Wiele razy pisałem o tym, że jakiś czas temu odrzuciłem wszystkie kable przy komputerze. Oczywiście te, które odrzucić się dało. Bezprzewodowa klawiatura, bezprzewodowy headset, brakowało jedynie myszy. Ale warto było czekać na SteelSeries Rival 650, która przekonała mnie do tego, że zarówno do grania jak i do pracy zwykły szary człowiek nie musi kurczowo trzymać się kabla. I ja już nie zamierzam.
Czyżby najlepsza bezprzewodowa mysz na rynku? Recenzja SteelSeries Rival 650
Wygląd i wykonanie
Sprzęty Steelseries słyną z dobrego wykonania i wiele mówiło się o nim w opiniach o modelu Rival 600. Wizualnie Rival 650 to brat bliźniak (czy raczej siostra bliźniaczka modelu) 600. Czarny matowy plastik połączono tu z gumopodobnym tworzywem, dzięki któremu mysz świetnie trzyma się w dłoni. Osobiście wolę trochę większe konstrukcje, jednak szybko przyzwyczaiłem się do Rival 650 i bardzo przyjemnie mi się z niej korzystało. Dwa główne przyciski idealnie układają się pod palce, są długie i bardzo dobrze oddają klik. Kółko od scrolla działa bardzo dobrze, podobnie jak środkowy przycisk.
Na lewym boku myszy umieszczono trzy dodatkowe przyciski, z czego dwa poziomie świetnie leżą pod kciukiem, trochę problematyczny wydaje się być trzeci przycisk w skosie. Przy standardowym ułożeniu dłoni jest minimalnie za daleko i trzeba do niego sięgać.
Mysz wyposażono w jeden duży ślizgacz z przodu i dwa mniejsze z boku. Świetnie sprawdzają się, na różnych nawierzchniach. Kontroler poruszłasię płynnie zarówno na materiałowej podkładce, jak i na różnych biurkach. Z przodu umieszczono (czy raczej ukryto) port microUSB - nie zmieści się tam niestety każdy kabel, a to jedyny sposób ładowania myszy.
Podobnie jak w modelu Rival 600 rozwiązano dociążąnie myszki. Po bokach urządzenia znajdują się dwie ścianki, a w zasadzie płytki przyczepione do korpusu myszki na magnesy (ale dodatkowo z otworami, więc trzyma je zarówno magnes, jak i plastikowy bolec - nie, nie wypadają, nawet podczas trząchania). Kiedy je odczepicie, zobaczycie cztery puste miejsca. To właśnie w nie wkłada się odważniki - w zestawie znajdziecie łącznie osiem takich ciężarków, każdy o masie 4 gramów. Materiały prasowe Rival 650 mówią o aż 256 kombinacjach ciężaru i balansu. Taki system pozwala bowiem nie tylko dociążyć myszkę jako tako, ale zmienić właśnie jej balans - wszystko zależy od tego, w których miejscach umieścicie ciężarki. Wciąż testuję najlepsze dla siebie rozwiązanie grając po kilka dni na jednym ustawieniu, później przesiadając się na inne. Na razie nie znalazłem jeszcze najlepszego, ale przy niektórych naprawdę czuć różnicę. System na pewno docenią osoby, które nie są zadowolone z ciężaru i wyważenia myszy, a chcieliby coś w tym temacie zmienić.
Jeśli chodzi o ciężar, to zatrzymam się na chwilę przy nim. Rival 650 jest myszą dużo cięższą od przewodowego Rival 600 i warto wiedzieć to przed zakupem. Goły Rival 600 ważył 96 gramów, goły Rival 650 to już aż 121 gramów. Do tego dochodzi oczywiście możliwość dociążenia myszki odważnikami. Warto jednak zwrócić uwagę, że maksymalna waga Rival 600 po maksymalnym dociążeniu to 128 gramów, niewiele więcej niż goiły Rival 650, którego można dociążyć aż do 153 gramów. Oczywiście to kwestia preferencji i przyzwyczajenia, warto mieć jednak na uwadze, że mysz w wersji bezprzewodowej może w ten sposób zaskoczyć nowego użytkownika, który spodziewał się identycznego ciężaru.
Jeśli chodzi o wykonanie, nie podoba mi się tylko jedna rzecz, a jest nią przycisk do zmiany DPI. Mam wrażenie, że gdyby był niższy, wyeliminowałoby to omyłkowe jego wciskanie podczas korzystania ze środkowego przycisku myszy. Może to jedynie moja dłoń i inni użytkownicy tego problemu nie mają, ale myślę że warto o tym wspomnieć.
Myszka Steelseries Rival 650 wykorzystuje technologię łączności bezprzewodowej Quantum Wireless 2.4 GHz polling rate na poziomie 1,000Hz (1ms). W zestawie znajdziecie małego czarnego dongla wpinanego do portu USB. Połączenie przez cały okres testów zawsze było stabilne, ani razu się nie zerwało.
Mysz posiada funkcję szybkiego ładowania, o ile oczywiście zostanie do takiego źródła prądu podłączona. W takim przypadku 15 minut ładowania myszy ma zapewnić aż 10 godzin pracy, pięć minut poboru prądu natomiast 3 godziny. Oczywiście dużo zależy od stopnia podświetlenia gryzonia.
Na jednym ładowaniu producent deklaruje aż 24 godziny ciągłej pracy. No cóż, podczas testów ani razu nie siedziałem tak długo przy komputerze, jednak myszka wytrzymywała od trzech do czterech dni, przy czym średnia dzienna sesja przy komputerze trwała około 7 godzin (zamiennie granie, praca - przeglądanie stron, montaż wideo). Mysz posiada również system oszczędzania energii, w który warto się bawić jeśli zależy Wam na prądzie i nie warto jeśli irytuje Was ciągle wyłączony gryzoń.
Sam korzystałem z maksymalnego czasu uśpienia (20 minut), a mimo to powrót do komputera i konieczność klikania gryzonia by się włączał (zamiast działać od razu) jest na początku trochę irytująca. Ale wygaszanie myszy na pewno pozytywnie odbija się na czasie pracy, w końcu nie każdy pamięta o tym by wyłączać mysz odchodząc od komputera. Baterię możecie też oszczędzić całkowicie wyłączając podświetlenie lub korzystając z inteligentnego systemu, który będzie nim sterował.
Co potrafi aplikacja?
Rival 650 działa pod kontrolą aplikacji SteelSeries Engine 3. Pozwala ona dostosować czułość myszy, ustawić Lift Distance, przyspieszenie i odwrotne przyspieszenie myszy, angle snapping i polling rate. Do tego umożliwia zrządzanie systemem oszczędzania baterii.
Za pomocą aplikacji ustawicie również funkcje dla wszystkich przycisków myszy, w tym dodatkowych.
Oddzielną zakładkę otrzymało również podświetlenie, w którym można wybrać kolor dla poszczególnych stref myszy oraz sposób świecenia LED-ów. Mamy tu standardowe podświetlenie, zmianę kolorów, wielokolorowe oddychanie, podświetlenie jako reakcję na wciśnięty klawisz oraz całkowite wyłączenie LED-ów. Na dobrą sprawę nic do tej aplikacji nie mam, ale ponownie miałem pewne problemy z załadowaniem zmienionego podświetlenia, jakby nie zawsze myszka chciała zaakceptować moje zmiany.
Co dwa sensory, to nie jeden
Podobnie jak w modelu Rival 600 zastosowano tu dwa sensory. Technologia TrueMove3+ służy do śledzenia ruchów użytkownika, drugi sensor odczytuje natomiast LOD (lift of distance). Co to daje? Oczywiście jak każdy system tego typu zwiększa precyzję, sprawia również że myszka nie odczytuje ruchu kiedy ją podnosimy. TrueMove3+ ma jednak w LOF na poziomie 0,5 mm, gdzie już wynik 1,2 mm uznawany był za świetny.
Jak to działa w praktyce? Sam często podnoszę myszkę podczas grania - jestem jedną z tych osób, które mają niestety małe biurko, co przekłada się na obszar, po którym jeździ mysz. Chcąc nie chcąc muszę więc ją podnosić i wracać w ten sposób do głównej strefy pracy. W przeciwieństwie do wielu innych myszek nie zauważam wtedy jakichkolwiek ruchów i przesunięć kursora czy postaci w grze. Już przy modelu Rival 600 mówiło się o najlepszym na rynku rozwiązaniu tego typu i naprawdę przyjemnie używa się go podczas grania. No i fajnie, że udało się to przenieść również do modelu bezprzewodowego.
Werdykt
Miałem przez jakiś czas przyjemność używać przewodowej myszy Rival 600 i bardzo miło to wspominam .W domu jednak całkowicie przesiadłem się na bezprzewodowe połączenia i nie wierzę w to, że na kablu będę miał lepsze wyniki w grach sieciowych. To nie działa na moim poziomie, zdecydowanie większe znaczenie ma to, czy poprzedniej nocy się wyspałem i czy nie boli mnie kręgosłup. Dlatego największym minusem Rival 600 był dla mnie przewód. Rival 650 go nie posiada, jest natomiast tak dobrą myszką jak kablowa wersja. Ma ten sam bardzo dobrze działający system podwójnych sensorów i ten sam ciekawy mechanizm dociążania urządzenia. Czy warto? Jeśli jesteście w stanie wydać na gamingową mysz bezprzewodową 549 złotych - to tak. Spotkałem się z opiniami, że to w tej chwili najlepsza bezprzewodowa mysz do grania. Ja się na taką opinię nie odważę - mogę tylko napisać, że jest naprawdę świetna. Warto jednak pamiętać, że na rynku jest wiele dużo tańszych konstrukcji, które powinny w pełni spełnić Wasze oczekiwania. Często będzie to rozwiązanie przewodowe, jednak nie każdy może sobie pozwolić na myszkę do gier za ponad 500 złotych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu