliby inne decyzje. My zrobiliśmy wszystko najlepiej jak potrafiliśmy z tym co mieliśmy".
Jest zrozumiałe, dlaczego te wiadomości zostały usunięte. Czuć w słowach wiele goryczy i chociaż chodziło tylko o upust emocji, to istnieje prawdopodobieństwo wykorzystania tego przeciwko obsadzie serialu. Zaś jeżeli chodzi o decyzję, pomimo szoku, myślę, że jest właściwa. Ile razy żałujemy, że coś na wieki przepadło w korporacyjnym archiwum? Za często.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu