To miał być pierwszy baśniowy horror na platformie Apple TV+, a twórcy trochę się pogubili. To serial o trudach rodzicielstwa, który (póki co) straszy jedynie nieuporządkowaniem wątków.
Apple ponownie postawiło na czerpanie garściami z już istniejących dzieł kultury, tworząc serialową adaptację powieści The Changeling, wielokrotnie nagradzanego autora – Victora LaValle’a. Do tej pory zawsze chwaliłem tę strategię, bo ekipa Apple TV+ ma niemały talent do wyszukiwania literackich perełek, które świetnie sprawdzają się na ekranach. Niestety w przypadku Odmieńca coś poszło nie tak. Serial bowiem sam do końca nie, czym jest…
Mroczne strony rodzicielstwa
Odmieniec po pierwszych zwiastunach rozbudził nadzieję na mroczną i dojrzałą baśń z elementami grozy, która w połączeniu z charakterystyczną dla produkcji Apple dbałością o szczegóły miała szansę na miano kolejnego hitu streamingu giganta z Cupertino. I muszę przyznać, że początkowo tę tajemniczą atmosferę udało się utrzymać. Odmieniec opowiada bowiem historię młodego małżeństwa – Emmy oraz Apolla. Bohaterowie pochodzą z dysfunkcyjnych rodzice i każdy z nich niesie przez życie swój własny bagaż przykrych doświadczeń – zwłaszcza w sprawach rodzinnych – ale mimo to decydują się wspólną próbę wychowania dziecka. Jak się później okaże, będzie to jedna z najgorszych decyzji ich życia.
Polecamy: "Virgin River": Wraca cichy hit Netfliksa. To serial, jakiego potrzebujemy
Serial – jak to zwykle bywa w przypadku Apple – rozwija się powoli i stopniowo buduje atmosferę niepokoju. Na jaw wychodzą kolejne dziwne szczegóły z przeszłości bohaterów, pojawia się motyw dręczących wizji i koszmarów sennych, a na domiar złego Emma nie może wybić sobie z głowy pewnego wydarzenia, które miało miejsce jeszcze przed narodzinami dziecka. Musicie bowiem wiedzieć, że kobieta – zanim zdecydowała się na wejście w stały związek z Apollem – odbyła owianą nutą tajemnicy podróż do Brazylii, gdzie natknęła się na upiorną staruszkę. Ta przekazała jej czerwoną nitkę z trzema węzłami, odpowiadającymi trzem życzeniom Emmy. Wiecie jednak jak to jest z życzeniami, nie? Lepiej uważać, o czym się pomyśli…
Horror, dramat, baśń? Wszystkiego po trochu i to największy problem
Choć jest to motyw z drugiego (z trzech opublikowanych do tej pory) odcinka, to serial już na tym etapie zaczyna się nieco gubić. Scenarzyści najwyraźniej bardzo chcieli umieścić jak najwięcej zarysowujących tło motywów w jak najkrótszym czasie, by później skupić się na głównych wątkach książki, ale w praktyce wyszło z tego nieskładne skakanie po retrospekcjach i stawienie zbyt wielu pytań bez odpowiedzi.
Dowiadujemy się, że wychowywanie dziecka nie jest jednak tak proste i przyjemne, jak Emmie i Applo się wdawało. Kobieta coraz ciężej znosi nieustający płacz, nieprzespane noce i zszargane nerwy. W międzyczasie zaczyna otrzymywać anonimowe wiadomości ze zdjęciami dziecka wykonywane z ukrycia. Z każdym razem, gdy chce desperacko pokazać je mężowi, te znikają bez śladu, popychając Emmę do tragicznych czynów. Czy to objawy szaleństwa, a może faktyczne nękanie ze strony nieznanego sprawcy? Tego Odmieniec do tej pory nie wyjaśnił. Serial zrobił za to coś innego – rzucił widza w nagły wir mistycznych czarów, legend i koszmarów, powodują jeszcze większe zakłopotanie.
Nie mam nic przeciwko powolnemu budowaniu nastroju grozy i stopniowego mieszenia rzeczywistości z nadnaturalnymi wątkami. Dobrze poradził sobie z tym Servant (także dostępny w ramach subskrypcji Apple TV+), ale w Odmieńcu wydaje się to jakieś nieporadne. Serial nie do końca bowiem wie, czy chce być obyczajowym dramatem, wolno rozwijającym się thrillerem, baśniowym horrorem czy może filmem drogi, skupionym na rodzicielstwie? Ciężko stwierdzić – Odmieniec nie skupia się wystarczająco na konkretnej wizji, przez co mniej cierpliwy widz może zacząć szybko się irytować, bo momentami trudno połapać się już w tej zbieraninie wątków. Dziwny dym, skryte w cieniu postacie i upiorne dźwięki, które od czasu do czasu przecinają rutynowe życie bohaterów wydają się być więc jedynie kreacjami wyobraźni, choć serial sygnalizuje możliwość obecności sił nadprzyrodzonych. Z drugiej strony bez wątpienia jednym z głównych motywów jest tutaj trud wychowania dziecka przez osoby, które same miłości rodzicielskiej w pełni nie doświadczyły. W efekcie nie wiadomo czy się bać, czy może wzruszać, bo gdy dana scena zbliża się do kulminacji, to serial szybkim cięciem przeskakuje do innego wątku, zostawiając odbiorcę z migającymi znakami zapytania w głowie.
Nie ma co oceniać całej produkcji przez pryzmat 3 pierwszych odcinków – dlatego do tematu zapewne jeszcze powrócę – ale wystarczą one, do wyłapania nierówności, które będą Odmieńcowi towarzyszyć już pewnie do samego końca. Po raz pierwszy mam takie mieszane odczucia po obejrzeniu serialu z biblioteki Apple TV+, dlatego żywię nadzieję, że to tylko trudne początki, a im dalej zapuścimy się w gęsty las tym lepiej (i straszniej) będzie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu