Pierwsze emocje, zachwyty i głosy oburzenia dotyczące wyborów w USA zdążyły osłabnąć, teraz nadchodzi czas chłodnego spojrzenia na sytuację. Dzisiejszą i tą, która nadejdzie. Podejrzewam, że będziemy zahaczać o ten temat, bo wdrożenie przez Trumpa zapowiedzi z kampanii wyborczej oznaczałoby rewolucję w globalnej gospodarce, sporo zmieni się w samej branży technologicznej. Dolina Krzemowa mocno angażowała się w proces wyborczy (głównie po stronie Clinton), teraz pojawiają się np. pytania o produkcję Apple czy kwestie podatkowe wielkich korporacji. Nie brakuje też wątków dotyczących biznesów Elona Muska.
Tesla zamierza wybudować fabrykę w Europie. Ale najpierw musi sobie poradzić z planami Donalda Trumpa
Tesla to jedna z tych firm, które każdego dnia muszą się pojawić w medialnych doniesieniach. Ostatnio dzieje się u nich i wokół nich naprawdę dużo. Na jedne rzeczy mają wpływ, inne są poza ich zasięgiem. W tym drugim przypadku można wymienić wybory w Stanach Zjednoczonych. Wydarzenie ważne dla wszystkich obywateli, istotne z punktu widzenia całej gospodarki, lecz to właśnie o firmach Elona Muska (chodzi też o Solar City) rozpisują się media. Powód jest prosty: Donald Trump nie jest wielkim orędownikiem odnawialnych źródeł energii, niejednokrotnie podczas kampanii wyborczej podkreślał, że zamierza stawiać na paliwa kopalne.
Elon Musk niedawno stwierdził wprost, że Trump nie jest odpowiednim człowiekiem na stanowisko prezydenta i z punktu widzenia branży OZE rzeczywiście może to być kłopot. W wersji ekstremalnej nawet katastrofa. Jeżeli USA zaczną się wycofywać z porozumień klimatycznych, będą wspierać wydobycie węgla oraz ropy naftowej i gazu, jeśli przeznaczą dodatkowe środki na modernizację, restrukturyzację czy nawet subsydiowanie niektórych przedsięwzięć z tej działki, to branża OZE straci. Może się okazać, że solarne dachówki Muska i jego Powerwall nie mają sensu, gdy paliwa kopalne zapewnią bardzo tanią energię.
Jednocześnie z brakiem klientów może się zderzyć Tesla. Amerykanin wszystko przekalkuluje i wyjdzie mu, że taniej jest tankować benzynę na stacji niż inwestować w elektryka. Zwłaszcza, że Supercharger za jakiś czas przestanie być darmowy. To oczywiście nie odstraszy wszystkich kierowców, część nadal będzie chciała kupić Teslę. Ale czy te działania będą sprzyjać zwiększaniu skali, o czym myśli Musk? Na razie sprawa jest otwarta - możliwe, że Trump niewiele zmieni i machnie ręką na górników, którym obiecał utrzymanie miejsc pracy. To nie będzie pierwsza i pewnie nie ostatnia obietnica polityczna, która nie doczeka się realizacji. Niepewność jednak pozostaje.
Mniej więcej w tym samym czasie po drugiej stronie Oceanu dzieje się coś równie ciekawego. Tesla Motors przejęła niemiecką firmę Grohmann Engineering skupiającą się na automatyzacji linii produkcyjnych. Musk mówił wprost o strategii maszyn budowanych przez maszyny. Tylko w ten sposób jest w stanie szybko zwiększać wydajność i dojść do kilkuset tysięcy produkowanych samochodów za dwa - trzy lata. Istotne jest to, że nowy nabytek ma być rozbudowywany: obecnie zatrudnia kilkaset osób, niebawem ów europejski przyczółek ma być zasilony tysiącem specjalistów. A stąd już tylko krok do kolejnego ważnego tematu.
Podczas konferencji prasowej poświęconej przejęciu, potwierdzono, że za jakiś czas w Europie powinna powstać fabryka Tesli. Będzie to Gigafactory II, czyli zakład produkujący akumulatory, coś na kształt wielkiej inwestycji w Nevadzie. Jednak w tym przypadku fabryka będzie też wytwarzać samochody: 2w1. Łakomy kąsek, o który powalczą europejskie kraje. Pewnie tworzenie fabryki u naszego zachodniego sąsiada nie jest sprawą zamkniętą, Tesla sprowokuje rządy do targów. I niewykluczone, że zwróci się w kierunku państw Europy Środkowo-Wschodniej, w której ulokowano sporo zakładów koncernów motoryzacyjnych. Ośrodek badawczy w Niemczech, fabryka w Polsce, na Słowacji czy na Węgrzech? Czemu nie.
Możliwe, że pojawi się szansa na przejęcie tej inwestycji i będzie to spore pole do popisu dla wicepremiera Morawieckiego. Przecież od jakiegoś czasu podkreśla on, że istotnym elementem rozwoju naszej gospodarki będzie elektryfikacja motoryzacji. A cóż wpłynie na nią lepiej, niż ulokowanie nad Wisłą Gigafactory II, fabryki, która może nakręcić zupełnie nowy segment gospodarki? Dodam przy tym, że LG uruchamia w Polsce fabrykę akumulatorów. Skoro może LG, dlaczego nie mogłaby Tesla? Oczywiście sprawa nie jest tak prosta - do ewentualnych targów trzeba się naprawdę dobrze przygotować. Nie wystarczą hasła w stylu milion samochodów elektrycznych w ciągu dekady...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu