Kolejne miesiące to kolejne miejsca, w których TikTok jest zakazany. Po instytucjach rządowych przyszedł czas na uczelnie.
TikTok zdecydowanie nie ma obecnie łatwego życia, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. W ostatnich czasach w coraz większej liczbie miejsc z tego medium nie tylko nie można korzystać, ale też - nie można tej aplikacji mieć nawet na swoim smartfonie. Do takich miejsc należą m.in. budynki władz stanowych czy amerykański Kongres oraz gabinet rządowy. Oczywiście powodem jest tutaj bezpieczeństwo danych, ponieważ pokazane zostało, że w tym temacie TikTok ma naprawdę niewiele na swoją obronę. Nie tylko dane użytkowników mogą być przeglądane przez chińskich pracowników, ale też platforma nie ma absolutnie żadnego problemu z celowym śledzeniem konkretnych osób pod przykrywką działań marketingowych, a także - z rozsyłaniem zebranych danych po całym świecie.
Dlatego USA blokuje TikToka w coraz większej liczbie miejsc
Jak donosi Techcrunch, do instytucji zakazujących TikToka dołączają w Stanach Zjednoczonych także uniwersytety. W ciągu ostatnich dni władze w wielu stanach jak Arkansas, Floryda, Iowa, Montana, Texas czy Południowa Dakota zakazały używania TikToka. Zakaz polega nie tylko na usunięciu aplikacji z każdego urządzenia, które należy do uczelni, ale też - zakaz korzystania z TikToka, jeżeli jesteśmy połączeni do Wi-Fi kampusu. Oficjalnym wyjaśnieniem jest oczywiście fakt, że TikTok jako chińska aplikacja może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa informatycznego jednostek edukacyjnych i władze chcą wyeliminować go z sieci uniwersyteckich.
Czy to oznacza, że studenci będą mieli jakikolwiek problem z używaniem TikToka? Raczej nie, tak długo, jak na terenie szkoły będą korzystali z danych pakietowych. To, co jednak jest warte w tym momencie odnotowania, to fakt postępującego usuwania TikToka ze wszystkich miejsc podległych czy to władzy federalnej, czy też - władzom stanowym. To z kolei pokazuje, jakie jest nastawienie polityków USA, czy to demokratów czy republikanów, do chińskiej aplikacji. Jak dobrze pamiętamy, pomysły na ograniczenie TikToka w przestrzeni publicznej miały miejsce już wcześniej, ale w przypadku administracji Donalda Trumpa skończyło się tylko na słowach.
Jak widać, w przypadku Joe Bidena nastawienie do aplikacji nie jest wcale aż tak różne, tyle że tutaj zmiana następuje zdecydowanie bardziej etapowo, powoli (acz skutecznie) wycinając TikToka z kolejnych elementów życia publicznego, dając jasny sygnał, że uznaje aplikacje za zagrożenie. Całkowity ban TikToka jest jednak raczej mało prawdopodobny, chociażby ze względu na fakt, że znajdujący się obecnie u władzy demokraci straciliby w ten sposób znaczną część młodszych wyborców. Jestem jednak przekonany, że na kampusach ograniczenia się nie skończą i niedługo zobaczymy, jak TikTok będzie wycinany także w kolejnych instytucjach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu