VOD

The Morning Show 3. sezon - recenzja. Apple wydało miliony na operę mydlaną

Konrad Kozłowski
The Morning Show 3. sezon - recenzja. Apple wydało miliony na operę mydlaną
Reklama

"The Morning Show" był jednym z pierwszych seriali Apple i premierowy sezon zgarnął naprawdę dobre recenzje. Drugi pokazał, że nie każda kontynuacja jest warta nakręcenia, a trzeci tylko to potwierdza, bo trafi jedynie do największych fanów.

Gwiazdorska obsada "The Morning Show" nie mogła umknąć uwadze widzów, ale serial zdołał opowiedzieć dość trudną historię w odpowiedni sposób. Cliff-hnager w finale 1. sezonu dawał nadzieję na kontynuację, ale naprawdę obawiałem się nowych odcinków. Wstęp do drugiej serii dawał nadzieje, że całość podąży we właściwym kierunku, niestety serial stracił urok i fabularnie się zawalił wprowadzając nieinteresujące i nieaktualne dla widza wątki. W przypadku trzeciego sezonu sytuacja jest podobna, ponieważ przed bohaterami nie lada wyzwania i problemy, więc potencjał na nową historię jest spory, a na dodatek do obsady dołączają solidne nazwiska.

Reklama

The Morning Show 3. sezon - recenzja

Polecamy: "Griselda": Sofia Vergara jako kolumbijska matka chrzestna. Kiedy premiera serialu?

Otwarcie 3. sezonu, czyli dwa pierwsze odcinki, pokazują, że "The Morning Show" będzie w jeszcze większym stopniu kłaść nacisk na rozwój bohaterów, łączące ich relacje i melodramaty. Odciąga to nieco uwagę od pełnego obrazu, który wydawał się bardzo ciekawy, ponieważ po wszystkich zawirowaniach w poprzednich seriach stacja UBA wpadła w duże tarapaty. Wybawieniem ma być nowy inwestor, w którego wciela się Jon Hamm. Jeżeli jednak liczyliście, że przeniesie on do "The Morning Show" trochę swojej magii z "Mad Mena", to prawdopodobnie mocno się rozczarujecie. Paul Marks, bo jego właśnie zagrał, to przykład (kolejnego) technologicznego giganta z pieniędzmi, który pragnie przejąć wpływy i władzę w klasycznym medium, by zaprowadzić porządek wedle własnego widzimisię.

Od samego początku nie potrafię więc wyzbyć się wrażenia, że "The Morning Show" skręciło ku "Sukcesji", ale produkcji Apple daleko do poziomu hitu HBO. Postaciom brakuje pazura, ich decyzje i działania nie są tak zaskakujące, a całość oblana jest soczystą porcją sosu melodramatycznego, który rozrzedza atmosferę. Po śmierci Mitcha, serial skupia się na Alex i Bradley, które nie są już na tyle interesującymi postaciami, byśmy mogli przeżywać większe emocje kibicując im lub życząc im porażki. Scenarzyści starali się zawrzeć jak najwięcej akcji wokół intryg korporacyjnych, przejmowania władzy i fuzji wielkich firm, ale gdzieś to się wszystko rozmywa, gdy na pierwszy plan wypływają zmiękczone postacie i rozwodnione wątki, które są albo kontynuacją fabuły z 2. sezonu, albo totalną nowością, która mało kogo zaintryguje.

To nie jest ten sam serial, co z 1. sezonu

"The Morning Show" próbuje ożywić ducha pierwszej serii, gdzie ważne było jeszcze dziennikarstwo, kulisy programów na żywo ze studia i w tereni, czyli cała ta newsroomowa otoczka. Ale na początku 3. sezonu fani tej tematyki będą raczej rozdrażnieni zredukowaniem istotności tak ważnego elementu, więc jedynie przyszłe odcinki mogą cokolwiek w tym temacie zmienić. Nowe odcinki "The Morning Show" zostały także nakręcone w podobnym stylu, co wszystkie poprzednie, co oznacza, że część scen, które powinny być zrealizowane na zewnątrz, były nakręcone w studiu przy sztucznym oświetleniu, na greenscreenie/panelach LED, co sprawia, że chwilami wydaje mi się, jakbym obcował bardziej z niedrogim sitcomem, aniżeli wielomilionową produkcją ze świetną obsadą.

A i pod tym względem "The Morning Show" nie zawsze dowozi. Postać Jennifer Aniston nie ewoluuje, nie zmienia się, nieustannie panikuje i chodzi wiecznie rozdrażniona próbując poskładać swoje życie w całość. Bradley, grana przez Reese Whiterspoon, była do tej pory raczej opoką normalności i szczerości, ale wszystko wskazuje na to, że i ona będzie zamieszana w rzeczy, których byśmy się po niej spodziewali. Dzięki Billy'emu Crudupowi, Cory był ozdobą 1. sezonu. Nieprzewidywalny, szalony, skrajnie ekspresyjny wypełniał każdą scenę energią, ale zjazd poziomu z 2. sezonu nie zostaje naprawiony na początku 3. serii. Bohater stracił tę iskierkę w oku i nagle stał się kimś innym.

The Morning Show 3. sezon - opinia

"The Morning Show" przyciągnie fanów serialu, którzy będą ciekawi dalszych losów swoich ulubieńców i nikogo więcej, bo typu produkcja musi być po prostu bardziej na bieżąco. Spóźniony 2. sezon, traktujący w dużym stopniu o pandemii, o której mało kto chciał już słyszeć, pokazał, że serial ma problem ze znalezieniem własnego rytmu i ścieżki bez wątku Mitcha w centrum uwagi, a nowe postacie i wątki chyba w ogóle nie są w stanie uzupełnić tej luki. 3. sezon "The Morning Show" próbuje zbudować suspens przed tym, co nas czeka w następnych tygodniach, ale nie do końca mnie to przekonuje i interesuje.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama