Motoryzacja

Tesla wygasza pomysł wymiany baterii w samochodach. Musk też jest omylny

Maciej Sikorski
Tesla wygasza pomysł wymiany baterii w samochodach. Musk też jest omylny
Reklama

Kilka godzin temu było o Uberze, tym razem inna amerykańska firma związana z rynkiem motoryzacyjnym. Bardzo związana, bo produkująca samochody - mowa ...

Kilka godzin temu było o Uberze, tym razem inna amerykańska firma związana z rynkiem motoryzacyjnym. Bardzo związana, bo produkująca samochody - mowa o Tesli. Nie jest to potentat na samochodowym rynku, ale gdy w kalifornijskiej firmie coś się dzieje, świat szybko zaczyna o tym mówić. Obecnie powodem szumu jest prawdopodobne wygaszenie projektu, który w zamyśle twórców miał być lekarstwem na niezbyt satysfakcjonujący zasięg samochodów elektrycznych.

Reklama

Opisywałem ten projekt pod koniec ubiegłego roku, niektórzy Czytelnicy zwracali wówczas uwagę, że pomysł nie jest nowy i mówi się o tym od dawna. Chodzi o szybką wymianę baterii w samochodach marki Tesla:

klient będzie mógł skorzystać z tradycyjnego ładowania lub… wymienić baterię. Teraz taki proces trwa trzy minuty, a zatem nie jest dużo dłuższy od tankowania baku samochodu napędzanego benzyną. Na razie startuje jeden obiekt z taką opcją – to punkt położony między Los Angeles i San Francisco, tym samym w dość ważnym miejscu. Dobra lokalizacja, spore natężenie ruchu, powinno pokazać, jakim zainteresowaniem będzie się cieszyła usługa i jakie będą jej efekty. Bo na razie naprawdę trudno to przewiedzieć.

Z amerykańskiego rynku docierają już informacje na temat projektu i okazuje się, że szanse na wdrożenie go na większą skalę poważnie spadły. Elon Musk stwierdził, że nie ma to większego sensu, bo dobrze sprawdza się szybkie ładowanie. Kierowca jadący z Los Angeles do San Francisco zatrzyma się, by rozprostować kości, coś przekąsić i wypić kawę, a w tym czasie akumulator uda się naładować na tyle, by samochód dojechał do celu. A skoro da się to załatwić w ten sposób, to ile osób zdecyduje się na wymianę baterii? Zwłaszcza, że ta przyjmowana może być gorszej jakości.


To nie przekreśla całego projektu i nie padło jeszcze stwierdzenie "kończymy z tym", ale jeśli szef mówi, że coś nie ma sensu, to sprawa zmierza chyba w oczywistym kierunku - po co pakować pieniądze w rozwój czegoś, co korzyści raczej nie przyniesie? Lepiej zainwestować to w poprawę jakości baterii czy program tworzenia autonomicznych samochodów, które Tesla zamierza dostarczyć na rynek w ciągu kilku lat. Parę kwartałów temu pisałem, że nie zdziwiłbym się, gdyby pomysł pozostał ciekawostką i najwyraźniej tak się stanie.

Z tym pomysłem Tesla nie trafiła, ale to nie oznacza, że błędem było samo testowanie wymiany. Nie od dzisiaj wiadomo, że "kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana". Pewnie było też sporo innych pomysłów, które nie wypaliły, pojawią się kolejne zmierzające donikąd. Mimo uwielbienia wyrażanego względem Muska przez niektórych fanów, jasne jest, że ten człowiek też się czasem myli, podobnie jest z pracownikami jego firmy. Testują jednak nowe kierunki rozwoju, wprowadzają innowacje, a to najważniejsze.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama