Agresywni członkowie antyimigracyjnych manifestacji niszczyli miasto i wrzucali dowodu na TikToka. Teraz policja musi przejrzeć godziny nagrań.
Twój pracodawca denerwuje się, gdy przeglądasz telefon w trakcie pracy? Chciałbyś móc w ramach służbowych obowiązków po prostu scrollować TikToka? No to chyb mam dla Ciebie idealną posadkę – musisz zapisać się do brytyjskiej policji. Wyspiarscy funkcjonariusze zostali oddelegowani do nowego zadania w związku z falą protestów, która w ostatnich dniach przetoczyła się przez Liverpool, Blackpool czy Hull. Okazało się bowiem, że wandale sami dostarczają na siebie dowodów.
Pokłosie morderstwa w Southport
W położonym w północno-zachodniej Anglii mieście Southport doszło do tragicznego morderstwa trzech dziewczynek. Sprawcą okazał się 17-letni Axel Rudakubana, urodzony w Walii, ale mający rwandyjskie korzenie. To uruchomiło falę protestów antyislamskich i antyimigracyjnych, wywoływanych głównie przez środowiska prawicowe, bo po sieci szybko rozniosła się plotka, że autorem zamachu miał być rzekomo nielegalny imigrant. W trakcie pochodów odbywających się w kilku brytyjskich miastach, protestujący ścierali się nie tylko z policją, ale także z grupami z kontrmanifestacji. W ruch poszły butelki, kamienie i cegły, przez co część policjantów trafiła do szpitala.
W toku przeprowadzonych czynności zatrzymano od ubiegłego wtorku ponad 300 osób, mniej lub bardziej zaangażowanych w zamieszki. Ujęcie części sprawców nie było trudnym zadaniem, bo ci nagrali swoje wyczyny i opublikowali w mediach społecznościowych – między innymi na TikToku.
TikTokowe dochodzenie
W burdach i manifestacjach wzięły udział setki osób, a kolejne tysiące śledziły je z poziomu swoich smartfonów. Transmisję z okradania i dewastowania sklepu wTeesside oglądało 14 tys. widzów, a wideo live z Middlesbrough, przedstawiające mężczyzn zatrzymujących kierowców i sprawdzających ich kolor skóry, przyciągnęło 4 tys. osób.
Uczestnicy manifestacji bez zastanowienia nagrywali siebie i innych członków zamieszek, dostarczając policji dowodów na rozbój i niszczenie mienia, okraszone licznymi przejawami nienawiści na tle rasowym. I to właśnie takie materiały przeglądają teraz funkcjonariusze brytyjskiej policji.
Jak donosi The Gurardian, mowa jest o godzinach nagrań, opublikowanych niejednokrotnie z kont legitymujących się prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Policyjni analitycy muszą więc przebić się przez tę niezliczoną ilość materiału dowodowego, by zidentyfikować protestujących, którzy z fatalnego wydarzenia zrobili sobie okazję do plądrowania miasta.
Każda jednostka policji będzie miała analityków monitorujących media społecznościowe, takie jak TikTok, w celu zbierania dowodów. Regionalne jednostki ds. przestępczości zorganizowanej również to robią, koncentrując się na poważniejszych przestępstwach, osobach podżegających i głównych organizatorach – przekazuje źródło cytowane przez The Guardian
Takie materiały dowodowe są niejednokrotnie bardziej przydatne, niż nagrania z monitoringu. Dzięki dobrej jakości kamerom w smartfonach policjanci mogą z łatwością powiązać właściciela smartfona i konta na TikToku ze sprawą. Oprócz aktów wandalizmu istotne w tym przypadku są też obrażenia zadane policjantom. Według BBC w ulicznych starciach ucierpiało 39 funkcjonariuszy, spłonął także jeden wóz policyjny. Ta sprawa nabrała więc dla jednostek z Liverpoolu i okolic wymiaru osobistego.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu