Smartfony

Trwa wyścig na szybkie ładowanie. Na dziś rekord to 240W

Mirosław Mazanec
Trwa wyścig na szybkie ładowanie. Na dziś rekord to 240W
4

Napełnienie baterii o pojemności 4500 mAh od 0 do 100 proc w 9 min. Takim wynikiem pochwaliła się w Barcelonie firma OPPO.

Zanim jednak tak potężna ładowarka OPPO zagości w naszych domach, najpierw w sprzedaży zobaczymy ładowarkę nieco słabszą – „tylko” 150W. Czas ładowania to 5 min. od 0 do 50 proc i niecały kwadrans do 100 proc.

Mariaż w BBK

Podobną ładowarką pochwaliło się ledwie kilka dni temu realme. Identycznie wyglądają też czasy ładowania. Różnica jest w nazwie – u realme to UltraDart Charge, w OPPO SuperVOOC.

OPPO chwali się systemem „Battery Health Engine”. Technologia pozwala utrzymać pojemność baterii na poziomie 80 proc. nawet po 1600 cyklach ładowania, czyli dwa razy dłużej niż średnia rynkowa. Korzysta ona ze specjalnego procesora zarządzającego optymalną pracą baterii oraz dwóch autorskich technologii Smart Battery Health Algorithm i Battery Healing. Pierwsze ładowarki tego typu mają się pojawić na rynku już niedługo, bo w drugim kwartale tego roku.

W przypadku realme wygląda to nieco gorzej, bo producent obiecuje utrzymanie 80 proc. żywotności baterii przez 1000 cykli, czyli około 2 i pół roku. 150W ładowarka zadebiutuje wraz z modelem realme GT NEO 3.

Wiadomo że obie marki wywodzą się z koncernu BBK Electonics, nie jest więc wykluczone, że mowa o tej samej technologii. Tyle, że są one inaczej pozycjonowane i to OPPO jest tym droższym, lepszym brandem, więc realme musiało się zadowolić nieco gorszą wersją.

Jest to o tyle prawdopodobne, że ostatnio BBK stawia na synergię i optymalizację kosztów, co widać chociażby po współpracy OPPO i OnePlus przy ładowarkach właśnie oraz możliwym połączeniu nakładek.

Stworzenie 240W ładowarki i zapewnienie bezpieczeństwa wymagało od OPPO ponadstandardowych rozwiązań. Firma pisze o pięciu różnych zabezpieczeniach, a także specjalnie dostosowanym inteligentnym układzie sterującym, który kontroluje napięcie i natężenie prądu oraz temperaturę. Jest również inteligentny układ monitoruje, czy bateria nie została uszkodzona przez czynniki zewnętrzne. Do tego w smartfonie jest 13 czujników monitorujących temperaturę, dzięki czemu cały system chroni urządzenie przed przegrzaniem.

Xiaomi rozwiązuje to nieco inaczej

Oczywiście w wyścigu o palmę pierwszeństwa w szybkości ładowania uczestniczy też Xiaomi.

Na razie dysponuje ładowarkami o mocy 120W, ale już wkrótce dołączy do firm posiadających 150W ładowanie. Wg. różnych przecieków może się to stać razem z debiutem na rynku modelu Mi MIX 5.

Xiaomi bardzo ciekawie podchodzi do ładowania smartfonów, bo skupia się nie tylko na mocy ładowarki ale również konstrukcji baterii. Tak jest właśnie w przypadku Xiaomi 11T Pro, gdzie 120W ładowarką HyperCharge, napełnimy baterię od zera do 100 proc. w 17 minut. Bateria w tym smartfonie jest dwuogniwowa, czyli po prostu składa się z dwóch części. Dzięki temu każda z nich ładuje się szybciej niż jedno, większe ogniwo. Do tego do budowy baterii wykorzystano grafen który zapewnia lepszą przewodność elektryczną.

Xiaomi 12

Xiaoimi pracowało również nad ładowaniem Hypercharge o mocy 200W pozwalającym napełnić ogniwo w 8 min. Tyle, że sama firma przyznała, że powoduje to bardzo szybką degradację baterii. Ma ona wynieść 60 proc. po 400 cyklach ładowania czyli po roku. Dlatego nie wiadomo na razie, czy zobaczymy takie ładowarki na rynku a jeżeli tak, to kiedy to nastąpi.

Liderzy rynku są… ostatni

Temu wyścigowi zbrojeń ze spokojem przyglądają się dwie smartfonowe potęgi, czyli Apple i Samsung. W iPhonach maksymalna moc ładowania to 27W co przekłada się na około godzinę czterdzieści minut przy gniazdku.

W Samsungu maksymalne ładowanie to teraz 45W. Znowu, bo firma miała takie ładowanie w modelach z 2020 r. ale potem zrezygnowała z niech na rzecz 25W. Dopiero teraz wraca do większej mocy.

Z tym, że w przypadku obu tych producentów o ładowarkę musimy zatroszczyć się sami – firmy nie dodają ich do zestawów sprzedażowych.

Co ciekawe, moc ładowania nie wpływa wcale na dłuższą żywotność baterii. Zarówno Samsungi jak i iPhony wytrzymują standardowe dwa lata, po czym następuje dość szybka degradacja ogniwa.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu