Apple

To już koniec złotych czasów Apple. Teraz kto inny rozdaje karty

Jakub Szczęsny
To już koniec złotych czasów Apple. Teraz kto inny rozdaje karty
130

Pamiętacie jeszcze te czasy, kiedy to o Apple mówiło się w kategoriach innowatora rynku technologii mobilnych? Ja jeszcze je pamiętam, ale moje wspomnienia zaczynają się robić coraz bardziej mgliste. Nie chodzi tutaj o to, że zamierzam dokopywać Cupertino za utratę "mocy" w kontekście zmieniania środowiska mobilnego. Chcę natomiast zwrócić uwagę na inne podmioty, które rolę Apple doskonale przejęły.

Odniosę się do jeszcze innej retrospekcji: pamiętam, jak kilka lat temu na Antywebie pisałem o zjawisku "chińskiego świtu" w technologiach mobilnych. Były to dosyć mocne początki marek takich jak Huawei, które skupiały się przede wszystkim na tworzeniu doskonale wyważonych propozycji dla osób, które niekoniecznie chcą wydawać całą wypłatę na nieźle działający smartfon. Strategia Chińczyków powiodła się: obecnie bardzo dużo konsumentów na rynku mobilnym zwraca uwagę na telefony rodem z Państwa Środka; Huawei to jeden z niekwestionowanych liderów w sprzedaży smartfonów i doskonale rozpoznawalna marka. W dodatku - główny bohater jednej z głośniejszych afer gospodarczych ostatnich lat. USA wycelowały w stronę Chin oraz Huawei naprawdę potężne działa i na szczęście - od całkiem niedawna - sytuacja zaczęła się stabilizować.

Przeczytaj także: Apple nie faworyzuje swoich aplikacji w AppStore? Bzdura

Ostatnie 5 lat dla Apple było mimo wszystko bardzo udane - wydano mnóstwo modeli, które sprzedały się po prostu świetnie, a Cupertino świętowało kolejne zwyżki cen akcji firmy (do rekordowych poziomów). Apple w dalszym ciągu ma bardzo mocną markę, jednak o łatce innowatora, kreatora trendów może już niestety pomarzyć. iPhone'y nie mają się czego wstydzić stając przed topowymi modelami od Samsunga, Huawei czy kogokolwiek innego. Ale brakuje im efektu "wow", Apple skupiło się głównie na ulepszaniu tego, co na rynku zostało już zrobione.

Nowe iPhone'y nie wywołują już takich emocji jak kiedyś

Oczekiwanie na nowe modele iPhone'ów w atmosferze ekscytacji już właściwie nie istnieje. A jeżeli niektórzy z zapartym tchem oglądają konferencje produktowe, to już tylko dlatego, że "taka jest tradycja". Owszem, co roku we wrześniu w dalszym ciągu mnóstwo dziennikarzy, fanów Apple, obserwatorów rynku mobilnego uczestniczy w konferencjach firmy, ale trudno mi jest mówić tutaj o jakichś szczególnych emocjach. W dodatku, ostatnie lata pokazały, że Apple nie jest w stanie utrzymać większości tajemnic w ryzach. Z tego względu też producent zamierza wprowadzić "zabezpieczenia", które pozwolą na zapobieganie wyciekom.

Widząc nowego iPhone'a nie krzyczymy już "wow", nie zachwycamy się przemyślanymi, ciekawymi funkcjami. Jedyne, na co reagujemy nader żywo to ceny, które czasami wydają się być wzięte z kosmosu. Ewentualnie narzekamy na to, że najmocniejszy komputer w ofercie Apple wygląda jak kuchenna tarka. I nic poza tym. Nie pamiętam w ostatnich latach funkcji nowego iPhone'a, która jednoznacznie by mnie porwała i spowodowała wspomniany efekt "wow".

A reszta rynku?

Czytnik linii papilarnych w ekranie. Wysuwane ze środka obudowy przednie aparaty. Aparaty znajdujące się tuż pod ekranem - bez udziwnień typu "notch", "łezka", czy "punchhole". Rynek wydaje się przeć przed siebie w zastraszającym tempie cały czas ustanawiając nowe trendy. Apple kompletnie nie zareagowało na kategorię składanych urządzeń i wydaje się, że nie ma żadnej koncepcji na tego typu sprzęt. Co więcej, przegrało wcześniej rodzący się rynek inteligentnych głośników i niestety, ale HomePod nie jest udanym projektem. Do rynkowych sukcesów Amazona czy Google brakuje mu naprawdę sporo.

Uwierzcie mi, że potrafię z zapartym tchem oglądać premiery Samsunga. Cieszę się w trakcie konferencji Google i z uznaniem kiwam głową na to, co szykuje na przykład Huawei. Ale Apple od dłuższego czasu nie zaskakuje mnie niczym. Co więcej, uważam, że ostatnia generacja iPhone'ów - czyli Xs, Xr i Xs Max nie są już tak dobre jak poprzednicy. Nawet wyniki sprzedażowe tych urządzeń zdradzają pewne "zmęczenie" giganta. I co gorsza, nawet klienci Apple przestają być tak lojalni jak dawniej: wcześniejsi fani urządzeń z Cupertino coraz częściej zwracają uwagę na konkurencyjne sprzęty, z czego cieszą się najbardziej Samsung oraz Huawei.

Apple się kończy?

Kończy się od 10 lat i skończyć się nie może. Nie twierdzę, że Apple umiera, że to już nie to samo i najlepiej będzie jak ta firma zacznie się zawijać w prześcieradło i pełznąć na cmentarz. Piję bardziej do tego, że Apple straciło bezpowrotnie łatkę innowatora, firmy, która wywołuje przeogromne emocje i porywa tłumy. W tym momencie niestety już jedynie odcina kupony od tego, co zostało wypracowane lata temu.

Natomiast to właśnie dziedzictwo warunkuje to, czym Apple jest obecnie. I ta wartość szybko się nie zdezaktualizuje - Cupertino w dalszym ciągu będzie synonimem dobrej jakości sprzętu mobilnego. Szczególnie takiego, który doskonale dogaduje się z oprogramowaniem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu