Telefony z serii OnePlus zawsze były gdzieś za czołówką jeśli chodzi o możliwości aparatów. Przesiadając się z Samsunga Galaxy S7 Edge na OnePlusa 6 miałem wrażenie, że w wielu przypadkach aparat radzi sobie tak samo, w wielu jednak ostateczne zdjęcie wyglądało gorzej. Na szczęście najnowszemu modelowi zdecydowanie bliżej do naprawdę mocnego podium.
Test aparatu w OnePlus 7 Pro. Czy faktycznie robi tak dobre zdjęcia? Zobaczcie sami
Nie zrozumcie mnie źle, OnePlus 6 potrafi zrobić niezłe zdjęcia, zdarza się też, że całkiem w porządku radzi sobie w nocy - szczególnie, że po premierze OnePlusa 6T zwykła szóstka również dostała tryb nocny z dłuższym czasem naświetlania. To jednak nie był poziom, który powinien osiągać “pogromca flagowców”. W związku z tym, że niedawno rozpocząłem testy OnePlusa 7 Pro, postanowiłem zabrać go ze sobą na wyjazd i sprawdzić jak poradzi sobie ze zdjęciami - szczególnie, że jako osoba, która nie ma w swoim telefonie obiektywu z innym kątem, zawsze lubię robić nim zdjęcia.
Zanim jednak zaczniemy dodam, że wszystkie zdjęcia zostały zrobione bez najnowszej aktualizacji oprogramowania, która podobno polepsza jakość zdjęć robionych z wykorzystaniem HDR-u, poprawia też balans bieli, autofocus i jakość fotek w kiepskich warunkach oświetleniowych. Paczka jeszcze do mnie nie dotarła i cały czas działam na Oxygen OS w wersji 9.5.4.
Zdjęcia nie były w żaden sposób obrabiane, korzystałem też z automatu (przy trybie nocnym pojawi się opis), nie korzystałem z trybu profesjonalnego.
Aplikacja aparatu w OnePlus 7 Pro jest przyjemna w obsłudze i czytelna. Trudno jednak powiedzieć by zachwycała możliwościami konfiguracji.
Tylne aparaty OnePlus 7 Pro
OnePlus stara się nadgonić konkurencję, dlatego w najnowszym i najbardziej “wypasionym” modelu znalazło się miejsce aż na trzy aparaty:
- Główny z matrycą 48 Mpix Sony IMX586 (wyjściowo zdjęcia 12 Mpix, 48 Mpix tylko w trybie PRO), 26 mm ze światłem f/1.6 oraz optyczną stabilizacją
- Szeroki kąt - 117 stopni, 16 Mpix, 17 mm, światło f/2.2
- Teleobiektyw 78mm, 8 Mpix, światło f/2.4, optyczna stabilizacja
W teorii wygląda to naprawdę nieźle, ale sprawdźmy jak główny aparat radzi sobie ze zdjęciami w dobrych warunkach oświetleniowych.
Kolory są naturalna, główny aparat nie ma tendencji do ich podsycania, choć zdarzają się sytuacje kiedy trawa jest minimalnie bardziej zielona niż w rzeczywistości. Nie ma też problemów z łapaniem ostrości - zarówno automatycznie jak i na wskazanym elemencie kadru.
Dużo więcej frajdy daje jednak zabawa szerokim kątem (choć mógłby być jednak szerszy o tych kilka stopni). Różnica w kadrze jest jednak widoczna.
Jak jednak widzicie zdjęcia różnią się balansem bieli i ogólną kolorystyką - te z szerokiego kąta są mniej nasycone - a samo zdjęcie w ciemnych punktach ciemniejsze, co wynika z innej przysłony.
Biorąc jednak pod uwagę, że aparaty mamy trzy, różnice najlepiej widać porównując ten sam kadr uchwycony trzema obiektywami.
Albo szeroki kąt kontra trzykrotny zoom.
Generalnie trzykrotny zoom był bardzo przydatny kiedy siedziałem na konferencji, dość daleko od obrazu z rzutnika z zależało mi na szybkim zrobieniu zdjęcia, na przykład ze specyfikacją sprzętu. Obraz jest wyraźny nawet przy kiepskich warunkach oświetleniowych kiedy program musi sobie poradzić z różnym oświetleniem fragmentów kadru - jasny obraz na rzutnikach też nie jest zbyt wdzięcznym modelem.
Nie narzekałem też na prędkość działania aplikacji aparatu. Ta uruchamia się sprawnie, również na zablokowanym ekranie, kiedy wystarczy dwukrotnie wcisnąć guzik power. Pyk i szybka fotka zrobiona.
Przejdźmy do trybu portretowego. Tu niestety bywa już różnie i czasami ciężko złapać odpowiednia odległość, która pomoże uzyskać najlepszy efekt - teoretycznie aplikacja podpowiada, ale i tak rozmyje tło jeśli jesteśmy na przykład za daleko, tyle że z różnym skutkiem. Innymi słowy raz wytnie postać z pierwszego planu lepiej, raz gorzej.
No dobrze, a jak prezentują się zdjęcia w nocy? Najlepiej porównajcie zdjęcia zrobione w zwykłym automacie (pierwsze) ze zdjęciami w specjalnym trybie sceny nocy (drugie)
Jak widzicie różnica jest zauważalna i w miarę możliwości, warto z tego trybu korzystać.
Trzeba jednak pamiętać, że dłuższy czas naświetlania oznacza, że raczej nie uda Wam się złapać obiektu w bezruchu.
Aparaty nagrają też oczywiście wideo - standardowo (jak i na tych nagraniach) to rozdzielczość 4K przy 30 klatkach, można jednak nagrać również w 4K i 60 klatkach. W dzień bardzo dobrze spisuje się stabilizacja. Trochę gorzej w nocy, ale wciąż da się uzyskać niezły efekt przy lekkiej galaretce w niektórych miejscach. Co jednak dziwne - przy kręceniu filmu możemy korzystać z aparatu głównego i aparatu z trzykrotnym zoomem, nie możemy natomiast korzystać z szerokiego kąta.
Przedni aparat OnePlus 7 Pro
- 16 Mpix Sony IMX 471 22mm ze światłem f/2.0
Największym "bajerem" w OnePlusie 7 Pro jest bez wątpienia przedni, wysuwany aparat. Mechanizm mechanizmem, ale czy ten aparat potrafi zrobić dobre zdjęcie? No cóż, tu już bywa różnie - czasami jest w stanie poradzić sobie w kiepskich warunkach oświetleniowych i odpowiednio uchwycić zarówno jaśniejszy jak i ciemniejszy plan.
By innym razem w podobnych warunkach wypaść zdecydowanie gorzej gubiąc detale twarzy
W dobrych warunkach oświetleniowych potrafi natomiast nienajgorsze, ale jednak niezbyt porywające zdjęcie.
Nienajgorzej też wycina i rozmywa tło, jednak wciąż nie jest to poziom, do którego przyzwyczaili nas konkurenci swoimi smartfonami z najwyższej półki.
Albo w ogóle zapomnieć co to jest ostrość.
Z perspektywy użytkownika OnePlusa 6 uważam, że jest lepiej niż dotychczas i faktycznie OnePlus modelem 7 Pro oferuje większe możliwości niż w poprzednich telefonach. Niektóre zdjęcia wychodzą świetnie, również te w nocy z wykorzystaniem specjalnego trybu. Wciąż jest to jednak jedno, może dwa oczka niżej niż najnowsze Huawei-e, Samsungi i Pixele. Zmiana jednak jak najbardziej na plus.
Zdjęcia i filmy w oryginalnym rozmiarze znajdziecie pod tym linkiem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu