Muzyka

Tidal vs Spotify. Kto ma lepszą aplikację na desktopy?

Tomasz Popielarczyk
Tidal vs Spotify. Kto ma lepszą aplikację na desktopy?
Reklama

Tidal poinformował o dostępności oficjalnej aplikacji na komputery z Windowsem oraz OS X. Jako użytkownik Spotify nie mogłem oprzeć się pokusie przete...

Tidal poinformował o dostępności oficjalnej aplikacji na komputery z Windowsem oraz OS X. Jako użytkownik Spotify nie mogłem oprzeć się pokusie przetestowania jej i skonfrontowania z tym, co oferuje szwedzka usługa. Wnioski?

Reklama

Po poniedziałkowej konferencji z Apple Music, trudno mówić o jakimkolwiek zagrożeniu dla Spotify. Szwedzki serwis ma jednak innych konkurentów, a wśród nich chyba najbardziej ambitnym jest Tidal, za którym stoją ważne postaci branży muzycznej. Jedną z ostatnich nowości zaproponowanych przez jego twórców jest aplikacja desktopowa. Jak wypada na tle Spotify?

Program jest dostępny w wersjach zarówno na Windowsa jak i na OS X. Na obu wygląda identycznie - zupełnie niczym wersja webowa. Twórcy Tidala nie odkrywali koła na nowo i przenieśli do okienka po prostu to, co dobrze działa i wygląda w przeglądarce. To wszystko opatrzono dobrze znanym z Windowsa menu podręcznym. Pierwsza pozycja, File, zawiera polecenia prowadzące do ustawień, a także pozwalające na wylogowanie się i zamknięcie programu. Navigation i Playback pozwalają na sterowanie odtwarzaniem. W sekcji View znajdziemy polecenia powiększające i pomniejszające interfejs, dzięki czemu można go dostosować do posiadanej rozdzielczości oraz rozmiarów ekranu.


Główną część podzielono na dwie sekcje. Kolumna po lewej stronie służy do nawigacji. Moim zdaniem niepotrzebnie umieszczono tutaj dane użytkownika. Jest sporo wolnego miejsca w okolicach górnej belki (nieopodal ulokowanej tam wyszukiwarki), które warto zagospodarować. Tutaj natomiast powinna pozostać wyłącznie nawigacja. Bazę Tidala możemy przeglądać według gatunków i playlist. Te ostatnie wydają się wręcz żywcem ściągnięte ze Spotify, gdzie również mamy "nastrojową", "do samochodu", "do ćwiczeń" itd. Mamy też sekcje TIDAL Rising oraz TIDAL Discovery, gdzie znajdziemy wschodzących oraz niszowych artystów. Nie zabrakło możliwości zapisywania utworów oraz organizowania ich we własne playlisty. Naszą muzykę Tidal również organizuje samodzielnie wg artystów, gatunków i albumów. Wszystko to dopełnia sekcja wideo.


Główna część interfejsu wygląda dość estetycznie, choć na niektórych ekranach wkrada się chaos, co powinno być dobrze widoczne na grafikach. Strony artystów są łudząco podobne do tych ze Spotify. Przebijają je jednak pod względem zawartości, bo dają nam dostęp do wideo, biografii (która ze Spotify zniknęła), a także panelu agregującego aktywność wykonawcy w serwisach społecznościowych Do gustu bardzo mi przypadł wysuwany zza prawej krawędzi panel z kolejką utworów. Możemy ją dowolnie modyfikować, przeciągając po prostu poszczególne pozycje. Świetna sprawa.


Reklama

Program znajduje się aktualnie w wersji beta. W panelu z informacjami łatwo znaleźć informację, że jest on oparty na Chromium, a więc można się spodziewać, że nowości do webowego Tidala będą równolegle wprowadzane również do aplikacji desktopowe. W końcu łączy je ta sama technologia. Największym brakiem jest tutaj tryb offline. Tidal nie pozwala nam na zapisywanie utworów na komputerze i odtwarzanie bez połączenia z siecią - a przynajmniej ja takiej opcji nie znalazłem. Zamiast tego mamy natomiast opcję abonamentu HiFi, gdzie muzyka jest w jakości bezstratnej.


Reklama

Jak na tym tle wypada Spotify? Produkt Szwedów jest bardziej dojrzały i widać to już na pierwszy rzut oka. Przede wszystkim mamy tutaj do dyspozycji całą masę dodatków: sekcję z napisami, panel z aktywnością znajomych, system wiadomości i powiadomień, a także genialny Spotify Connect. Siłą Spotify są algorytmy rekomendujące. Co więcej każdą playlistę możemy subskrybować i obserwować zachodzące w niej zmiany. Tidal nam tego nie oferuje.


Aplikacja Spotify jest też lepiej zintegrowana z Windowsem. Po najechaniu na ikonkę na pasku zadań, wyświetla się nam panel sterowania odtwarzaniem, a po kliknięciu prawym przyciskiem podręczne polecenia. Do niedawna mieliśmy też ikonkę w zasobniku i opcję automatycznego uruchamiania z Windowsem, jednak zrezygnowano z tego. Dla odmiany w Tidalu mamy taką opcję.


Problemem Spotify jest koszmarnie działający mechanizm drag&drop, a także wadliwy mechanizm informujący o aktywności znajomych, o czym pisał niedawno Paweł. Szczerze mówiąc, o wiele wolałem starszą aplikację Spotify. Ta jest zbyt ciemna, no ale to już kwestia gustu.

Reklama


Przed twórcami Tidala sporo pracy. Nie zapominajmy, że Spotify buduje swoją pozycję już od dobrych kilku lat, a w przypadku Tidala jest to dopiero debiut. Oba programy jednak są do siebie łudząco wręcz podobne i wiele kwestii rozwiązują w sposób identyczny. Przesiadka z jednego na drugi powinna być zatem raczej bezbolesna. Nie zapominajmy jednak, że aplikacja desktopowa to tylko wierzchołek góry lodowej przy porównywaniu obu serwisów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama