Facebook

A teraz wszyscy powiedzmy wolności słowa: "Do widzenia!"

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

Reklama

Albo "żegnamy". Jak kto chce. Temat imigrantów nie tylko wzbudził ogromne kontrowersje w kwestii politycznych posunięć rządów europejskich, ale równie...

Albo "żegnamy". Jak kto chce. Temat imigrantów nie tylko wzbudził ogromne kontrowersje w kwestii politycznych posunięć rządów europejskich, ale również pobudził żywszą debatę nad tym, jakiego języka używa się w Internecie. Ten do niedawna był jeszcze jednym z tych bastionów, gdzie można było całkiem głośno powiedzieć: "nie!" i prawie wszystko było w porządku. To wydarzenie wskazało mi jasno - niedługo tak dobrze nie będzie.

Reklama

Facebook wystartował z kampanią społeczną, która ma przeciwdziałać mowie nienawiści oraz ekstremizmowi. W Berlinie - stolicy państwa, które do niedawna okryto złą sławą dzięki sylwestrowym atakom na kobiety, których sprawcami byli mieszkańcy Niemiec niebędący rdzennymi Niemcami (imigranci, muzułmanie - wszyscy wiemy o co chodzi). Kraj, w którym media przemilczały temat z powodu tzw. "poprawności politycznej", która pojawiła się tylko dlatego, że jakoś trzeba uzasadnić prawomocność obowiązującego systemu. System ponad wszystko.

Na kampanię mającą przeciwdziałać mowie nienawiści przeznaczono 1 milion dolarów - za cel obrano sobie oczywiście ksenofobiczne treści dotyczące imigrantów. Sheryl Sandberg, COO Facebooka powiedziała, że "mowa nienawiści nie może być częścią naszego społeczeństwa, również w Internecie". I ja się z tym absolutnie zgadzam. Zastanawia mnie jednak kilka kwestii - na ile będzie to rzeczywista walka ze słownym ekstremizmem, a na ile będzie to związane z wygaszaniem "pożarów", które co jakiś czas wybuchają w związku z niebezpieczną polityką m. in. Niemiec?

Jest różnica między poglądami, a hejtem

Hejt jest wtedy, gdy ktoś napisze w Disqusie: "Szczęsny to ch**". Z poglądem mamy do czynienia wtedy, gdy czytelnik napisze: "Nie zgadzam się ze Szczęsnym, bo...". To, z czym spotkano się do tej pory uprawnia Internautów do tego, by zastanowić się odrobinę do czego zmierza pozorna troska o jakość języka w publicznej debacie, również w Internecie. Ja jestem w stanie zrozumieć, że ktoś jest przeciwny imigrantom i ma na to dobre argumenty. Również nie mam nic przeciwko osobie, która imigrantów przyjmie z otwartymi rękami i również podeprze to argumentami. Mam jednak bardzo niewygodne dla mnie wrażenie, że wychwalane będą te poglądy, które będą zgodne z obecnym kierunkiem politycznym Niemiec, Europy... jakiegokolwiek obowiązującego systemu, w którym żyjemy. Piętnowane będą natomiast te, które nie zgadzają się z wyznaczonym standardem i będzie się je dusić w zarodku pod przykrywką troski o zjawisko "mowy nienawiści".


Mowa nienawiści to problem. System również ma problem

Problemem systemu jest to, że twarz wyciera sobie nienawiścią, która może mieć, ale nie musi mieć związku z poglądami. Jeżeli ktoś wyraża wątpliwość co do polityki emigracyjnej Europy i robi to w sposób kulturalny - hej, takie jest jego prawo. Jeżeli nie wysyła muzułmanów do gazu, nie zamierza zrzucać bomb na Mekkę, z dobrze asymilującym się gościem ze wschodu przybije "piątkę" - nie ma problemu. Jeżeli mówi o wydarzeniach, które pominięto w mediach tylko po to, by nie zaburzyć opinii na temat polityki kraju - również uprawia wolność słowa. W przypadku, gdy chce mordować, wyzywa, poniża - kwalifikuje się do inicjatyw wyszukujących i likwidujących takie treści.

Reklama

Facebook zabiera się za mowę nienawiści? Może niech swoje działania dzieli po równo?!

Na Wykopie niedawno pojawiła się ciekawa treść mówiąca nieco o tym, jak Facebook podchodzi do kwestii usuwania stron obelżywych. Użytkownik zgłosił najpierw stronę "Fuck Islam" jako nieodpowiednią, po czym w krótkim czasie otrzymał błyskawiczną odpowiedź, że ta została natychmiast usunięta, od strzału. To samo zrobił z fanpage'em "Fuck Jesus Christ and Fuck Christianity". Tak łatwo nie było. Facebook podziękował za zgłoszenie i obiecał zapoznać się z problemem. Ale strony od razu nie usunął, choć tytuł jak na tacy obraża chrześcijan. Co więcej - fanpage jest dostępny nawet teraz.


Reklama

Koniec balu - prywatność to mrzonka, wolność słowa również kuleje - a wygląda na to, że będzie gorzej. Może być? Zawsze! Kierunek zmian jest co najmniej przerażający. I choć nie mam nic do asymilujących się przybyszów ze Wschodu, tak absolutnie nie rozumiem tak brutalnego rozprawiania się z osobami, które mają uzasadnione wątpliwości co do polityki Niemiec, UE. Brawo, Facebooku - właśnie stałeś się naczelną tubą politycznej poprawności. A to już jest obrzydliwe.

Grafiki: Wykop.pl / Pixabay.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama