Czym jest Facebook? Siecią społecznościową? Nie. To medium. To miejsce, gdzie pojawiają się treści, które czytamy, oglądamy, komentujemy i... lajkujemy. Wciśniecie przycisku "Lubię to", to prawdopodobnie najprostszy sposób na wyrażenie emocji w Internecie. Jednak nie sprawdza się we wszystkich okolicznościach, wymuszając na nas zostawienie komentarza, bądź rezygnację z interakcji. Facebook od dawna zmaga się z tym problemem, aż pojawiło się rozwiązanie, którego nie sposób nie określić jedną z najważniejszych zmian na Facebooku w całej jego historii.
Jedno kliknięcie wyraża tysiąc słów
Ponad 1,6 miliarda użytkowników generuje codziennie ponad 6 miliardów "polubień". Dochodzi do tego częściej, niż używana jest wyszukiwarka Google, a przecież sięgamy po nią niezliczoną ilość razy w ciągu dnia. Przycisk "Lubię to" niesie za sobą niesamowitą grupę emocji. Klikamy na niego, by komuś pogratulować lub życzyć zdrowia - takie uproszczenie relacji pomiędzy ludźmi jest z jednej strony czymś, czego potrzebują, zaś z drugiej można go uznać za spłycenie reakcji, której się od nas oczekuje. Przegląd profilu na Facebooku może pozwolić nam uniknąć kilku minut rozmowy i zadawania podstawowych pytań o miejsce pochodzenia czy zatrudnienia, więc w teorii pojawia się szansa na rozpoczęcie dyskusji na konkretne tematy. Niestety, jest też druga strona medalu - tracimy własną szansę na przedstawienie się w taki sposób, jaki wymaga sytuacja lub pragniemy to zrobić. Uniwersalne informacje, które znajdą się na profilu mogą zakłamać nasze prawdziwe intencje wobec kogoś.
Wzloty i upadki
Przywołanie niepowodzeń Facebooka nie jest trudnym zadaniem. Paper, Home, odświeżenie wyglądu serwisu to pierwsze z brzegu i prawdopodobnie jedne z największych porażek Facebooka. Porażek, do których się przyznano lub z których się wycofano, choć czasem za późno. Jedną z nich był także News Feed - dziś jeden z filarów istnienia Facebooka, jedna z najczęściej używanych przez użytkowników funkcja, nadająca serwisowi dynamiki. Początkowe reakcje po wprowadzeniu możliwości udostępniania treści nie były zbyt przychylne - użytkownicy odnieśli wrażenie, że relacje pomiędzy nimi zostały wystawione na światło dzienne. Do dziś ustawienia prywatności to popularna "czarna magia" dla części z nich, ale czy ktokolwiek wyobraża sobie Facebooka bez News Feeda? Sam Facebook znalazłby się w niemałych tarapatach, ponieważ to właśnie strumień nowości jest źródłem zysków i znajduje się w centrum zainteresowań reklamodawców. Siła i znaczenie przycisku "Lubię" są nie mniej istotne również dla nich, ponieważ dzięki każdej naszej reakcji Facebook jest w stanie zaoferować reklamodawcom kolejną ścieżkę na dotarcie do nas z treściami sponsorowanymi. Każdy "lajk" definiuje użytkownika w ich oczach.
Dlaczego?
Jednak nie wszystko można lub powinno się "polubić". Wiemy o tym od dawna, podobnie jak Facebook, dlatego od dłuższego czasu trwały próby znalezienia złotego środka. Jasne stało się, że przycisk "nie lubię" nie zostanie wdrożony, gdyż posłużyłby do wyrażania skrajnie negatywnych emocji. A tego na Facebooku nikt nie chce. W zamian za to, otrzymamy Reakcje.
Kto?
Mark Zuckerberg powierzył ten projekt Chrisowi Coxowi, człowiekowi odpowiedzialnemu za ostatecznie porzuconą aplikację Paper oraz redesign Facebooka, który również został wycofany. Jednak to właśnie on zbudował News Feeda, a jego zespół jest aktualnie odpowiedzialny za nadawanie ważności treściom tam wyświetlanym. To w rękach Chrisa spoczywa cotygodniowe spotkanie z nowymi pracownikami firmy, ponieważ to on na początku swojej kariery w firmie odbywał rozmowy w cztery oczy z każdym pracującym dla Facebooka. Cox ma posiadać wysoki wynik IQ oraz EQ - czyli "inteligencję emocjonalną", jak określa to Zuckerberg. Jeśli zapytacie kto tak naprawdę dziś kieruje "wielką niebieską appką", czyli Facebookiem, to będzie to właśnie Chris Cox, ponieważ spektrum działalności Zuckerberga już dawno wykracza poza "niebieskie mury".
"Reactions"
Mimo to, to Mark zaproponował rozwiązanie problemu wdrożenia Reakcji do serwisu. Gdy zespół Coxa rozważał wiele innych możliwości, Zuckerberg zasugerował, że dodatkowe opcje będą wyświetlane na smartfonie po dłuższym przytrzymaniu palca na przycisku Lubię to. Naturalnie taka funkcja będzie odpowiednio przedstawiona i wytłumaczona wewnątrz samej aplikacji, ale trudno byłoby o prostszą i skuteczniejszą metodę wprowadzenia nowości. Użytkownicy będą mieli do wyboru następujące reakcje: "Love", "Haha", "Wow", "Sad" ("smutny"), "Angry" ("zły, wściekły"). Lista nie powstawała bez żadnych solidnych podstaw - Cox zdecydował się na zaczerpnięcie pomocy i porady u socjologów na temat zakresu, rozpiętości ludzkich emocji.
Kiedy?
To bardzo dobre pytanie. Reakcje były już testowane w Hiszpanii, Irlandii i Chile, Filipinach, Portugalii oraz Kolumbii. W styczniu tego roku Reakcje wprowadzono w Japonii, gdzie Chris osobiście zaprezentował nowość. Nie wiemy kiedy dokładnie Reakcje pojawią się u użytkoników w Polsce czy Stanach Zjednoczonych, a powtarzana jak mantra odpowiedź "w ciągu najbliższych tygodni" mówi tyle, co nic. Z całą pewnością przy takim bagażu doświadczeń Facebook będzie tym razem jeszcze bardziej ostrożny niż zwykle, dlatego nie byłbym zdziwiony, gdyby proces wdrażania Reakcji wokół globu potrwał do końca tego roku.
Źródło: Bloomberg.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu