Tesla Model 3 jako samochód do codziennej jazdy dla kogoś, kto mieszka w bloku bez ładowarki? Z dala od rozbudowanej infrastruktury? Przecież to nie ma prawa się udać! Na pewno? Podjąłem się testu długodystansowego samochodu elektrycznego w skrajnie niesprzyjających warunkach.
Nad sensem korzystania z samochodu elektrycznego zastanawiałem się już od dawna. W internecie wielokrotnie śledziłem dyskusję ich zwolenników i przeciwników. Nie mogłem jednak znaleźć odpowiedzi na pytanie, które nurtowało mnie najmocniej: jak sprawdzi się w moim przypadku? Doskonale wiem, że każdy korzysta z samochodu w inny sposób. Zupełnie czegoś innego oczekuje ktoś mieszkający w dużym mieście i jeździ głównie wokół komina, niż ktoś, kto w ciągu roku pokonuje za kierownicą dystans 30 tysięcy kilometrów i więcej.
Rozumiem również to, że z infrastrukturą do ładowania samochodów elektrycznych jest, na ten moment, naprawdę nieciekawie. Poza dużymi aglomeracjami i najważniejszymi węzłami komunikacyjnymi nie wygląda to dobrze. Ładowarki, jeśli już są, sprawiają mnóstwo problemów. Część z nich jest absurdalnie droga, część zbyt wolna, a jeszcze inna grupa po prostu nie działa. Mając to na uwadze wcale nie dziwię się, że tak wiele osób pozostaje sceptycznymi wobec samochodów napędzanych energią elektryczną. Nawet gdy odrzucimy stanowiska skrajnych entuzjastów i sceptyków, wymiana argumentów wciąż nie pozwoli na wyrobienie sobie jednoznacznej opinii na temat tych pojazdów.
Chcąc zaspokoić ciekawość nie pozostało mi nic innego, jak tylko zdobyć samochód elektryczny na okres o wiele dłuższy, niż kilka dni. W ten oto sposób, w moim garażu, przynajmniej na kilka najbliższych miesięcy zaparkowała Tesla Model 3. Dlaczego właśnie ten samochód? Co konkretnie chcę w nim przetestować? O tym wszystkim przeczytacie w tym wstępie do testu długodystansowego. Relacje z niego, czy to w formie szybkich relacji, czy obszerniejszych wpisów, będą pojawiały się na łamach Antywebu regularnie. Pozostaje mi mieć nadzieję, że lektura będzie dla Was ciekawa i sprawi, że sami postanowicie zgłębić temat użytkowania elektryka w codziennej eksploatacji.
Dlaczego właśnie Tesla Model 3?
Zacznijmy od tego, dlaczego do swojego osobistego, długodystansowego testu wybrałem właśnie ten samochód. Decydujące argumentów było kilka. Pierwszy z nich to bardzo dobre opinie, jakimi to auto cieszy się wśród posiadaczy. Czy rzeczywiście jest tak dobre, jak o nim mówią? A może wynika to wyłącznie z zaślepienia drogim zakupem i chęci usprawiedliwienia przed sobą poniesienia sporego wydatku na zakup samochodu elektrycznego? To rzeczywiście fajny samochód, czy może kolejna zabawka w rękach gadżeciarzy? Inaczej niż osobiście po prostu nie mógłbym się o tym przekonać.
Drugi argument to cena zakupu, która na ten moment prezentuje się następująco. Testowany model: Tesla Model 3 z napędem na tylne koła kosztuje obecnie 205 900 złotych brutto. Od tej ceny należy odliczyć dotację na zakup samochodu elektrycznego w wysokości 18 750 złotych. Ostatecznie daje to sumę nieco ponad 187 tysięcy złotych. Na stronie Tesli, od czasu do czasu, pojawiają się również wstępnie skonfigurowane samochody w promocyjnych cenach. Można wówczas zakupić ten samochód za nieco ponad 170 tysięcy złotych. To wciąż bardzo dużo, jednak mając na uwadze obecne realia rynku samochodowego wcale nie aż tak źle. 170 tysięcy złotych to koszt mocno doposażonej Skody Octavii. Niewiele mniej przyjdzie nam zapłacić w salonie za chociażby Toyotę Corollę.
Tesla Model 3 została przeze mnie wybrana do tego testu również z uwagi na to, jak oszczędnie potrafi gospodarować energią zgromadzoną w baterii. Choć to model podstawowy, a nie wersja Long Range, przy rozsądnym operowaniu pedałem przyspieszenia jest w stanie przejechać nawet sporo ponad 400 kilometrów bez konieczności doładowywania. Na moje potrzeby to w zupełności wystarczająco.
Ostatnim z najistotniejszych argumentów jest bliskość do ładowarki Tesla Supercharger. W moim przypadku to niecałe 13 kilometrów. Przy braku możliwości ładowania w domu, chciałem mieć dostęp do szybkiej i taniej ładowarki w okolicy. Tak więc padło na Teslę.
W tych warunkach samochód elektryczny to nieporozumienie
Czytając dotychczas opublikowane materiały na temat samochodów elektrycznych zastanawiało mnie jedno. Czy da się z niego korzystać w momencie, gdy nie można go ładować w domu, a infrastruktura pozostawia wiele do życzenia? Mimo wszystko zdecydowana większość mieszkańców Polski żyje poza dużymi miastami, gdzie sieć ładowarek rozwija się najszybciej. Ja postanowiłem sprawdzić, jak Tesla Model 3 sprawdzi się w stolicy województwa podkarpackiego – Rzeszowie. Z pewnością przetestuję również na sobie, czy dałoby się żyć z Teslą w Bieszczadach czy Beskidach.
Z jakimi przeszkodami będę musiał się zmierzyć? Pierwszą z nich jest brak możliwości ładowania samochodu z gniazdka. Oczywiście, można by było kombinować z długimi przedłużaczami zwisającymi z okna, jednak umówmy się – nie o to w tym chodzi. Nie da się to się nie da i nie mam zamiaru stosować żadnych protez. Tesla będzie ładowana wyłącznie na mieście. Gorzej, że liczba sensownych ładowarek w Rzeszowie wynosi... trzy.
Pierwszą z nich jest wspomniany wyżej Tesla Supercharger znajdujący się na przedmieściach Rzeszowa, po jego północnej stronie. Jak wspomniałem mam do niego około 13 kilometrów, jednak wchodzi w to przejazd przez centrum miasta. Na komfortowy przejazd w godzinach szczytu liczyć nie mogę. Pozostaje ratować się autostradą A4 i drogą ekspresową S19. Tyle tylko, że wtedy musiałbym pokonać już prawie 30 kilometrów.
Druga z sensownych ładowarek w Rzeszowie to ładowarka GreenWay na parkingu sklepu Kaufland. Mam do niej zdecydowanie bliżej, bo 4,5 kilometra. Dysponuje mocą 140 kW, dzięki czemu ładowanie Tesli do 100% powinno potrwać kilkadziesiąt minut. W sam raz, by zrobić zakupy w sklepie.
Trzecia ładowarka jest... darmowa. To punkt ładowania przy sklepie Lidl o mocy 22 kW. Czy dzięki niej, robiąc regularnie zakupy właśnie w tym sklepie, będę w stanie jeździć po mieście za darmo? Koniecznie chce się o tym przekonać!
Pierwsze wrażenia? To będzie bardzo ciekawy eksperyment
W momencie przygotowywania niniejszej zapowiedzi mam za sobą pierwsze 600 kilometrów jako kierowca Tesli. Co mogę powiedzieć po tak krótkim dystansie? Na dobrą sprawę... nic szczególnego. Wiem jedynie, że z pewnością w tydzień czy dwa nie dałbym rady w pełni sprawdzić możliwości samochodu, który tak mocno różni się od użytkowanych obecnie. Na ten moment udało mi się jedynie sprawdzić, że da się przejechać Teslą z podstawową baterią z Warszawy do Rzeszowa bez konieczności doładowywania samochodu po drodze. Jadąc drogą ekspresową z prędkością około 110-120 kilometrów na godzinę dojechałem z zapasem energii na poziomie 14%. Wynik ten mógłby być nieco lepszy, gdyby nie to, że ostatnie kilkadziesiąt kilometrów pokonałem bez zważania na reguły jazdy ekonomicznej.
Jakie wady dostrzegam już teraz? Przede wszystkim nie rozumiem dlaczego producent zdecydował się na rezygnację z fizycznych czujników parkowania. Poleganie wyłącznie na obrazie z kamer i analizie odległości wyłącznie z wykorzystaniem materiału wideo nie wzbudza zaufania. Owszem, nie zdarzyło mi się jeszcze wjechać w zamkniętą bramę jak jednemu z recenzentów na platformie YouTube, jednak tylko i wyłącznie dlatego, że cały czas kontrolowałem sytuację i nie polegałem wyłącznie na sygnale dźwiękowym i widocznej na ekranie odległości wyrażonej w centymetrach.
Nie mogę również przekonać się do automatycznego zamykania samochodu w momencie oddalenia się od niego ze sparowanym smartfonem. Za każdym razem nerwowo spoglądam w kierunku auta i wytężam słuch, by usłyszeć dźwięk potwierdzający, że drzwi zostały zamknięte.
Co dalej? Tesla Model 3 będzie przeze mnie użytkowana jako typowe auto do codziennej jazdy. W większości po mieście, z regularnymi wypadami na odległość 30-60 kilometrów za miasto, czy okazjonalnymi trasami o długości kilkuset kilometrów. Jeśli chcecie, żebym sprawdził w samochodzie coś konkretnego, ciekawi Was jak sprawdza się w określonej sytuacji, śmiało piszcie w komentarzach. Postaram się odnieść do nich wszystkich już w najbliższym materiale z tej serii.
Czy Tesla Model 3 sprawi, że dołączę do grona miłośników samochodów elektrycznych? A może wręcz przeciwnie, jak tylko ją zwrócę posłusznie ustawię się w kolejce po starego dobrego diesla? Sam jestem ciekawy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu