Social Media

Elon Musk sypie pozwami. Miliarderowi skończyła się cierpliwość

Patryk Łobaza
Elon Musk sypie pozwami. Miliarderowi skończyła się cierpliwość
Reklama

Właściciel Tesli, SpaceX i Twittera przestał bawić się w berka z reklamodawcami i wytoczył ciężkie działa.

Pod koniec października 2022 roku Elon Musk całkowicie przejął stery nad Twitterem. Miliarder, jak sam twierdził, miał dość tego, że na platformie panuje cenzura, szczególnie gdy zakleja ona usta tylko jednej stronie sceny politycznej. Od początku swoich rządów Musk wprowadził szereg zmian, które nie do końca spodobały się użytkownikom platformy. Już na samym początku doprowadził do masowych zwolnienia, a pozostali pracownicy musieli przez to pracować po godzinach.

Reklama

Później właściciel Tesli i SpaceX szukał sposobów na monetyzację niebieskiego znaczna, przez co doszło do fali podszywania się pod znane osoby. Te działania i wiele innych doprowadziło do tego, że najwidoczniej reklamodawcy nie widzą Twittera jako ważnej platformy dla swoich reklam. Elon Musk odebrał to jako celowy bojkot i postanowił wysłać pozwy.

Elon Musk: "To jest wojna"

We wtorek platforma X (dawniej Twitter) oficjalnie pozwała Światową Federację Reklamodawców oraz ich czterech głównych członków: Unilever, Mars, CVS Health i Ørsted. Głównym oskarżeniem jest naruszenie amerykańskich przepisów antymonopolowych poprzez przeniesienie swoich reklam, gdzie indziej i celowy bojkot platformy Elona Muska. 

Platforma poinformowała o podjętych działaniach za pośrednictwem materiału wideo, udostępnionego na platformie X. Wystąpiła w nim Linda Yaccarino, która wcześniej zastąpiła na tym stanowisku Elona Muska. Zwróciła się do użytkowników, wyrażając swój szok na wieść o dowodach na zmowę dużych reklamodawców, która miała uderzyć w platformę X. Określiła to nawet mianem "systematycznego nielegalnego bojkotu". Do pozwu odniósł się również Elon Musk. Miliarder napisał, że "starali się być mili przez ostatnie dwa lata", teraz według niego czeka ich wojna. Nie trzeba było długo czekać, aż internauci przypomnieli mu jego niecenzuralne słowa w kierunku reklamodawców.

Jak dotąd pozew przedstawia sześć dowodów, którymi są głównie wewnętrzne wiadomości e-mail pomiędzy członkami GARM (Global Alliance for Responsible Media) a agencjami reklamowymi. Według Yaccarino pokazują one, że grupa doradzała klientom, na jakich platformach mają się reklamować, w sposób zmowy, rzekomo łamiąc w ten sposób przepisy antymonopolowe.

Jak podaje The Register, przedstawiciel GARM odpowiedział już na część zarzutów. Stwierdził, że w żadnym momencie GARM ani WFA "nigdy nie wydały żadnych zaleceń, ani nie zaproponowały żadnych działań w związku z inwestycjami reklamodawców na Twitterze. Decyzje dotyczące inwestycji w media leżą całkowicie w gestii każdego członka i podmiotu według własnego uznania”.

Grafika: Depositphotos.com

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama