Świat nie znosi próżni. A taka właśnie wytworzyła się w Europie. Cieszy więc to, że EnduroSat – bułgarski gracz, który jeszcze kilka lat temu nie istniał w świadomości szerokiego rynku – został właśnie wyposażony w 43 mln euro finansowania. Inwestycji dokonano z ramienia Founders Fund. Ale to nie darowizna – to inwestycja w konkretne oczekiwania.
EnduroSat zgarnia 43 mln euro. Europejski gracz wchodzi na orbitę dużych ambicji

Pieniędzy nie wyrzucono w przepaść obietnicy — co to, to nie. Gen3 – nowa generacja satelitów EnduroSat – została potraktowana jak pocisk balistyczny w wojnie o dominację na orbicie. Europa musi udowodnić, że mamy czym się pochwalić w zakresie technologii kosmicznych. Aczkolwiek najpierwszym centrum tego typu działań i tak będą Stany Zjednoczone i nawet EnduroSat o tym wie.
Zamiast klasycznej architektury, zaprojektowana została struktura modułowa. Zamiast liniowego łańcucha dostaw lotniczych – zaadaptowany został model znany z elektroniki użytkowej. Zamiast miesięcy – kilka godzin. Tyle ma zająć montaż i test nowego satelity.
Gen3: standard inny, niż wszystkie
Masa od 200 do 500 kg. Konstrukcja modułowa. Gotowa na radar SAR, hiperspektralne oko, szerokopasmowe łącza, nawigację. Słowem – nie powstała po to, by być, ale po to, by odpowiadać na potrzeby klienta. A ten może oczekiwać wszystkiego — teraz, zaraz, natychmiast i... najlepiej względnie tanio.
Zasilanie? Do 3,5 kW. Transmisja danych na poziomie 2 GB/s. Nie brzmi to, jak prowizorka. A przecież wszystko złożone zostało tak, by nadawać się nie do pojedynczych misji, ale do całych konstelacji – zwinnych, powtarzalnych, responsywnych.
To nie dzieje się teraz bez istotnej przyczyny
Rok 2025 nie został wybrany losowo. Satelitów przybywa. Potrzeby tych sprzętów oraz klientów zainteresowanych nimi — też nie. Wszechstronne obrazowanie, radar, transmisje w szerokim paśmie – to wszystko jest już osiągalne i jest wymagane przez coraz to nowe przedsiębiorstwa. Kto będzie w stanie to dostarczyć tanio i szybko, ten wygra. Gen3 pasuje tutaj jak ulał.
I nagle – względnie nieopierzony, ale piekielnie szybki bułgarski startup wchodzi ze standardem, które wywraca stolik. Wszystko jest tak, jak potrzebuje tego rynek. Ach, jakaż szkoda, że tego nie opracowali Polacy...
Przemodelowanie łańcucha
Zmieniona została logika budowania satelitów. Raycho Raychev i jego zespół przestali oglądać się na przemysł lotniczy. Zamiast tego – sięgnięto po rozwiązania z rynków automotive i przemysłu nastawionego na konsumenta. Firma osiągnęła najwyższą efektywność kosztową wśród wszystkich graczy. 3000 modułów EnduroSat już teraz znajduje się na orbicie. To nie prototypy, a realne rozwiązania w kosmosie.
Przewaga nie została zbudowana tylko na papierze. Została zbudowana w czasie. Gdy inni czekali na dostawy, tu projektowano własne systemy bezprzewodowe. Gdy konkurencja testowała, tu już działano. Filozofia ryzykowna, ale się udało. Przy obecnym tempie rozwoju przemysłu — ten, kto lata szybciej i taniej, ten wygrywa. Te 43 miliony euro zostaną — mam szczerą nadzieję — dobrze zainwestowane.
Czytaj również: Europa pierwsza w historii. Przed nami nikt nie miał takiego satelity w kosmosie
Najwięksi mogą mieć problem (co jest tylko pozornie absurdalne) z budowaniem, przede wszystkim efektywnym, megakonstelacji satelitów. Dlaczego? Bo kierują się skostniałymi wytycznymi. EnduroSat tymczasem podszedł do problemu inaczej, niż wszyscy. Zamiast skupiać się na długotrwałych, bezcelowych testach — po prostu działał. Teraz ma do dyspozycji całkiem niezłą kasę na działania: rozwój, badania i... realne innowacje. Oby tego wszystkiego nie zmarnowano. Trzymam kciuki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu