Tesla Semi miała zwojować rynek transportu towarów i pokazać, że miejsce spalinowych ciężarówek jest w muzeum. Rzeczywistość okazuje się jednak trudniejsza niż przewidywano i w świeci pojawia się coraz więcej zdjęć gdy Semi trzeba było odholować z trasy.
Tesle Semi się psują
Tesla Semi miała z przytupem podbić transport drogowy, ale opinie kierowców są mieszane. Nie wszystkim podoba się projekt kabiny i funkcjonalność wnętrza, a pod wielkim znakiem zapytania stoi też zasięg oraz możliwości samych pojazdów. Nie mniej jednak firma Elona Muska dostarczyła już 36 ciągników koncernowi Pepsi Co., który używa ich np. do transportu chipsów. Niestety wedle ostatnich doniesień, z Semi wcale nie jest tak różowo i przez ostatnie 3 miesiące, ciężarówki przynajmniej 8 razy odmówiły posłuszeństwa i trzeba było jest holować z trasy, co widać na załączonym obrazku. Nie wiadomo jakie były przyczyny awarii, Tesla ze zrozumiałych względów się tym nie chwali. Tajemnicą poliszynela jest też fakt, że mimo lekkiego ładunku zasięg pojazdu nie powala na kolana i zamiast obiecywanych 500 mil (~800 km) bardziej realne jest 350 mil (~560 km).
Jakby tego było mało, to właśnie ogłoszono program naprawczy dla 35 pojazdów Tesla Semi z powodu wadliwego hamulca postojowego. Pojazdy wyprodukowane między 30 listopada 2022, a 28 lutego 2023 posiadają moduł "Intellipark Valve", w którym producent znalazł wadę i na początku marca poinformował o niej swoich klientów. Wśród nich jest między innymi Tesla, która zamontowała ten moduł w 35 pojazdach. Wadliwe działanie elektronicznego hamulca postojowego do tej pory nie doprowadziło do żadnego wypadku, ale producent zamierza wszystkie wadliwe moduły wymienić w najbliższym czasie. Nie wiadomo czy chodzi tylko o pojazdy dostarczone dla Pepsi/Frito Lay, bo tak naprawdę nie wiemy jaka jest skala sprzedaży Tesli Semi. Być może producent zdradzi jakieś liczby w podsumowaniu pierwszego kwartału 2023 roku.
Kalifornia nie ogląda się na innych
Te początkowe niepowodzenia ciężarówki od Tesli nie zrażają jednak władz w Kalifornii, które zamierzają wdrożyć dyrektywę, w ramach której nawet ponad połowa sprzedawanych w 2035 roku w tym stanie ciężarówek będzie musiała być elektryczna. Dotyczy to praktycznie wszystkich tego typu pojazdów, bo wymóg 55% pojawia się dla klas 2b-3 (DMC od 3,8 t do 6,35 t), a w przypadku pojazdów większych będzie to nawet 75% (klasy od 4 do 8, czyli o DMC od 6,35 t do 36,3 t). Podobne obostrzenia chce wprowadzić Nowy Jork, New Jersey, Massachusetts, Oregon, Waszyngton oraz Vermont. W sumie dotyczy to 22% całego rynku ciężarówek w USA.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu