Albo "żegnamy". Jak kto chce. Temat imigrantów nie tylko wzbudził ogromne kontrowersje w kwestii politycznych posunięć rządów europejskich, ale równie...
A teraz wszyscy powiedzmy wolności słowa: "Do widzenia!"
Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...
Albo "żegnamy". Jak kto chce. Temat imigrantów nie tylko wzbudził ogromne kontrowersje w kwestii politycznych posunięć rządów europejskich, ale również pobudził żywszą debatę nad tym, jakiego języka używa się w Internecie. Ten do niedawna był jeszcze jednym z tych bastionów, gdzie można było całkiem głośno powiedzieć: "nie!" i prawie wszystko było w porządku. To wydarzenie wskazało mi jasno - niedługo tak dobrze nie będzie.
Facebook wystartował z kampanią społeczną, która ma przeciwdziałać mowie nienawiści oraz ekstremizmowi. W Berlinie - stolicy państwa, które do niedawna okryto złą sławą dzięki sylwestrowym atakom na kobiety, których sprawcami byli mieszkańcy Niemiec niebędący rdzennymi Niemcami (imigranci, muzułmanie - wszyscy wiemy o co chodzi). Kraj, w którym media przemilczały temat z powodu tzw. "poprawności politycznej", która pojawiła się tylko dlatego, że jakoś trzeba uzasadnić prawomocność obowiązującego systemu. System ponad wszystko.
Take a moment to share your story or idea supporting counter speech, with the goal of combatting online extremism and...
Posted by Online Civil Courage Initiative on 17 stycznia 2016
Na kampanię mającą przeciwdziałać mowie nienawiści przeznaczono 1 milion dolarów - za cel obrano sobie oczywiście ksenofobiczne treści dotyczące imigrantów. Sheryl Sandberg, COO Facebooka powiedziała, że "mowa nienawiści nie może być częścią naszego społeczeństwa, również w Internecie". I ja się z tym absolutnie zgadzam. Zastanawia mnie jednak kilka kwestii - na ile będzie to rzeczywista walka ze słownym ekstremizmem, a na ile będzie to związane z wygaszaniem "pożarów", które co jakiś czas wybuchają w związku z niebezpieczną polityką m. in. Niemiec?
Jest różnica między poglądami, a hejtem
Hejt jest wtedy, gdy ktoś napisze w Disqusie: "Szczęsny to ch**". Z poglądem mamy do czynienia wtedy, gdy czytelnik napisze: "Nie zgadzam się ze Szczęsnym, bo...". To, z czym spotkano się do tej pory uprawnia Internautów do tego, by zastanowić się odrobinę do czego zmierza pozorna troska o jakość języka w publicznej debacie, również w Internecie. Ja jestem w stanie zrozumieć, że ktoś jest przeciwny imigrantom i ma na to dobre argumenty. Również nie mam nic przeciwko osobie, która imigrantów przyjmie z otwartymi rękami i również podeprze to argumentami. Mam jednak bardzo niewygodne dla mnie wrażenie, że wychwalane będą te poglądy, które będą zgodne z obecnym kierunkiem politycznym Niemiec, Europy... jakiegokolwiek obowiązującego systemu, w którym żyjemy. Piętnowane będą natomiast te, które nie zgadzają się z wyznaczonym standardem i będzie się je dusić w zarodku pod przykrywką troski o zjawisko "mowy nienawiści".
Mowa nienawiści to problem. System również ma problem
Problemem systemu jest to, że twarz wyciera sobie nienawiścią, która może mieć, ale nie musi mieć związku z poglądami. Jeżeli ktoś wyraża wątpliwość co do polityki emigracyjnej Europy i robi to w sposób kulturalny - hej, takie jest jego prawo. Jeżeli nie wysyła muzułmanów do gazu, nie zamierza zrzucać bomb na Mekkę, z dobrze asymilującym się gościem ze wschodu przybije "piątkę" - nie ma problemu. Jeżeli mówi o wydarzeniach, które pominięto w mediach tylko po to, by nie zaburzyć opinii na temat polityki kraju - również uprawia wolność słowa. W przypadku, gdy chce mordować, wyzywa, poniża - kwalifikuje się do inicjatyw wyszukujących i likwidujących takie treści.
Facebook zabiera się za mowę nienawiści? Może niech swoje działania dzieli po równo?!
Na Wykopie niedawno pojawiła się ciekawa treść mówiąca nieco o tym, jak Facebook podchodzi do kwestii usuwania stron obelżywych. Użytkownik zgłosił najpierw stronę "Fuck Islam" jako nieodpowiednią, po czym w krótkim czasie otrzymał błyskawiczną odpowiedź, że ta została natychmiast usunięta, od strzału. To samo zrobił z fanpage'em "Fuck Jesus Christ and Fuck Christianity". Tak łatwo nie było. Facebook podziękował za zgłoszenie i obiecał zapoznać się z problemem. Ale strony od razu nie usunął, choć tytuł jak na tacy obraża chrześcijan. Co więcej - fanpage jest dostępny nawet teraz.
Koniec balu - prywatność to mrzonka, wolność słowa również kuleje - a wygląda na to, że będzie gorzej. Może być? Zawsze! Kierunek zmian jest co najmniej przerażający. I choć nie mam nic do asymilujących się przybyszów ze Wschodu, tak absolutnie nie rozumiem tak brutalnego rozprawiania się z osobami, które mają uzasadnione wątpliwości co do polityki Niemiec, UE. Brawo, Facebooku - właśnie stałeś się naczelną tubą politycznej poprawności. A to już jest obrzydliwe.
Grafiki: Wykop.pl / Pixabay.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu