Motoryzacja

Tesla dobrze kombinuje z bateriami dla domu. Ale pomysł Nissana jest ciekawszy

Maciej Sikorski
Tesla dobrze kombinuje z bateriami dla domu. Ale pomysł Nissana jest ciekawszy
28

W biznesie energetycznym dzieje się ostatnio sporo i można przypuszczać, że to dopiero początek poważnych zmian. Jakiś czas temu głośno było o akumulatorach dla domu, które zamierza spopularyzować Tesla, potem okazało się, że tą samą drogą podąża niemiecki Dailmler, teraz grono poszerza się o firmę...

W biznesie energetycznym dzieje się ostatnio sporo i można przypuszczać, że to dopiero początek poważnych zmian. Jakiś czas temu głośno było o akumulatorach dla domu, które zamierza spopularyzować Tesla, potem okazało się, że tą samą drogą podąża niemiecki Dailmler, teraz grono poszerza się o firmę Nissan. W tym ostatnim przypadku pomysł jest chyba najciekawszy.

Projekt naściennych akumulatorów Tesli przemawia do mnie, chociaż nie uznaję go za rewolucję. Jest entuzjazm, brak euforii. Dotyczy to głównie ceny i kosztów, a raczej oszczędności, jakie daje instalacja. W tym przypadku rozpatruje się jednak sytuację, gdy na ścianę trafia nowa bateria. A gdyby tak skorzystać z używanego, ale nadal sprawnego akumulatora? Właśnie tak zamierza rozwiązać sprawę Nissan, który podjął współpracę z firmą Green Charge Networks.

Nissan ma w swojej ofercie samochód elektryczny, to model Leaf produkowany od roku 2010. Pojazd sprzedaje się ponoć całkiem dobrze, przynajmniej gdy porówna się go z innymi samochodami elektrycznymi, a japońska korporacja postanowiła rozwiązać jeden z problemów związanych z tą maszyną. Ów problem będzie narastał wraz ze wzrostem sprzedaży pojazdu, więc warto reagować wcześniej. Mowa o akumulatorach, ich recyklingu. Ten temat podnoszony jest od dawna, krytycy samochodów elektrycznych przywołują tę kwestię, gdy chcą zdyskredytować omawiane maszyny, podkreślają, że nie są one tak proekologiczne, jak wmawiają nam producenci i zwolennicy ograniczania liczby samochodów zasilanych paliwami kopalnymi.

Akumulatory stanowiące jeden z najważniejszych elementów samochodów elektrycznych trzeba co kilka lat wymieniać. Ich utylizacja jest kosztowna, uderza to także w opłacalność całego biznesu. Postanowiono zatem dać tym elementom drugie życie - staną się one bankami energii. Do zasilania samochodu przestają się nadawać, ale ponoć nadal mogą z powodzeniem magazynować energię dla domów i firm. Ten sam pomysł, co w przypadku Tesli, lecz korzysta się z używanego sprzętu. Podobno może sprawnie funkcjonować jeszcze przez kilka lat, jednocześnie jest znacznie (!) tańszy od nowej baterii. Rozwiązuje się w pewnym stopniu kwestię recyklingu, wydłuża okres przydatności baterii, obniża koszty - zarówno eksploatacji samochodu, jak i rozwoju biznesu dużych banków energii.

Rozwiązanie ma być wdrożone po raz pierwszy już niebawem, "królikiem doświadczalnym" będą budynki zajmowane przez amerykański oddział Nissana. Jeżeli pomysł okaże się strzałem w dziesiątkę, to wdrożą go pewnie inni producenci. Zwłaszcza, że samochodów elektrycznych będzie przybywać na drogach, a wraz z nimi zacznie rosnąć liczba akumulatorów - także tych, które nie nadają się już do auta. Na papierze projekt trzyma się kupy i może się okazać większym kołem zamachowym dla biznesu niż projekt anonsowany pod koniec kwietnia przez Elona Muska.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu