Filmy

Krusząc komunizm Tetrisem – Apple stworzyło szpiegowską laurkę dla fanów gier retro

Patryk Koncewicz
Krusząc komunizm Tetrisem – Apple stworzyło szpiegowską laurkę dla fanów gier retro
2

Czy wiecie, że przez legendę Tetrisa przewinął się nawet Michaił Gorbaczow?

Przyznam szczerze, że znałem historię Tertrisa bardzo pobieżnie – obiła mi się o uszy kwestia licznych problemów licencyjnych i prawnych fikołków wszystkich stron, zaangażowanych w ten jakże obszerny konflikt, ale nie spodziewałem się, że droga jednej z najpopularniejszych gier świata była aż tak wyboista. Któż by pomyślał, że spadające klocki – w jakże metaforyczny sposób – dołożą cegiełkę do upadku Żelaznej Kurtyny. A przy okazji staną się świetnym materiałem na szpiegowski film akcji.

Polecamy na Geekweek: Gry z lat dziewięćdziesiątych - technologia, która nie zamierza umrzeć

Klocki upadające jak komunizm

Gdy do oferty Apple TV+ trafia nowy film lub serial to możesz całkiem śmiało oczekiwać, że będzie to produkcja przynajmniej dobra i w specyficzny sposób niekonwencjonalna. To trochę jak ze sprzętami Apple – żadne to wymyślanie koła na nowo, ale czuć w nich jakość i wizję. I w przypadku filmowego Tetrisa nie jest inaczej, bo choć tytuł bazuje na dość klasycznych schematach, to nie można mu odmówić umiejętności zaskakiwania widza na każdym kroku.

Źródło: Apple

Zasiadając do oglądania celowo nie czytałem o nim za wiele – wiedziałem jedynie, że zbiera świetne opinie, a główną rolę gra w nim Taron Egerton, który już wcześniej współpracował z Apple przy – notabene bardzo dobrym – serialu Black Bird. Z początku zaczyna się to jak bardzo sympatyczna laurka dla fanów gier retro i szeroko pojętej popkultury gamingowej – zwłaszcza tej, z przełomu lat 80. i 90. To bowiem opowieść o jednej z najlepiej sprzedających się produkcji w historii, czyli kultowym Tetrisie. Przedstawiona jednak w bardzo przystępny – choć nieco przeamerykanizowany – sposób, bo formie szpiegowskiego filmu akcji. W tle zaś przewiją się Nintendo, Atari i masa innych smaczków kultury arcade. Zacznijmy jednak od początku.

Misja: Wyciągnąć Tetrisa zza Żelaznej Kurtyny

Przenieśmy się do Związku Radzieckiego z 1984 roku. To właśnie tam Tetris pojawił się na rynku po raz pierwszy, za sprawą Aleksieja Pażytnowa, zdolnego programisty z Akademii Nauk ZSRR w Moskwie. Oryginalna wersja gry powstała na komputerze Elektronika 60 i szturmem zdobyła popularność, przedzierając się do Węgier, skąd wypatrzył ją Robert Stein – prezes brytyjskiej firmy informatycznej Andromeda. To ważne nazwisko w historii Tetrisa, ale dla widzów bardziej istotna jest postać charyzmatycznego Henka Rogersa, któremu scenarzyści przypisali nieco więcej zasług niż ten miał w rzeczywistości, ale z punktu widzenia rozrywkowego była to dobra decyzja. Henka poznajemy bowiem jako aspirującego przedsiębiorcę, z absurdalnie dużą wiarą we własne umiejętności negocjacyjne i szaloną tendencją do stawiania wszystkiego na jedną kartę.

Rogersa i Steina łączył jeden wspólny cel – wyciągnąć od Rosjan prawa do wydawania gry na zachodzie. Panowie mieli jednak dwie, jakże różne od siebie wizje. Robert Stein planował dogadać się – nie do końca uczciwie – z Robertem oraz Kevinem Maxwell, właścicielami przedsiębiorstwa medialnego Mirrorsoft. Hank bierze sprawy we własne ręce i samodzielnie udaje się do Rosji, by wynegocjować prawa do wersji przenośnej na nachodzącego Game Boya, który miał być asem w rękawie Rogersa. I tu Tetris z pełnego negocjacji oraz ciętych ripost filmu o amerykańskich biznesmenach staje się coraz szybciej pędzącym akcyjniakiem, o mocnym zabarwieniu szpiegowskim. Szczególną rolę odgrywa tu KGB, które towarzyszy bohaterom na każdym kroku – jeśli nie osobiście, to przez wszędobylski podsłuch.

ZSRR w amerykańskim papierku

Jeśli można się do czegoś przyczepić, to do typowo amerykańskiego przedstawienia komunizmu i Związku Radzieckiego. Nie zabrakło tu oczywiście przerysowania biedy, głodu, korupcji i ogólnej beznadziei życia za Żelazną Kurtyną, ale podano to w sposób znośny, zachowując pewną formę uczczenia wszystkich tych, którzy swoimi poczynaniami starali się wyrwać spod komunistycznego jarzma. Tetris jest tu całkiem sprytnie wciśniętą metaforą upadającego ustroju, borykającego się z własnym zepsuciem wewnątrz państwowych struktur i wypieranego przez młodych Rosjan, spragnionych zachodniej kultury.

Źródło: Apple

W rzeczywistości aż tak hardcorowo z tym Tetrisem nie było – pościgi obskurnymi ulicami Moskwy i wymachujący pistoletami agenci KBG to w większości wymysł scenarzystów, choć trzeba zaznaczyć, że Hank faktycznie miał problemy przez podejrzenia o kradzież praw do gry. Jednak to właśnie osadzenie tej fantastycznej wizji na fundamentach prawdziwych wydarzeń sprawia, że Tetrisa ogląda się tak dobrze – wszystko to doprawione jest zaś świetnym aktorstwem Egertona i suspensowym wstrzymywaniem akcji, które buduje napięcie w tej na pozór luźnej produkcji.

Źródło: Apple

Czy jest nieco naiwnie? Owszem, ale do infantylności Tetrisowi daleko. To kawał naprawdę dobrego kina, któremu warto dać szansę, nawet jeśli retro gry niespecjalnie Cię interesują. To wszakże serio ciekawa historia – przydatna w ostateczności jako wiedza barowa – i gwarantuję, że po seansie będziecie chcieli zgłębić ją bardziej.

Stock image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu