Nauka

Naukowcy: czas poważnie mówić o terraformowaniu Marsa

Jakub Szczęsny
Naukowcy: czas poważnie mówić o terraformowaniu Marsa
Reklama

Mars "na poważnie" został oznaczony jako cel do życia. Wszystko wskazuje na to, że pierwszy raz w historii nie zostało to nazwane mrzonką.

Zostało przypomniane, że jeszcze trzy dekady temu terraformowanie Marsa zostało uznane za absurd. Zbyt mało atmosfery, zbyt zimno, brak pola magnetycznego. Pusta kula lodu i skał. Przez te trzy dekady jednak nikt się nie poddawał. Został zbudowany Starship. Została rozwinięta biologia syntetyczna. Została uzyskana zdolność do projektowania organizmów, które nie tylko przeżyją w marsjańskim środowisku, ale je przekształcą.

Reklama

Dlaczego terraformacja?

Mars ma być nie tyle testem, ile kontynuacją. Edwin Kite, astrobiolog, przypomniał: Mars kiedyś był przyjazny życiu. A skoro wiemy, że był, terraformacja to nie kolonizacja sama w sobie. To największy projekt odbudowy środowiska w historii ludzkości. Żywe planety są po prostu lepsze od martwych. Aż chciałoby się powiedzieć nieco z przekąsem: "no, co Ty nie powiesz?". Ale to naprawdę dobra klamra dla celowości "zabawy" z Marsem.

Koszt będzie liczony nie tylko w pieniądzach, lecz w pokoleniach. Pełna terraformacja może potrwać tysiące lat. Ale w krótszym horyzoncie czasowym — dekadach — mogą zostać zbudowane enklawy mikrobiologicznego życia. A potem? Ekosystemy. Może miasta i może nawet całe kultury. A może Mars stanie się "jedynie" bazą wypadową, gdzie nie trzeba będzie martwić się o dostawy zasobów, bo baza świetnie poradzi sobie sama? To i tak byłoby genialne.

Mars jako lustro Ziemi

Terraformowanie Marsa to nie tylko patrzenie w górę. To patrzenie jak w lustro. Mars w roli laboratorium testowego dla Ziemi byłby dla nas technologicznym "miękkim resetem". Tam nie istnieją rafinerie, interesy i status quo. Zielone technologie mogą tam być testowane bez sabotowania rynku. Może dzięki temu nieco odkupimy nasze winy względem tego, co zrobiliśmy z Ziemią? Bo — właśnie — Mars, po terraformowaniu, może być naszą arką, gdy wydarzy się katastrofa tu, gdzie na razie żyjemy.

Pytanie nie brzmi tylko "czy możemy?”" ale "czy powinniśmy?"Cóż, Mars to obiekt badań. Każda ingerencja może bezpowrotnie zniszczyć ślady dawnego życia. Przeszłość planety zostanie zatarta przez przyszłość. Historia zostanie przykryta terraformacyjnym śniegiem. Ów proces może być nieodwracalny. Być może stracimy część bezcennych śladów poprzednich lat na tej planecie. A może nawet poniesiemy klęskę. Ale i tak warto.

Jak terraformować planetę?

Zostały zarysowane trzy fazy. W pierwszej — technologia abiotyczna: żagle słoneczne, nanocząstki, aerożel. Celem jest podniesienie temperatury o 30°C. i uwolnienie CO₂. Pogrubienie atmosfery oraz stopienie lodu.

W drugiej — mikroorganizmy ekstremofilne zrobią swoje. Beztlenowce zmodyfikowane genetycznie mają zostać wysłane, by zacząć produkować tlen i materię organiczną.

Trzecia faza — najdłuższa — obejmuje budowę złożonej biosfery, zwiększanie ciśnienia atmosferycznego i stężenia tlenu. Tu dojdzie do głosu możliwość życia bez skafandra. Na końcu — oddychanie tak, jak na Ziemi.

Reklama

Czytaj również: Jakie jest wnętrze Marsa? Lepiej zatkać nos

Co dalej?

W latach 2028–2031 mogą zostać przeprowadzone małoskalowe eksperymenty terraformacyjne. Punktowe ogrzewanie. Testy reakcji środowiska. Zobaczymy, co nam z tego wyjdzie. I — wiecie — nie chodzi o marzenia. Chodzi o decyzję cywilizacyjną. I choć pełna terraformacja może zająć setki lat, to decyzje muszą zostać podjęte dzisiaj.

Reklama

Jeżeli zrobimy pierwszy istotny krok — świetnie. Należy nam się to, byśmy mogli skolonizować Marsa na własnych warunkach. Mimo tego, że niektórzy są z tego niezadowoleni. Ale — za to — będziemy mogli pochwalić się przed samymi sobą ogromnym osiągnięciem. I nikt nam nigdy go nie odbierze.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama