Pożar Tesli, który miał miejsce w tę sobotę, okazał się prawdziwą tragedią dla miejscowej straży pożarnej.
Tesla zapaliła się na autostradzie. Ponad 20 tysięcy litrów wody, żeby ugasić pożar!
Tesla stanęła w ogniu na autostradzie
W ostatnią sobotę, na jednej z autostrad w Stanach Zjednoczonych niedaleko Sacramento w Kalifornii, zapłonęła Tesla Model S, zmuszając władze do ogromnej i niezwykle trudnej interwencji.
Polecamy na GeekWeek: Zamiast kabli i wtyczek robot Ram Charger. To może zaboleć Teslę
Jak relacjonuje straż pożarna z Sacramento, kierowca jechał zgodną z przepisami prędkością, kiedy nagle zauważył czarny dym wydobywający się spod samochodu. Właściciel Tesli zdążył zareagować odpowiednio szybko, zatrzymać samochód i z niego wysiąść, dzięki czemu nikt nie odniósł żadnych obrażeń, lecz ogień nie przestawał się rozprzestrzeniać i było go coraz więcej.
Jak do tego doszło? Winny tylko jeden element
Po dotarciu na miejsce i opanowaniu sytuacji, Metro Fire Sacramento zbadało, że przyczyną pożaru był akumulator. To właśnie ten element zapłonął, co wystarczyło, żeby doprowadzić do poważnego pożaru — pozostałe elementy Modelu S nie miały jednak żadnej awarii.
Niemniej jednak, nie jest to w żadnym wypadku pocieszająca informacja. Jakie i ile elementów było wadliwych to w istocie żadne pocieszenie w sytuacji, w której podczas prowadzenia samochodu na autostradzie, ten zwyczajnie zaczyna płonąć. Tym bardziej, że EV jest niezwykle ciężko ugasić.
Pożar samochodu elektrycznego to ogromne niebezpieczeństwo. Ponad 20 tysięcy litrów wody, żeby ugasić Teslę!
W swoim poście na Facebooku straż pożarna z Sacramento poinformowała, że ich oddziały pracowały przez ponad godzinę i zużyły około 22 700 litrów wody z trzech wozów strażackich korzystających z dodatkowych zbiorników do pełnego ugaszenia, zgodnie z zaleceniami zawartymi w podręczniku procedur awaryjnych Tesli. To oczywiście ogromna ilość wody, jednak w przypadku elektryków nie jest to wcale szczególne zaskoczenie — pożar EV to naprawdę niebezpieczna rzecz.
Po pierwsze, akumulatory litowo-jonowe w tego typu pojazdach są trudniejsze do ugaszenia niż samochody spalinowe i wymagają więcej zasobów. Kiedy akumulatory litowo-jonowe zapalają się, ogień staje się coraz bardziej gorący i rozprzestrzenia się szybciej z każdą chwilą. Po drugie, akumulator, który się zapalił, może ponownie wzniecić pożar — nawet kilka godzin lub dni (!) po pierwszej awarii.
Co więcej, do zapłonu czy wybuchu samej baterii nie potrzeba powietrza, gdyż zapasy tlenu są w składnikach samych baterii, a wysoka temperatura może go w odpowiedniej ilości wyzwolić. Jakby tego było mało, dym z płonących baterii jest wysoce toksyczny, co może utrudnić akcję gaśniczą.
Ile potrzeba litrów do ugaszenia samochodu spalinowego? Jest ogromna różnica
Straż pożarna z Sacramento zaznaczyła przy okazji, jaka jest różnica przy pożarach samochodów elektrycznych i spalinowych. Tesla Model S do zneutralizowania ognia pochłonęła niemal 23 tysiące litrów wody — w przypadku samochodu spalinowego potrzebne by było około 2650 litrów wody, czyli zapas jednego wozu strażackiego. Chociaż w przypadku spalinówek nadal jest to wysoka liczba, to nie może się równać z tym, z czym straże pożarne mierzą się podczas pożarów EV.
Metro Fire Sacramento zaznacza również, że ewolucja nowoczesnej technologii wymaga ciągłego postępu w nowoczesnych technikach przeciwpożarowych, które są obecnie oceniane pod kątem skuteczności.
Sam fakt, że Tesla się zapaliła, nie jest szczególnie zaskakujący. Na przestrzeni lat mnóstwo samochodów firmy Elona Muska miało ten problem, a w 2019 roku kierowcy twierdzili nawet, że Tesla zaktualizowała oprogramowanie baterii, celowo zmniejszając zasięg i wydłużając czas ładowania w starszych samochodach, aby zmniejszyć ryzyko pożaru. Czasy największych i cyklicznych problemów z tym związanych są już za nami, jednak — jak widać — kryzys nie został całkowicie zażegnany.
Źródło: Metro Fire Sacramento (Facebook)
Stock Image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu