Media

Tomasz Lis szuka pieniędzy. Od tego może zależeć przyszłość NaTemat

Maciej Sikorski
Tomasz Lis szuka pieniędzy. Od tego może zależeć przyszłość NaTemat
142

Grupa naTemat stała się ważnym graczem w polskiej części Sieci. Z jednej strony odstaje pod względem wyników od portali, z drugiej strony, nie jest już przeciętnym serwisem docierającym do mocno ograniczonej grupy odbiorców. Pozycja, której wielu może zazdrościć, ale też wyzwanie: rozwój wymaga pomysłu i sporych nakładów finansowych. Właściciele biznesu zdają sobie z tego sprawę i szukają wsparcia, by nie tkwić w miejscu. Z medialnych doniesień wynika, że pozyskując inwestora chcieliby utrzymać pakiet kontrolny, ale nie należy wykluczać, że skończy się innym scenariuszem. Grupa zostanie przejęta?

Tomasz Lis i Robert Jędrzejczyk kontrolują odpowiednio 65 i 35% akcji w spółce Glob 360 będącej wydawcą Grupy naTemat. Z najświeższych wiadomości wynika, że panowie wynajęli doradców z Haitong Bank (to międzynarodowy bank inwestycyjny z siedzibą w Portugalii), którzy mają pomóc przy sprzedaży akcji. Wśród potencjalnych kupców wymienia się fundusze i podmioty z branży mediów - zarówno polskie, jak i zagraniczne. Na korzyść przedsiębiorstwa mają przemawiać m.in. wyniki finansowe (w 2015 roku przychody wyniosły ponad 8 mln zł, a zysk netto ponad 1,75 mln zł), liczba użytkowników w przedziale 5,5-6 mln i to wieku atrakcyjnym dla reklamodawców, rozpoznawalność marki oraz dobre perspektywy dla rynku reklamy w Sieci.

Tomasz Lis i Robert Jędrzejczyk kontrolują odpowiednio 65 i 35% akcji w spółce Glob 360 będącej wydawcą Grupy naTemat. Z najświeższych wiadomości wynika, że panowie wynajęli doradców z Haitong Bank (to międzynarodowy bank inwestycyjny z siedzibą w Portugalii), którzy mają pomóc przy sprzedaży akcji. Wśród potencjalnych kupców wymienia się fundusze i podmioty z branży mediów - zarówno polskie, jak i zagraniczne. Na korzyść przedsiębiorstwa mają przemawiać m.in. wyniki finansowe (w 2015 roku przychody wyniosły ponad 8 mln zł, a zysk netto ponad 1,75 mln zł), liczba użytkowników w przedziale 5,5-6 mln i to wieku atrakcyjnym dla reklamodawców, rozpoznawalność marki oraz dobre perspektywy dla rynku reklamy w Sieci.

Niektórzy będą się pewnie zastanawiać: po co inwestor, skoro jest zysk i nie brakuje odbiorców? Problem naTemat polega na tym, że grupa nie ma z kim dzielić kosztów, a z drugiej strony nie może wykorzystać wsparcia dużej grupy medialnej do wyciągania większych pieniędzy z rynku reklamy. Potencjał nie jest do końca wykorzystywany. Większy gracz mógłby z tego interesu wycisnąć znacznie więcej, o czym mówi Robert Jędrzejczyk:

Jesteśmy przekonani, że nawiązanie współpracy z silnym partnerem pozwoli na dalsze podnoszenie poziomu czytelnictwa serwisów i rozszerzy wachlarz świadczonych usług, co zwiększy atrakcyjność portali zarówno dla odbiorców, jak i licznego grona klientów. [źródło]

Pojawiają się już opinie, że ręce po grupę może wyciągnąć WP. Oprócz naTemat polski koncern medialny przejąłby serwisy InnPoland, MamaDu oraz Aszdziennik i poważnie umocniłby przez to swoją pozycję na rynku. Przypomnę tylko, że Tomasz Machała pełniący przez długi czas funkcje redaktora naczelnego i prezesa naTemat, odszedł w roku 2016 właśnie do WP. Czyżby znowu miał się znaleźć pod jednym dachem z byłym pracodawcą? Tomasz Lis i Robert Jędrzejczyk ponoć wyceniają całą grupę na 5 mln euro, a zatem w zasięgu Wirtualnej Polski. Trudno przy tym stwierdzić, na jakiej sumie stanęłoby, gdyby chodziło o pełne przejęcie. Zwłaszcza, gdyby do wyścigu włączy się ktoś jeszcze - np. Agora, która niedawno poinformowała, że pozbywa się udziałów w telewizji Metro. Zamiast multipleksu mocniejsze wejście w Internet? Nie można tego wykluczać.

Sprawa jest o tyle ciekawa, że jesienią Sejm powinien kontynuować prace nad projektem dekoncentracji i repolonizacji mediów. Wydaje się mało prawdopodobne, by ktoś podejmował ważne decyzje dotyczące naTemat, nim pojawią się konkrety dotyczące zmian. Tomasz Lis pupilem obecnej władzy nie jest, należy go wręcz uznać za zaciekłego wroga obozu rządzącego, lecz prowadzi polski biznes i to może przynieść korzyści. W niektórych scenariuszach mógłby się okazać właścicielem naprawdę łakomego kąska zyskującego za sprawą osłabiania zagranicznej konkurencji. Jeszcze stanie na tym, że PiS niechcący pomoże właścicielom grupy sprzedać ją za naprawdę duże pieniądze.

Trzeba przyznać, że Tomasz Lis miał szczęście i nosa do tego pomysłu. Z niczego stworzył biznes, który w krótkim czasie stał się rozpoznawalny. Inną kwestią jest to, ile pozostało z zapowiedzi dotyczących jakości i założeń portalu. Miały być media wysokich lotów, skończyło się na tabloidzie, który mnie kojarzy się głównie z parówkami (mimo upływu lat). Jeżeli jednak znajdzie się chętny, by zapłacić za to miliony euro, wypada pogratulować...

Niektórzy będą się pewnie zastanawiać: po co inwestor, skoro jest zysk i nie brakuje odbiorców? Problem naTemat polega na tym, że grupa nie ma z kim dzielić kosztów, a z drugiej strony nie może wykorzystać wsparcia dużej grupy medialnej do wyciągania większych pieniędzy z rynku reklamy. Potencjał nie jest do końca wykorzystywany. Większy gracz mógłby z tego interesu wycisnąć znacznie więcej, o czym mówi Robert Jędrzejczyk:

Jesteśmy przekonani, że nawiązanie współpracy z silnym partnerem pozwoli na dalsze podnoszenie poziomu czytelnictwa serwisów i rozszerzy wachlarz świadczonych usług, co zwiększy atrakcyjność portali zarówno dla odbiorców, jak i licznego grona klientów. [źródło]

Pojawiają się już opinie, że ręce po grupę może wyciągnąć WP. Oprócz naTemat polski koncern medialny przejąłby serwisy InnPoland, MamaDu oraz Aszdziennik i poważnie umocniłby przez to swoją pozycję na rynku. Przypomnę tylko, że Tomasz Machała pełniący przez długi czas funkcje redaktora naczelnego i prezesa naTemat, odszedł w roku 2016 właśnie do WP. Czyżby znowu miał się znaleźć pod jednym dachem z byłym pracodawcą? Tomasz Lis i Robert Jędrzejczyk ponoć wyceniają całą grupę na 5 mln euro, a zatem w zasięgu Wirtualnej Polski. Trudno przy tym stwierdzić, na jakiej sumie stanęłoby, gdyby chodziło o pełne przejęcie. Zwłaszcza, gdyby do wyścigu włączy się ktoś jeszcze - np. Agora, która niedawno poinformowała, że pozbywa się udziałów w telewizji Metro. Zamiast multipleksu mocniejsze wejście w Internet? Nie można tego wykluczać.

Sprawa jest o tyle ciekawa, że jesienią Sejm powinien kontynuować prace nad projektem dekoncentracji i repolonizacji mediów. Wydaje się mało prawdopodobne, by ktoś podejmował ważne decyzje dotyczące naTemat, nim pojawią się konkrety dotyczące zmian. Tomasz Lis pupilem obecnej władzy nie jest, należy go wręcz uznać za zaciekłego wroga obozu rządzącego, lecz prowadzi polski biznes i to może przynieść korzyści. W niektórych scenariuszach mógłby się okazać właścicielem naprawdę łakomego kąska zyskującego za sprawą osłabiania zagranicznej konkurencji. Jeszcze stanie na tym, że PiS niechcący pomoże właścicielom grupy sprzedać ją za naprawdę duże pieniądze.

Trzeba przyznać, że Tomasz Lis miał szczęście i nosa do tego pomysłu. Z niczego stworzył biznes, który w krótkim czasie stał się rozpoznawalny. Inną kwestią jest to, ile pozostało z zapowiedzi dotyczących jakości i założeń portalu. Miały być media wysokich lotów, skończyło się na tabloidzie, który mnie kojarzy się głównie z parówkami (mimo upływu lat). Jeżeli jednak znajdzie się chętny, by zapłacić za to miliony euro, wypada pogratulować...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

hot