Mythic Quest powróciło, ale nie tak świetne, jak cztery lata temu. Seria powoli dobija do ścinany.
Od Mythic Quest zaczynałem swoją przygodę z Apple TV+ i wciąż uważam, że to jeden z najlepszych seriali, jakie można tam obejrzeć. Zapadające w pamięć postacie, nerdowski klimat i lekki humor – to jak sitcom, ale bez wad sitcomu. Przed weekendem do biblioteki Apple TV+ trafił nowy, czwarty już sezon produkcji opowiadającej o trudach pracy w branży gier. W odróżnieniu jednak od dwóch pierwszy sezonów, nowe odcinki podążają nieco mniej hermetyczną drogą, niż dotychczas. Będzie mniej gier, ale więcej życiowych rozterek – czy to oznacza, że serial stracił swój klimat?
Mythic Quest ewoluuje – to już nie ten sam serial
Mythic Quest to laurka dla fanów fantasy, gamingu, kultury popularnej i wszystkiego, co z nią związane. Produkcja została wręcz skrojona pod milenialsów, którzy mieli okazję przeżywać wiek nastoletni w złotych czasach World of Warcraft, League of Legends czy Assassin’s Creed – czasem serial wręcz krzyczy: „patrz, patrz, to nawiązanie do twojej ulubionej gry”. Nie jest to z pewnością wada – Mythic Quest od początku miało dość jasną konwencję, której oczekujesz po komediowym serialu i trzymało się sprawdzonych schematów.
W trzecim sezonie nadeszły jednak pewne zmiany i ciężko stwierdzić, czy zostały one podyktowane chęcią uniknięcia wtórności, czy może raczej próbą dotarcia do odbiorców spoza hermetycznej bańki geeków i graczy. Musicie bowiem wiedzieć – ci, którzy jeszcze nie oglądali – że fabuła pierwszego sezonu kręci się wokół rozwoju gry MMO, a drugiego wokół dodatku do tejże gry. Ma się więc wrażenie, że wciąż chłonie się tę samą historię, bo miejsca, praca kamery czy nawet tematyka odcinków są do siebie podobne.
Sezon trzeci przyniósł inne spojrzenie na wydarzenia w firmie Iana i Poppy. Sytuacyjne gagi i sitcomowe dialogi zostały nieco wyparte przez sekwencje rodem z typowej obyczajówki. Ekipa Mythic Quest wyszła poza biuro, dynamika serialu się zmniejszyła, a odcinki mocniej zaczęły poruszać tematykę relacji między bohaterami i ich fabularnego zaplecza. Oczywiście wciąż serial w swoim stylu lawirował między VR, Metaversem i innymi trendami z przełomu 2022 i 2023 roku, ale nerdowski vibe, znany z pierwszych odcinków, zauważalnie stonowano.
I tak oto dochodzimy do czwartego sezonu, który potwierdza obawy. Źródełko seriali takich jak Mythic Quest szybko wysycha i to właśnie dzieje się na naszych oczach.
Więcej prywaty, mniej nerdowskiego klimatu
Na wstępie nazwałem serial hermetycznym, ale to stwierdzenie wymaga uzupełnienia. Serial jest kierowany do fanów gier i popkultury, ale nieprzesadnie hardcorowych. Mythic Quest do zrozumienia nawiązań i żartów wymaga pewnej wiedzy z zakresu gamingu, ale zazwyczaj odwołuje się do tytułów, znanych każdemu nastolatkowi, który nie żyje pod kamieniem. Szybko więc następuje wysycenie przyjętą konwencją, a tolerancja na głupowate zachowanie bohaterów kończy się.
Myślę, że Apple doskonale zdawało sobie z tego sprawę, próbując wybrnąć z sytuacji właśnie poprzez przeniesienie ciężaru produkcji na głębsze przedstawienie komediowych postaci – gry i humor spychając zaś na drugi plan.
Nowe odcinki pod względem fabularnym przynoszą długo wyczekiwaną poprawę w relacji na linii Ian-Poppy – niestety niezbyt długotrwałą. Dawni współpracownicy powracają do starego biura, ponownie przejmując stery gry. W międzyczasie Dana odnosi coraz większe sukcesy w swojej autorskiej produkcji, która ma uratować ją od bankructwa, a David chce wykorzystywać AI do regulacji zachowań graczy – motyw sztucznej inteligencja przez nowe odcinki przewija się dość często, ale to nie powinno nikogo dziwić, bo serial zawsze jest w pewnym stopniu trybutem dla technologicznych nowinek
Pomysły na rozwój Mythic Quest się wyczerpują – cała nadzieja w spin-offie?
Nadzieją dla Mythic Quest jest nowy dodatek, którego akcja toczyć będzie się w niebie. Jest więc swego rodzaju powrót do korzeni, ale w odmienionej formie. W czwartym sezonie mniej czasu spędzimy na oglądaniu scenek z biura – zamiast tego mocniej przyjrzymy się prywatnemu życiu bohaterów. Jest więcej wolniej, bardziej emocjonalnie i mniej śmieszkowo, choć typowego dla serii humoru nie brakuje. David Hornsby dalej jest w swojej roli wybitny, ale trochę przeszkadzał mi spadek formy granego przez Rob McElhenney’a Iana i Poppy, w rolę ponownie wciela się Charlotte Nicdao. Para ciągnąca jeszcze do niedawna cały serial za uszy utraciła teraz odrobinę swojego charakteru.
Poza tym mam wrażenie, że twórcom kończą się pomysły na porywające odcinki. Jedną z zalet Mythic Quest były krótkie, ale wyładowane akcją epizody – każda rozmowa była tu odrębnym przedstawieniem. Nowe odcinki bywają przegadane, przeczekane wręcz, a przez co mniej atrakcyjne dla widza. Nie jestem nawet w stanie wyróżnić jednego epizodu, który zapadłby mi w pamięć, bo wszystkie są jednakowo poprawne. To pokazuje, że Mythic Quest – jeśli nie chce skończyć zapomniane – musi wprowadzić jakiś powiew świeżości.
Dlatego też tak mocno czekam na Mere Mortals, czyli spin-off Mythic Quest, nad którym Apple obecnie pracuje. Ośmioodcinkowa produkcja ma badać życie fanów gry i pokazywać, jak działania Iana, Poppy i spółki wpływają na społeczność graczy. To może być ciekawa odskocznia od głównego wątku Mythic Quest, który sam w sobie nie jest już tak intrygujący, jak dawniej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu