Od stosunkowo niedawna Twitter oferuje bardzo fajnie narzędzie - Twitter Analitycs pozwalają bowiem, w wielkim skróceie, śledzić popularność wysyłanyc...
Od stosunkowo niedawna Twitter oferuje bardzo fajnie narzędzie - Twitter Analitycs pozwalają bowiem, w wielkim skróceie, śledzić popularność wysyłanych przez nas tweetów. Do tej pory takie możliwości były dostępne dla osób prowadzących oficjalne profile firm czy marek - skąd pomysł na udostępnienie ich zwykłym użytkownikom?
Twitter prawdopodobnie doszedł do wniosku, że oferowanie takich narzędzi zwykłym użytkownikom przyczyni się do zwiększenia ich zaangażowania. Mając wgląd do tego, które dokładnie tweety cieszyły się największym zainteresowaniem, które spowodowały dalsze aktywności i ile osób odwiedza nasz profil, część użytkowników będzie próbowała stosować najprzeróżniejsze praktyki, by ich zasięg się zwiększał, a tweety zyskiwały popularność.
Dostęp do panelu z poziomu przeglądarki możliwy jest pod adresem analitycs.twitter.com. Co istotne, informacje na temat wysyłanych przez nas tweetów są zbierane i prezentowane dopiero po aktywacji funkcji przy pierwszym logowaniu do usługi. Oznacza to, że Twitter nie zamierza prowadzić statystyk dla wszystkich - tylko naprawdę zainteresowani sięgną po to narzędzie, więc serwis nie powinien mieć większych problemów z wydajnością i stabilnością. Kolejnym wymogiem, który nie spodoba się części z Was to kwestia języka, w którym tweetujemy - większość publikowanych tweetów musi być napisana w języku angielskim, francuskim, hiszpańskim lub japońskim. Warto zaznaczyć, że zebrane dane można też wyeksportować do pliku csv.
Od wczoraj po podobne informacje sięgnąć można również z poziomu aplikacji mobilnej Twittera na iPhone'a (upewnijcie się, że posiadacie najnowszą wersję) - po wybraniu konkretnego tweeta możemy poznać jego szczegółowe statystyki. Na ten moment nie wiadomo czy i kiedy funkcja zawita do aplikacji w wersji na iPada i pozostałe systemy: Androida oraz Windows Phone.
Jestem niezmiernie ciekaw czy Facebook również zdecyduje się na udostępnienie czegoś takiego zwykłym użytkownikom - poznanie konkretnej liczby osób, które zobaczyły Twój post mogłoby zachęcić do dalszych aktywności lub wręcz przeciwnie - zniechęcić do dalszego korzystania z serwisu. Profile obydwu sieci społecznościowych różnią się od siebie i szczerze mówiąc nie spodziewałbym się, by w najbliższym czasie Mark planował odpowiedzieć na te działania Twittera.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu