The Midnight Gospel to nowy serial od twórców Pora na przygodę i podcastu Duncan Trussell Family Hour., który pojawił się na Netfliksie. Czy dziwaczna animacja jest warta uwagi?
Psychodeliczny odlot w głąb nas samych... i to w pełni legalnie! The Midnight Gospel – recenzja
The Midnight Gospel to kolejny serial z gatunku animacji dla dorosłych. Twórcami serii są Pendleton Ward (znany przede wszystkim z serialu Adventure Time / Pora na przygodę) oraz Duncun Trussell (podcast Duncan Trussell Family Hour). Głównym bohaterem jest Clancy. Posiada symulator multiwersum. Wykorzystuje go, aby podróżować po rozmaitych światach i przeprowadzać wywiady z napotkanymi tam postaciami. Podcast, który tworzy, emituje na cały kosmos, choć niestety nie ma zbyt wielu fanów. Cała produkcja faktycznie zrobiona jest w taki sposób, jakbyśmy słuchali podcastu. Rozmowa między głównym bohaterem, a nowymi postaciami, jest główną osią. Właściwie można byłoby tylko słuchać, nie patrząc w ogóle na obraz. Sensu rozmowy nie stracimy, umknie tam jednak ciekawe widowisko.
The Midnight Gospel to nie tylko psychodeliczna wizja
Jeżeli widzieliście choć kilka odcinków Pory na przygodę, możecie się domyślać, z jaką animacją będziecie mieli do czynienia. Niektórzy mogliby nazwać ją dość psychodeliczną. Pastelowe kolory często układają się w przedziwne kształty, tworząc przed widzem niesamowite wizje. Myślę, że fakt, że serial zadebiutował właśnie 20 kwietnia nie jest tu przypadkiem, choć może większy sens miałoby wypuszczenie go 19 kwietnia. W internecie znajdzie się jednak dużo więcej osób, które kojarzą chociażby Snoop Dogga, a nie Alberta Hofmanna.
Nie wszystkie odcinki serialu sprawdzą się w trakcie psychodelicznej podróży, momentami bywają dość niepokojące. Czym innym jest kwestia słuchania. Dziwaczne podróże, przemielanie ciał czy zmiany kształtów okraszone są filozoficznymi rozmowami na temat śmierci, szczęścia, narkotyków, medytacji, przemijania i poszukiwania spokoju ducha. Nie nazwałabym je oczywistymi ani prostymi. Nie sięgają wyłącznie po frazesy i najprostsze rozwiązania. W dialogach bohaterowie odnoszą się do buddyzmu i myśli różnych filozofów. Przekazują przemyślenia, które może mieć każdy z nas, wyjaśniając je po swojemu, dodając do tego trochę książkowej wiedzy.
Spokojne zakończenie festiwalu pękniętych serc. BoJack Horseman 6. sezon – recenzja
Odcinki The Midnight Gospel warto sobie dawkować, nie pochłaniać wszystkich naraz. Każdy z nich jest wart uwagi i chwili przemyśleń. Warto dać szansę zarówno serialowi jak i sobie. Nie twierdzę, że któryś odcinek z pewnością odmieni wasze życie, ale po niektórych może być wam po prostu lżej. A może uda wam się dojść do nowych, ciekawych konkluzji? Produkcja zachęca do otwartości na nowe rzeczy, do próby odnalezienia wielu sensów w sprawach, na które nie mamy potencjalnie czasu w naszej codzienności. O ile jeszcze Pora na przygodę nadawała się do oglądania dla młodszych widzów, tak The Midnight Gospel kompletnie nie sprawdzi się jako seans dla dzieciaków. Przekaz płynący z rozmów najmłodszym zwyczajnie umknie, a same bardzo ciekawe (choć nie "klasycznie" piękne) animacje to trochę za mało, aby uradować dzieciaka.
Zrozum i pokochaj siebie
The Midnight Gospel polecam uwadze każdemu, kto jest fanem animacji dla dorosłych, podobnie jak ja. Zachęcam również do próby obejrzenia przez osoby, które raczej się takich gatunków nie dotykały. Kto wie, może to własnie was przekona? W obecnej, bardzo trudnej sytuacji, wielu z nas ma sporo czasu na przemyślenia. Często myśli te stają się dość smutne i mroczne, prowadzą do negatywnych konkluzji. A nie musi tak być. The Midnight Gospel może choć na moment pomóc wam się od tego uwolnić. To naprawdę ciekawie zrobiony serial, który niestety trafi tylko do konkretnej grupy odbiorców, odrzucając resztę od siebie psychodeliczną animacją i filozoficznymi dyskusjami. Jeśli jednak żadna z tych rzeczy was nie zraża – bierzcie się do oglądania.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu