Felietony

To jest mój pierwszy fabrycznie nowy samochód i na pewno nie ostatni

Kamil Pieczonka
To jest mój pierwszy fabrycznie nowy samochód i na pewno nie ostatni
Reklama

Niespełna 3 lata temu kupiłem swój pierwszy, fabrycznie nowy samochód. Wydaje mi się, że to już wystarczająco dużo czasu aby ocenić, czy warto było "przepłacać" w salonie i liczyć się z dużą utratą wartości. Dlatego chciałbym się podzielić z wami swoimi przemyśleniami w tej kwestii.

Jak szukałem używanego samochodu, a skończyłem z nowym?

Na początek może małe wprowadzenie. 3 lata temu zacząłem się rozglądać za nowym autem bo Toyota Corolla, którą jeździłem do tej pory stała się po prostu za mała, tym bardziej, że wkrótce rodzina miała się powiększyć. Założyłem sobie pewien budżet, spisałem wymagania i wyruszyłem na poszukiwania na portale z ogłoszeniami. Szybko okazało się, że aut które mnie interesują nie ma wcale tak dużo. Chciałem samochód za około 40 000 PLN, z silnikiem benzynowym o mocy  powyżej 150 KM, najlepiej kombi z dużym bagażnikiem i w wieku 5-7 lat. Okazuje się, że przy takich założeniach można znaleźć auto z segmentu C, jakiejś popularnej marki. Wybór padł na Forda Focusa, ale znalezienie odpowiedniego egzemplarza to nie taka prosta sprawa ;-).

Reklama

Zobacz też: ile kosztuje mnie utrzymania Forda Focusa po 3 latach?

Mniej więcej po pół roku poszukiwań dałem za wygraną, aut w ogłoszeniach nie brakowało, ale zawsze było coś nie tak, a to przebieg za duży, a to wyposażenie skromne, a to silnik nie ten, nie wspominając nawet o kolorze. Owszem, to wybrzydzanie, ale jeśli mam wydać ciężko zarobione pieniądze, na coś co mi się nie podoba i oglądać to codziennie przez kolejne kilka lat, to może warto dołożyć? Tak zawędrowałem na strony różnych salonów samochodowych i zacząłem przyglądać się cennikom, wybrałem się na kilka jazd próbnych (Toyota Auris, Honda Civic IX, Ford Focus) i jak pewnie wiecie, każda taka jazda kończy się przestawieniem cennika przez sprzedawcę ;-).

Tu pierwsze zaskoczenie, cena cennikowa to tylko zaproszenie do negocjacji. Nie wszędzie jednak można negocjować tak samo, japońscy producenci nie są skłonni do dużych rabatów. Co innego Ford, 10% rabatu dostaniecie już na samym początku, a reszta to kwestia negocjacji. Ja skończyłem własnie z Fordem, kupując go w Rybniku i to pomimo tego, że mieszkam na pomorzu. Budżet wzrósł znacząco bo praktycznie dwukrotnie, ale było warto.

Nowy samochód nie każdemu się opłaca

Kupno nowego samochodu ma wiele zalet, począwszy od możliwości konfiguracji pod własne wymagania, przez posiadanie najnowszych technologii (jednym z ważnych punktów na mojej liście było wsparcie dla Android Auto/Apple Car Play), a na pewności, że auto was nie zawiedzie, przez pierwsze kilka lat kończąc. Do minusów należy zaliczyć dużą utratę wartości w pierwszych latach od zakupu oraz wysokie koszty ubezpieczenia i serwisów. Szczególnie te ostatnie są trochę szokiem po przesiadce z używanego auta. Moja Toyota była praktycznie bezawaryjna, nie licząc zepsutej pompki spryskiwaczy, wymieniałem w niej tylko rzeczy eksploatacyjne.

Zobacz też: relacja z premiery nowej generacji Toyoty Yaris

Z nowym samochodem aby utrzymać gwarancję trzeba odwiedzić serwis przynajmniej raz w roku i zostawić tam często około 800-1000 PLN. Oczywiście z każdą marką jest inaczej, czasami dostępne są pakiety serwisowe w promocyjnych cenach, dlatego może to różnie wyglądać, ale mimo wszystko to spory wydatek. Tym bardziej, że nakłada się razem z ubezpieczeniem ;-). Natomiast sam spadek wartości za bardzo mnie nie boli. Planuje pojeździć tym autem przynajmniej z 7-8 lat, w tym czasie pewnie jego wartość spadnie o ponad połowę. To dużo, ale nie tak jakby to wyglądało na pierwszy rzut oka.

Spadek wartości często liczy się od ceny cennikowej i porównuje ze średnią z ogłoszeń, w których przeważnie znajdziemy auta sprowadzone o wątpliwej przeszłości. Inaczej to jednak wygląda gdy porównamy sobie cenę zakupu (już po rabacie) i ceny jakie mają samochody używane kupione w Polsce, od 1. właściciela z udokumentowaną historią. Wtedy okazuje się, że nie jest wcale tak źle. Znam z autopsji przypadek Forda Fiesty kupionego za 46 000 PLN, który po 7 latach sprzedał się w tydzień za 23 000 PLN. Oczywiście im auto droższe to wygląda to gorzej. Spadek wartości będzie również bolał osoby, które lubią często zmieniać auta, wtedy kupno nowego faktycznie finansowo nie ma żadnego sensu.

Reklama

Jakbym dzisiaj kupował samochód, to zrobiłbym tak samo

Wiadomo, że kupno nowego samochodu to spory wydatek, na który nie każdy może sobie pozwolić. Wydaje mi się, że coraz częściej wybieramy coraz droższe samochody i dla wielu Polaków nowe auto wcale nie jest poza zasięgiem. Nie każdy jednak dysponując odpowiednim budżetem chce nowe auto, skoro w tej samej kwocie może kupić kilkuletnie auto używane ale z wyższego segmentu czy nawet marki premium. To pewnie też nie są złe wybory, ale ja mimo wszystko pozostaje przy swoim, jeśli będą miał odpowiednie możliwości to kolejne auto też kupie nowe. Póki co jednak nawet o tym nie myślę, bo mój Ford radzi sobie jeszcze całkiem nieźle :-)

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama