Jesień to czas, gdy coraz więcej czasu spędzamy w pubach czy klubach muzycznych. Przyjęło się, że gdy studenci zaczynają rok akademicki, w miastach, w...
Jesień to czas, gdy coraz więcej czasu spędzamy w pubach czy klubach muzycznych. Przyjęło się, że gdy studenci zaczynają rok akademicki, w miastach, w których się uczą, rozpoczyna się sezon koncertów klubowych. Do tej pory, aby brać w nich udział, wystarczyło kupić bilet na koncert i pójść na imprezę, a następnie rozkoszować się akordami naszych ulubionych artystów. Żyjemy jednak w dobie internetu, Facebooka i aplikacji mobilnych na naszych smartfonach. Być może już wkrótce część osób zrezygnuje z wyjścia do klubu muzycznego na rzecz udania się na koncert przed ekran swojego komputera. Włos się jeży na głowie!
Turntable.fm to startup, który do tej pory pozwalał na organizowanie wirtualnych prywatek, polegających na tworzeniu pokoi, w których jako DJ mogliśmy odtwarzać przebywającym w nich gościom muzykę taką, jaką chcemy i lubimy. Teraz ten amerykański startup dokonał pivotu i postanowił zawojować rynek koncertowy. Startup postanowił zająć się transmisją koncertów w internecie.
Nie byłoby w tym nic wyjątkowego, bo przecież oglądamy już festiwale muzyczne na YouTube, gdyby nie szczegóły tego pomysłu. Artyści, bądź zespoły zainteresowane transmisją swojego występu muszą na początku zgłosić do Turntable.fm. Następnie należy ustalić liczbę biletów, jakie muszą nabyć fani, by transmisja doszła do skutku. Bilety na taki wirtualny koncert kosztują jedyne 3 dolary. To niewiele, a 70% z tej sumy trafia do artystów. Jeśli uda się sprzedać odpowiednią liczbę biletów, koncert odbędzie się w studiu Turntable.fm, zlokalizowanym w dzielnicy Soho w Nowym Yorku. Bez wątpienia Turntable.fm czerpie inspiracje z crowdfundingu, czy samego Kickstartera i nie ma w tym nic złego.
Transmisja koncertu to nie tylko możliwość obejrzenia występu muzyków, ale także wchodzenia z nimi w interakcje. Widzowie podczas koncertu będą mieli możliwość wysyłania zdjęć, jakie w czasie występu w studiu zobaczy na ekranach zespół. Możliwe będzie również zadawanie pytań artystom, np. o inspiracje, które posłużyły do skomponowania danego utworu. Jak widać, Turntable.fm stawia również na interakcje pomiędzy publicznością, a muzykami. Mam jednak spore wątpliwości, czy w występach będzie chociaż namiastka tej energii, jaka powstaje pomiędzy artystami na scenie, a widzami na widowni.
Rekapitulując, nie podoba mi się ten pomysł. Pomimo tego, że idea przyświecająca temu projektowi, jest interesująca, to jednak uczestnictwo w tego typu koncercie uznaję za zło konieczne. Nic nie zastąpi możliwości oglądania i słuchania muzyków na żywo. Siedząc przed ekranem komputera, nie poczujemy niesamowitej energii obecnej na koncertach. Nie spędzimy wieczoru w wyjątkowy sposób. Dla mnie każde wyjście na koncert, to święto. Święto muzyki. Zasiadając przed komputerem, nie poczuję tego wszystkiego, za co jestem gotów zapłacić.
Turntable.fm zapewne zainteresuje wielu artystów i fanów, jednak dla mnie ten projekt pozostanie jedynie namiastką czegoś, co stanowi kwintesencję muzyki – koncertów. Nie chciałbym żyć w czasach, gdzie tradycyjne koncerty zostaną wyparte przez transmisje internetowe, mimo,że są one tak wygodne dla fanów. Emocje, które odczuwamy na realnym koncercie, gdy możemy nie tylko tylko zobaczyć swoich idoli, są warte zdecydowanie więcej niż 3 dolary.
ilustracja wpisu: Maja Kasztelan fotografia
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu