Tik-Tok stoi obecnie nad całkiem sporą przepaścią. Jeden nieodpowiedni krok i platforma może zostać nawet usunięta z repozytorium Google i Apple. Czy w świetle takiego zagrożenia zgodzi się na wykup przez amerykańskich inwestorów?
Najszybciej rosnąca sieć społecznościowa nie schodzi z ust osób na całym świecie, głównie dlatego, że podobnie jak swojego czasu Huawei, stała się zakładnikiem politycznych przepychanek pomiędzy krajami. Przez ostatnie dni mieliśmy wiele sprzecznych doniesień odnośnie tego, jakie działania mają zostać podjęte względem platformy i jej aplikacji. Od bana, przez całkowicie usunięcie z repozytorium, aż po... wykupienie TikToka? Przeniesienie własność na amerykańską ziemie ma być receptą na niejasny status Tik-Toka. Czy to może się udać?
Skąd w ogóle takie problemy Tik-Toka?
Tik-Tok ma pech być obecnie topową aplikacją chińskiego pochodzenia na telefonach zachodnich (i nie tylko) użytkowników. Napięte relacje na linii Chiny-Indie sprawiły, że pod koniec czerwca indyjski rząd zdecydował się arbitralnie zablokować 59 chińskich aplikacji, w tym WeChat, Clash of Clans i właśnie Tik-Toka. Według indyjskiego Ministerstwa Informatyki i Technologi chińskie aplikacje "kradną i potajemnie przesyłają dane użytkowników w nieautoryzowany sposób na serwery, które mają lokalizacje poza Indiami", przez co "szkodzą suwerenności i integralności Indii, obronie Indii, bezpieczeństwu państwa i porządkowi publicznemu". I o ile ciężko jest nie powiązać tego rozporządzenia jako odpowiedź na graniczny konflikt pomiędzy tymi dwoma państwami, tak oficjalny powód usunięcia możliwości korzystania z Tik-Toka spowodował niemałe zamieszanie na arenie międzynarodowej.
Dlaczego? Ano dlatego, że oskarżając platformę de facto o szpiegowania, zabrzmiały te same dźwięki co w przypadku Huawei i oczy całego świata zwróciły się w kierunku Stanów Zjednoczonych. W przypadku Stanów Zjednoczonych mógłby występować nawet ten sam powód do banowania współpracy z Tik-Tokiem, czyli protekcjonizm gospodarczy. Traf chciał bowiem, że dwie największe platformy konkurujące z nim, czyli Facebook i YouTube, pochodzą właśnie z Ameryki Północnej. Ban nie jest też wymysłem mediów - Trum wszak już nazywa Tik-Toka "szpiegiem z Chin" a podmiot trafił już na listę potencjalnych firm do zbanowania. Gabinet prezydenta znów mógłby więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - sobie zrobić dobry PR "chroniąc Amerykanów przed złymi zakusami Chin" oraz wysłać pozytywny sygnał w kierunku np. Facebooka, który wyraźnie idzie ostatnio prezydentowi na rękę. Dla tik-Toka ban może oznaczać zakaz współpracy np. z Google, czyli - być może nawet usunięcie z Google Play. Niepewny status nie sprzyja rozwojowi i zarząd platformy nerwowo zaczął szukać sposobu, by odciąć się od chińskiego rządu. Grupa amerykańskich inwestorów zwietrzyła tu swoją szansę.
Tik-Tok może pójść w amerykańskie ręce
Jako pierwszy ten przeciek podało czasopismo The Information. Według niego grupa inwestorów, na czele z General Atlantic i Sequoia Capital chce wykupić Bytedance, obecnego właściciela Tik-Toka. To sprawiłoby, że operowały on "na amerykańskiej ziemi" . Niestety, nie wiadomo, jaka jest zakładana kwota transakcji, ani czy w tej sprawie zaczęły się już jakieś negocjacje. Jednak jeżeli doszłoby do takiej współpracy, jest duża szansa na wycofanie się prezydenta USA ze swojego stanowiska wobec Tik-Toka, a być może nawet przywrócenie aplikacji w Indiach.
Co byście powiedzieli na Tik-Toka "Made in U.S.A."?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu