Filmy

Perfekcyjny powrót klasycznego kina sci-fi. Od tego filmu nie da się oderwać. "The Vast of Night" - recenzja

Konrad Kozłowski
Perfekcyjny powrót klasycznego kina sci-fi. Od tego filmu nie da się oderwać. "The Vast of Night" - recenzja
41

Nie lubię wtórności, ale tylko wtedy, gdy jest to robione nieudolnie. Jeśli twórca potrafi skorzystać z istniejących schematów i szablonów, a do tego dokłada szczyptę własnej idei, to nie będę miał do niego pretensji, lecz zakrzyknę z zachwytu. Tak się stało po seansie filmu sci-fi "The Vast of Night".

W takich sytuacjach mógłbym (jak to się potocznie mówi) nosić na rękach serwisy VOD, bo jestem przekonany, że gdyby nie zaangażowanie Amazonu w projekt i globalna dystrybucja online, to ta produkcja nieprędko dotarłaby do Polski. Dzięki Prime Video oglądamy jednak ten film w tym samym czasie, co widzowie w innych krajach, ale ten wstęp to tylko krótka refleksja na temat tego, w jak wygodnych czasach żyjemy.

Polecamy: Pamiętacie wypożyczalnie VHS? Żyło się z nimi prościej i szybciej niż z serwisami VOD

Moda na filmy sci-fi ciągle trwa

Filmy (na pograniczu gatunku) sci-fi święcą ostatnio triumfy. Prawie każdego roku dostajemy naprawdę udane, wielkobudżetowe produkcje, które pokazują między innymi nasze starania w podboju kosmosu. To ostatnio bardzo gorący temat, a następne lata będą nie mniej elektryzujące z powodu przygotowań do pierwszej załogowej misji na Marsa. "Marsjanin", "Interstellar", "Grawitacja", "Pierwszy człowiek" czy "Ad Astra" to jedne z moich ulubionych filmów i liczę, że będą powstawać kolejne o podobnej tematyce. W granicach tego gatunku mieszczą się jednak także mniejsze produkcje, które skupiają się na bardziej lokalnych aspektach ewentualnego kontaktu naszej cywilizacji z innymi formami życia. O tym, jak świetnie odbierany jest dziś klimat produkcji z lat 80. mogliśmy się przekonać chociażby przy premierze "Stranger Things" od Netfliksa czy "Super 8", za którym stał Steven Spielberg. "The Vast of Night" będzie świetną propozycją dla osób, które uwielbiają takie klimaty.

Klasyczne sci-fi, czyli to, co lubimy najbardziej

Niewielkie amerykańskie miasteczko Cayuga w stanie Nowy Meksyk to miejsce, gdzie życie toczy się według utartych ścieżek. Lokalna społeczność żyje przede wszystkimi takimi wydarzeniami jak konfrontacja lokalnej drużyny w koszykówkę z rywalem zza miedzy. Ci, którzy interesują się i żyją czymś więcej są raczej uznawani za dziwaków, lecz często wzbudzają oni sporą sympatię i cieszą się popularnością. Everett pracuje w lokalnej rozgłośni, zna się na sprzęcie i jest szeroko znany. Fay jest szkolną prymuską, gra na instrumencie, pracuje jako telefonistka i fascynuje się nowoczesnym lub wręcz futurystycznymi rozwiązaniami. Tej samej nocy wciągają ich własne obowiązki, ale dzięki przewodowej i bezprzewodowej łączności będą utrzymywać kontakt. Pojawią się nieznane nikomu zakłócenia, sąsiadka zgłosi latający spodek, a jeden z mieszkańców zniknie bez śladu - jednym słowem zero niespodzianek, jeśli chodzi o tego rodzaju film.

Zobacz też: Filmowe hity dla każdego. CANAL+ zaskakuje zupełnie nową usługą

Ale reżyser Andrew Patterson sprawił, że całość jest tak smacznym kąskiem, że przez te 90 minut trudno oderwać się od ekranu. Na każdym kroku napotykamy wszystkie charakterystyczne dla USA w latach 50. elementy kultury jak rywalizacja z komunistami i segregacja rasowa tworzące wiarygodne tło dla przedstawianych wydarzeń. Wszystko to okraszone jest fantastyczną oprawą wizualną, w której nie zabrakło miejsca na pewne eksperymenty. Zamiast zwykłej zmiany miejsca akcji poprzez cięcie, zaserwowano nam przejazd przez ulice i trawniki miasteczka z punktu A do punktu B. To jeden z tych składników, które tak świetnie budują napięcie, a także wprowadzają pewien niepokój i niepewność, bo nie wiadomo, czy napotkane na drodze znaki lub dźwięki nie powinny zostać uznane za podejrzane. Jestem zdumiony tym, jak świetnie wypadli aktorzy, których część z Was zapewne zobaczy na ekranie po raz pierwszy. Tu naprawdę trudno doszukać się wad.

Czytaj też: Netflix i pokręcone perypetie uratowanych seriali. Czy Lucyfer i Hannibal wrócą?

The Vast of Night to przepiękny ukłon w stronę klasycznego kina sci-fi

"The Vast of Night" to fenomenalny ukłon w stronę klasycznego kina sci-fi, który wzbogacono o nowoczesne tricki. Te nie przyćmiewają działających od dekad rozwiązań, dlatego ten film ogląda się tak dobrze. Przez półtorej godziny nie ma ani chwili na nudę, dlatego zaczekajcie aż zrobi się ciemno i kliknijcie "Odtwórz".

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu