Gry

Stare gry: trzecia generacja (1983–1990)

Kamil Świtalski
Stare gry: trzecia generacja (1983–1990)
Reklama

Trzecia generacja konsol to sprzęty, które od lat nazywamy 8-bitowcami. To właśnie wtedy na rynku debiutowały takie urządzenia jak kultowy Nintendo Entertainment System (NES, którego poznaliśmy w postaci klonu: Pegazus), Sega Master System (SMS) czy Commodore 64 w growej odsłonie.

Dalszy rozwój

Przeskoki między generacjami w tamtych czasach były ogromne, zarówno w kwestii technicznych, jak i samych gier. Trzecia generacja to już czasy, kiedy twórcy gier zdecydowali się w miarę ujednolicić kontrolery — graliśmy wówczas na padach albo dżojstikach, a nie żadnych dziwnych hybrydach (przynajmniej w przypadku konsol, które odniosły realny sukces, a nie zniknęły z rynku po kilku tygodniach). Poza tym rosły rozdzielczości w jakich podawano nam gry, pojawiło się przewijanie obrazu, więcej kolorów i kanałów dźwięków. A przede wszystkim zadebiutowały wówczas sprzęty, które po dziś dzień cieszą się statusem kultowych, a ludzie nieustannie się na nich zagrywają: w tej czy innej formie!

Reklama

#1 SG-1000

Pierwsze koty za płoty, Sega Game 1000 to debiut kultowej marki na rynku gier. Konsola dostępna była wyłącznie na dwóch rynkach: japońskim oraz nowozelandzkim — na obu pojawiła się już w 1983 roku. W tamtych czasach standardem stały się kartridże, także i tutaj ich nie zabrakło. Sprzęt nie należał do idealnych, ale posłużył jako dobry test dla rynku, pokazujący jak Sega w tamtym czasie szybko uczyła się na swoich błędach. Nie trzeba było długo czekać na drugą wersję konsoli, która przedstawiła dwa odczepiane kontrolery (w pierwotnej wersji można to było zrobić wyłącznie z jednym z nich) czy wsparcie dla kartridży Sega Card. Na SG-1000 pojawiło się blisko siedemdziesiąt produkcji, wśród których znajdziemy rozpoznawalne po dziś klasyki, takie jak np. Flicky. Niestety — to że sprzęt oferował świetną grafikę nie wystarczało. Szczególnie w obliczu nieustannych narzekań na responsywność kontrolerów i konkurencję w postaci Nintendo Entertainment System, który na japońskim rynku zadebiutował w tym samym dniu.

#2 Nintendo Entertainment System (Famicom)

Legendarny sprzęt, który pozwolił japońskiej firmie znaleźć się na szczycie w mgnieniu oka. 1983 rok to czas debiutu konsoli w Japonii (w USA pojawił się w 1985 roku, w Europie zaś 1986). Firma miała naprawdę silne karty, w formie popularnych gier z automatów własnej produkcji, które serwowała jako porty dla sprzętu — dzięki temu Famicom debiutował z takimi tytułami jak Donkey Kong czy Popeye. Poza tym sam sprzęt wyglądał naprawdę estetycznie, a rosnąca w mgnieniu oka biblioteka gier sprawiała, że rozchodził się jak świeże bułeczki.

Kiedy nadszedł czas debiutu na innych rynkach, twórcy postanowili nieco zmienić formułę sprzętu. Zamiast kompaktowego, niewielkiego urządzenia: efektowna, masywna konstrukcja Nintendo Entertainment System. Kartridże również były znacznie większe niż te, z których korzystano w Japonii. Więcej znaczy lepiej, sprzęt okazał się sukcesem na kolejnych rynkach. Biblioteka gier zwiększała się z każdym miesiącem, a tytułów rewolucjonizujących rynek takich jak Super Mario Bros. nie brakowało. Zresztą Nintendo od zawsze dbało o jakość, dlatego marnej jakości tytułów na konsoli pojawiało się stosunkowo niewiele.

Sprzęt nieustannie się rozwijał, a N produkowało go nieprzerwanie od 1985 do... 2003 roku! W tym czasie sprzęt przeszedł sporo liftingów, doczekał się całego pakietu dodatkowych akcesoriów (od pistoletów świetlnych, przez kultową rękawicę Power Glove, rozdzielacz na cztery pady, na czytniku dysków Famicom Disk System kończąc). Niestety — sporo z nich nie opuściło nigdy granic Japonii. Warto też dodać, że NES/Famicom w oficjalnej wersji rozszedł się na całym świecie w ponad 60 milionach egzemplarzy.

Oficjalnej wersji, bowiem jego klonów nie brakowało (i nadal nie brakuje). To zresztą druga po klonie Rambo konsola, która zawładnęła Polskim rynkiem. Nie Nintendo Entertainment System, nie Famicom, a Pegasus sprzedawał się jak świeże bułeczki. I choć brzmi to abstrakcyjnie, to klonów tego klona również nie brakowało — kto bywał na osiedlowych ryneczkach w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia ten wie o czym mówię. Oczywiście im dalej w las, tym gorzej było z jakością samego sprzętu — jedno jest pewne. Konsola ta przez wiele lat była i u nas synonimem gry telewizyjnej.

#3 Sega Master System

Sega działała niezwykle szybko i po słabym przyjęciu SG 1000 i uświadomieniu sobie, że nie bardzo ma szansę konkurować z Nintendo — pokazała swoją kolejną konsolę. Master System zadebiutował w Japonii jako Sega Mark III w 1986 roku — przygotowując się jednak do podbicia kolejnych rynków, wziął przykład z Nintendo i zmienił na tę okazję nazwę. Sprzęt miał do zaoferowania dużo więcej niż poprzednia propozycja Segi, jednak nigdy nie udało jej się dorosnąć do pięt sukcesowi, którym mogło poszczycić się Nintendo.

Nieco lepsze możliwości techniczne nie pomogły. Rosnąca z każdym dniem baza gier — również. Przynajmniej na rynkach, gdzie rządził mocny konkurent. Bowiem w Brazylii czy Zjednoczonym Królestwie sprzęt nie miał sobie równych i po dziś dzień owiany jest kultem, a tytuły takie jak  Alex Kidd in Miracle World, Ninja Gaiden czy R-Type wciąż spędzają sen z powiem graczy. Duża ilość wysokiej jakości portów to rzecz, której konkurencja mogła wówczas zazdrościć.

Reklama

W sumie Sega Master System rozeszła się się w ok. 13 milionach egzemplarzy. Podobnie jak NES również doczekała się zestawu dodatkowych akcesoriów — w tym okularów 3D czy świetlnego pistoletu.

#4 Atari 7800

Kolejne urządzenie od Atari na rynku pojawiło się na amerykańskim rynku w 1986 roku (w Europie — rok później). Po zapaści na rynku gier firma znacznie ostrożniej podchodziła do kolejnych sprzętów. Zresztą premiera Atari 7800 planowana była początkowo na 1984 rok, kiedy rynek wyglądał nieco inaczej. Po ogromnym sukcesie konsolowych konkurentów i chłodno przyjętym Atari 5200, próbowano ratować się marką i... wspomnieniami.

Reklama

Atari 7800 było w stu procentach kompatybilne z kultową maszynką Atari 2600. Nie potrzebowało w tym celu żadnych nakładek, przystawek czy dodatków. Niestety, firma szukała oszczędności gdzie się dało, i choć graficznie 7800 było krokiem dalej, to możliwości muzyczne konsoli wciąż pozostały na poziomie najstarszego brata, z którym był kompatybilny. Sprzęt również doczekał się dodatkowego akcesorium w postaci niezwykle popularnego wówczas pistoletu świetlnego.

Mocnym zagraniem ze strony firmy była umowa z Warner Bros., dzięki której gry na podstawie kinowych hitów lądowały na ich urządzeniu. Korzystając też w lukach umów na tworzenie portów przez posiadaczy prawa do automatowej wersji, na sprzęcie pojawiły się także porty takich hitów jak Mario Bros. czy Double Dragon. To jednak okazało się niewystarczającym by wrócić na szczyt.

Mniejsi gracze

W kwestii największych graczy trzeciej generacji to... byłoby już na tyle. Nie oznacza to jednak, że na rynku nie było więcej konkurentów. To czas, kiedy swoich sił na rynku gier spróbowała firma Casio z maszyną PV-1000. Na maszynce pojawiło się raptem 15 gier, a sprzęt zniknął z rynkowych półek po kilku tygodniach — nigdy też nie opuścił granic Japonii. Epoch przedstawił Super Casette Vision, ulepszoną i nieco zmienioną wersję swej konsoli drugiej generacji. Taiwańska Bit Corporation przedstawiła światu urządzenie Dina (w USA znane jako Telegames Personal Arcade) — czerpała sporo z pomysłów konkurencji, sama bowiem z założenia miała odtwarzać gry z ColecoVision oraz SG-1000. Nękały ją też spore problemy z kompatybilnością. Po drodze nie zabrakło też miejsca dla kolejnej propozycji Atari (XEGS) które miało zapewnić kompatybilność z będącymi na rynku grami i akcesoriami; Action Max które wyróżniał nośnik danych na którym zapisywane były gry — kasety VHS. Automatycznie wymagało się zatem od użytkowników posiadania dodatkowego sprzętu, które pozwoli je odtworzyć — na maszynce pojawiło się raptem parę gier i dość szybko świat o niej zapomniał. Była też odrobina miejsca dla kolejnego sprzętu działającego w oparciu o VHS — View-Master Interactive Vision, na którym mogliśmy paradować bohaterami z Disneya i Ulicy Sezamkowej. VTech Socrates zaś wyróżniał się zestawem akcesoriów na podczerwień i... właściwie niczym więcej, więc świat szybko o nim zapomniał. Warto też wspomnieć o próbie podbicia rynku przed Amstrad i ich maszynce GX4000, która pojawiła się wyłącznie na europejskim rynku. Na sprzęt zawitało niespełna 30 gier, a jej kariera zakończyła się w mgnieniu oka. Ostatnim wartym wspomnienia urządzeniem było Commodore 64 Games System, czyli konsolowe podejście do kultowego sprzętu C=. Oparte o kartridże, banalnie proste w obsłudze i chcące zawojować na rynku konsolowych graczy... ekspresowo z niego zniknęło. Problemy z kompatybilnością (sporo gier potrzebowało choćby krótkiego dostępu do klawiatury, której tutaj zabrakło), biedniejszy z porównaniem do pełnej wersji C64, pozbawiony wielu tytułów za które świat pokochał komputer Commodore. Sprzęt opierał się o te same podzespoły co Commodore 64, a w swojej uproszczonej wersji zadebiutował 8 lat później. Czy trzeba dodawać coś więcej?

Źródło: 1, 2

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama