Telewizja

Telewizję lepiej ogląda się w Internecie. Zza kulis. Na żywo

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Periscope. Aplikacja, która błyskawicznie zdobyła ogromną popularność. Aplikacja, która wywołuje jedynie skrajne emocje. Zdaniem jednych jest to dokła...

Periscope. Aplikacja, która błyskawicznie zdobyła ogromną popularność. Aplikacja, która wywołuje jedynie skrajne emocje. Zdaniem jednych jest to dokładnie to, czego potrzebował znudzony już "świat mediów społecznościowych", zdaniem innych równie nieuzasadniony wynalazek co Twitter, Facebook i cała reszta. Odmówić sukcesu Periscope nie można i tego, że wciąga, a wręcz pochłania użytkowników, też nie. A teraz będzie jeszcze bardziej, niemal udając telewizję.

Reklama

Peryskop wydaje się być w Polsce jeszcze bardziej niszowym serwisem od Twittera, ale bardzo szybko przedziera się do świadomości użytkowników. Jak wielokrotnie udało mi się przekonać spora część osób korzysta z niego nawet o tym nie wiedząc. Po kliknięciu na link, udostępniony właśnie na Twitterze czy Facebooku, zostaje przekierowany na stronę z transmisją, gdzie widnieje także sugestia zainstalowania aplikacji. Na to decyduje się raczej garstka, ale licznik widzów powiększył się o kolejną osobę. Z czego oglądane są transmisje? Najłatwiej będzie powiedzieć, że ze wszystkiego, bo każda próba uporządkowania kategorii relacji zakończy się fiaskiem, gdy tylko otworzymy aplikację - różnorodność wręcz powala.


"Channel surfing"

O niechęci wobec telewizji czytamy regularnie - gorzkie słowa płyną nie tylko z ust młodych ludzi, ponieważ także (nieco) stari widzowie również są, generalnie mówiąc, rozczarowani materiałami emitowanymi na polskich kanałach. Sam nie należę do grona przeciwników telewizji, przy niewielkim wysiłku i kilkunastu minutach spędzonych przed (tradycyjnym, papierowym!) programem można wyłapać ciekawe perełki, na które w sieci nie natrafimy. Przynajmniej w oficjalnej, legalnej dystrybucji i w odpowiedniej jakości. Dążę jednak do tego, że nic nie jest w stanie zastąpić tego uczucia, gdy w leniwy poranek/popołudnie/wieczór z kubkiem z lubionym napojem w jednej dłoni i pilotem w drugiej będziemy uskuteczniać "channel surfing", czyli po prostu skakać po kanałach. Internet wymaga od nas ciągłej interakcji i chyba tylko automatyczne odtwarzanie na YouTube będzie od tego wyjątkiem. Nie zawsze mam ochotę na klikanie i przewijanie stron w poszukiwaniu ciekawych treści. Niezbyt wymagający ruch kciukiem i oczy wpatrzone w ekran wystarczają.


Telewizja 2.0

I właśnie na tych fundamentach Periscope próbuje oprzeć kolejny etap swojego sukcesu. Ogłoszony wczoraj Couchmode, czyli "Tryb Kanapowy" nie wymaga od niczego więcej ponad wpatrywanie się w ekran i kliknięcia od czasu do czasu w link usytuowany w prawym górnym rogu. A nawet i samo klikanie nie jest niezbędne, gdyż możliwe jest ustawienie automatycznego przełączania się pomiędzy transmisjami. To pozornie minimalne usprawnienie ma naprawdę ogromny wpływ na to jak korzysta się z serwisu. Do tej pory w aplikacji mobilnej musieliśmy wpierw przejrzeć listę dostępnych relacji i wybrać jedną z nich, a na desktopie kliknąc w konretny link, by dotrzeć do transmisji. Obecnie po odwiedzeniu adresu Periscope.tv/couchmode losowo wczytywane są (najpopularniejsze?) transmisje, a nam pozostaje jedynie przyglądać się poczynaniom oglądanych bohaterów.


Przy okazji muszę też przyznać się do tego, że bardzo lubię amerykańską telewizję. Doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, na jakich zasadach się ona opiera, ale w chwili relaksu lubię uruchomić sobie stream z jednego z kanałów informacyjncyh czy sportowych. Ta pasja, z którą Amerykanie robią telewizję, jest w większości przypadków nieobecna w polskich mediach i to da się odczuć. Ale jeszcze większą frajdę sprawiać będzie jednoczesne oglądanie programu i... jego kulisów. Reporterzy bardzo chętnie wykorzystują wszelkie dostępne narzędzia, by dotrzeć do widzów, być "bliżej" nich i utrzymywać pewien kontakt. Periscope pozwala im na jeszcze więcej, o czym przekonałem się właśnie dzisiaj, gdy jednymi z najpopularniejszych porannych transmisji były zakulisowe relacje z Good Morning America od ABC czy informacyjnego kanału NBC. Oprócz innego spojrzenia na "wejście" reportera i pewien wgląd do studia telewizyjnego otrzymujemy dostęp do (bez)pośredniego kontaktu z konkretnym dziennikarzem - nawet zwykłe pozdrowienie w odpowiedzi na nasze przywitanie brzmi teraz zupełnie inaczej, aniżeli wzmianka na Twitterze.

Reklama


(Nie)zwykli

Periscope to bardzo potężne narzędzie i przekonaliśmy się o tym nie raz. Nie jest nie zawodny, ale pozwala na bardzo dużo i naprawdę podoba mi się to, w jakim kierunku zmierza. Jeszcze bardziej podoba mi się to, jak "stare media" są dziś w stanie wykorzystać daną im szansę i przygotowują tzw. "2 w 1", ponieważ ulubionych dziennikarzy, autorów można znaleźć nie tylko na łamach prasy czy zobaczyć na ekranie telewizora, ale także "zaczepić" na Twitterze, Facebooku czy właśnie Periscope. Przez Peryskop obejrzymy niezwykłych ludzi w zwykłych sytuacjach i zwykłych ludzi w niezwykłych sytuacjach. I to jest w tym najpiękniejsze.

Reklama

Wiecej o Periscope przeczytacie tutaj.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama