Felietony

Czy możemy już ogłosić, że Android One umarł?

Krzysztof Rojek
Czy możemy już ogłosić, że Android One umarł?
Reklama

Z lecącą na głowę sprzedażą, kolejnymi producentami wycofującymi się z programu i brakiem jakiegokolwiek pomysłu na przyszłość, losy programu Android One wydają mi się przesądzone.

Cofnijmy się nieco w czasie. Jest rok 2014. Już sześć lat temu Google zauważyło, że wsparcie oferowane przez producentów to jakiś mało śmieszny żart. Dlatego też przedsiębiorstwo wyszło z inicjatywą, by zamiast nakładki tworzonej przez danego producenta, na telefonach oferowanych w ramach programu Android One znalazło się oprogramowanie jak najbliższe temu, co stworzyło Google. Na początku Android One został zaimplementowany w najtańszych smartfonach w Indiach, Bangladeshu i Indonezji, gdzie oznaczał przede wszystkim brak preinstalowanego bloatware'u i niższe obciążenie dla słabych procesorów. Koncept spodobał się jednak znacznej części użytkowników Androida, przez co już kilka lat później w programie zaczęły uczestniczyć także marki sprzedające globalnie - Xiaomi, Nokia, Motorola czy LG. I kiedy już się wydawało, że świat smartfonów zmierza w stronę pozbycia się raz na zawsze nakładek od producentów, w tryby programu ktoś nie tyle nasypał piachu, co nalał cementu.

Reklama

Android One chwieje się w posadach

Pomimo tego, że od początku trwania programu nie słyszałem o nim złego słowa, producenci nie kwapią się, by dołączać do niego swoje smartfony. Co więcej - ci którzy już w nim uczestniczyli, wycofują się z niego rakiem. Niektórzy (jak LG) uczciwie, a niektórzy mniej, wciąż używając nazwy One dla telefonów, które z programem nie mają nic wspólnego. Faktem jest jednak, że producenci dali światu wyraźny sygnał, że nawet dwuletnie wsparcie wypuszczonego na rynek smartfonu to dla nich zbyt duży wysiłek. W związku z tym w 2020 r. (do tej pory) w programie Android One wypuszczono... 3 telefony. Oczywiście rok się jeszcze nie skończył, ale ile możemy spodziewać się do końca grudnia? 1? 2?


Wydawać by się mogło, że obecnie "naprawdę" na placu boju pozostała jedynie Nokia, sukcesywnie wypuszczając większość swojego portfolio pod sztandarem Android One. Problem polega na tym, że jeżeli do programu przykłada się na poważnie tylko jeden producent, to czy wciąż jest to "program"? Wszak jego grupa docelowa (producenci tanich smartfonów w Azji) już dawno się z niego wycofała. Sama Nokia natomiast radzi sobie gorzej niż źle. Od 4 kwartałów ich sprzedaż sukcesywnie spada (z 4,8 w Q2 2019 do 1,7 w Q1 2020) i obecnie jest ponad czterokrotnie niższa niż np. sprzedaż realme. Przy takich wynikach wizja wypadnięcia z biznesu jest całkiem realna, a kiedy zabraknie Nokii - kto będzie w programie Android One? Jeden smartfon Xiaomi na rok?

Android One nie przyciąga wystarczająco dużo konsumentów

Smutna prawda jest taka, że pomimo, iż czysty Android wzbudza pozytywne emocje w ludziach interesujących się technologią, to w przypadku masowego konsumenta ma on znaczenie marginalne, bądź nawet jest postrzegany negatywnie. Wszak od regularnych aktualizacji i długiego wsparcia ważniejsza jest możliwość ustawienia sobie różnych motywów na telefonie i zmiana kształtu ikonek, prawda? Producenci zapewne podliczyli sobie i wyszło im, że utrzymywanie dłuższego wsparcia po prostu nie przekłada im się na większe zyski, a informacja o Androidzie One  nie przyciąga zakładanej liczby klientów (co też widać po sprzedaży Nokii). Na horyzoncie nie widać więc żadnego dużego producenta, który paliłby się dziś do dołączenia do programu. Nie wiem jak wy, ale ja w takim toku wydarzeń jestem w stanie uznać Android One za martwy projekt, który choć świetny w swojej roli, przegrał z wykresami zysków i kosztów w Excelu.

Szkoda.

Źródło: Nokiamob

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama