Czy Nintendo właśnie wypuściło kontrolowany przeciek najnowszej gry? W końcu jak nazwać inaczej to, co się wydarzyło. Sieć zalewają przecieki, ale jest kruczek...
Jak nie być podejrzliwym skoro tak znane z dbania o sekrety studio, jak Nintendo, zaprasza dziesięć tysięcy osób na playtesty, ale... Nie wymaga od nikogo podpisania klauzuli poufności. Wiemy jedynie, że legendarne studio grzecznie prosiło o wstrzymanie się od rozpowszechniania informacji. Czyste szaleństwo.
Nintendo Switch Online: Playtest Program, czy to jest pierwsze MMO?
Skoro tylko grzecznie prosili, no to nie ma się co dziwić — ech niedobrzy ludzie, jak tak można — że sieć zalewa mnóstwo informacji dotyczących testowanej gra/usługi/szkicu koncepcyjnego/jakkolwiek to nazwać. Nintendo już teraz działa i wpływa na blokowanie oraz usuwanie treści związanej z testami, lecz to wszystko wygląda tylko jak zasłona dymna. W końcu czego się spodziewali? Milczących ludzi bez NDA? Oczywiście, że plotkują, o czym się da. W tym kontekście jest to bardzo podejrzane. Bowiem kogo jak kogo, ale nie tę firmę możemy podejrzewać o niedopatrzenia prawne.
Z tego powodu możemy sobie tylko zadać pytanie, czy aby nie jest to kontrolowany wyciek informacji? Wszystko w celu przeanalizowania reakcji na coś, co może być pierwszą w historii Nintendo, grą MMO. Gracze tworzą wielkie planety, rozwijają je przy wykorzystaniu dostępnych surowców i jeszcze poznają innych graczy. Po drodze używają tajemniczych beaconów, żeby stworzyć strefy dostępne do edycji tylko dla nich. Mogą odwiedzać inne beacony, lecz można zapomnieć o przestawianiu rzeczy na terenie innych graczy.
Do tego jeszcze istnieją swoiste bazy, to tutaj, gracze powiększają poziom swoich postaci. Mogą też pozyskać kolejne narzędzia i po prostu wchodzić w interakcję z innymi graczami. Z udostępnianych informacji, dowiadujemy się, że Nintendo opisuje i wdroży zawartość tworzoną przez graczy, ale po spełnieniu konkretnych warunków. Gracz musi wykazać, że pojmuje wagę wzajemnego szacunku podczas interakcji. Tylko wtedy będzie mu dozwolone tworzenie takiej treści. Brzmi to w tej formie niebezpiecznie podobnie do Robloxa.
Znając Nintendo, może to być test do nowej gry albo nawet istniejącej. Co więcej, nie można wykluczyć, że to tylko test funkcji, która zostanie wbudowana w konsolę lub stanie się jej podstawą. Trudno powiedzieć. Głodni szczegółów mogą zajrzeć na przykład tutaj.
Spokojnie, to tylko test
Postępowanie Nintendo jest zadziwiające. Wiemy, że ta firma jest szalenie restrykcyjna, mimo to, po prostu grzecznie poprosiła o to, aby się nie dzielić informacjami z testów. Uważam, że to tylko fortel, stworzony w celu nienaruszenia delikatnej bariery utrzymania iluzji, że to właśnie gracz ma wszystko pod kontrolą. Wierząc, że w taki sposób, w parze z różnymi blokadami udostępnianych zawartości, zostanie zdobyta wiedza o realnym odbiorze.
Brzmi to dość naciąganie, lecz z drugiej strony, czy naprawdę? W moich oczach jest to działanie bardzo zbliżone do tego, o którym już firma opowiadała podczas wywiadów z prezesem firmy sprzed dekady, Satoru Iwaty. Przy okazji rozmawiania o stworzeniu Street Passa dla konsoli Nintendo 3DS, twórcy wrócili pamięcią do wstępnych faz projektowania "tag mode'a". Wówczas konsole NintendoDS, zaopatrzone w specjalną kartę z grą i zewnętrzne zasilanie, były umieszczane w szafkach bagażowych na stacjach kolejowych. Zbierali w taki sposób dane, niczego się niespodziewających graczy, zaopatrzonych w swoje urządzenia z grą.
Założę się, że tego typu testów zrealizowano wiele, no bo też, dlaczego nie? Wydają się bardzo rozsądnym tokiem rozumowania. Innymi słowy, nie przywiązywałbym się mocno do zrzutów ekranu z tego testu. Znając tę firmę, wiedza z niego zebrana, przyniesie nam o wiele bardziej interesującą grę. Trzymam kciuki, że niebawem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu