Czy powrót do rozwiązania z komórek z początku wieku pomogłoby korzystać ze współczesnych telewizorów? Moim zdaniem — tak.
Nasze telewizory w domach dziś bardziej przypominają komputery niż teleodbiorniki sprzed, powiedzmy, nawet 10 lat. Kiedyś telewizor służył tylko i wyłącznie do odbioru telewizji, a jeżeli chcieliśmy dodać do niego funkcjonalność — trzeba było dodać osobne urządzenie. Konsole odpalały gry i filmy, a jeżeli chcieliśmy mieć dobre audio, trzeba było postawić obok solidnych rozmiarów wzmacniacz.
Dziś TV to najczęściej multimedialna konsola, na którą możemy ściągać różne aplikacje, dające nam dostęp do VOD, muzyki czy nawet pozwalające grać w gry. Telewizor to tak naprawdę komputer i dziś, oprócz rozdzielczości i jakości obrazu duże znaczenie ma chociażby zastosowany procesor czy ilość pamięci RAM. Do tego TV to też centrum smart home, a część ludzi woli w ten sposób obcować z niektórymi aplikacjami, jak chociażby YouTube.
To jednak powoduje pewien problem. O ile smartfony i komputery ewoluowały, aby jak najwygodniej wprowadzało się w ich przypadku tekst, o tyle telewizory już niekoniecznie i przekonał się o tym każdy, kto próbował wklepać dłuższą frazę przy użyciu pilota i ekranowej klawiatury. Tutaj rozwiązań jest kilka — od pilotów z klawiaturą QWERTY, po wybieranie głosowe i wskaźniki śledzące ruch pilota.
Dlaczego jednak nie wrócić do znanego i sprawdzonego pomysłu z początku wieku?
Podczas trwających targów CES widzimy pomysły na różne rozwiązania. Niektóre fajne, a niektóre bezużyteczne. Każdy musi sam ocenić, na ile dany pomysł ma szansę się sprawdzić. W tym wypadku jednak mamy do czynienia z pomysłem tak prostym, że jestem zaskoczony, że nikt nie wpadł na niego wcześniej. Otóż jeden ze startupów (Direction 9)zaproponował rozwiązanie, pozwalające dużo szybciej wpisywać tekst w naszym telewizorze.
Dzięki zmodyfikowanemu oprogramowaniu klawiaturę ekranową zastąpiono tam... klawiaturą przypominającą tą z komórek z lat 90 i 2000. Dlaczego ma to być lepsze? Ano dlatego, że ta klawiatura posiada to samo, co kiedyś wspomniane telefony, a mianowicie - słownik T9. Sparowana z przyciskami na pilocie pozwala więc szybko i efektywnie wpisywać nawet dłuższe komendy, bez konieczności wybierania każdej literki pojedynczo.
Co prawda na przeszkodzie temu może stanąć fakt, że dziś coraz mniej pilotów posiada klawisze numeryczne, ale rozwiązaniem tego jest klawiatura ekranowa, która podejrzewam, że również jest wygodniejsza od aktualnych rozwiązań. I muszę przyznać, że jestem zaskoczony, że dopiero teraz, kiedy wpisywanie ekranowe zamieniane jest na inne rozwiązania, jak chociażby możliwość szybkiego logowania przy użyciu smartfona.
Niemniej - wciąż są sytuacje, w której wykorzystanie słownika T9 w naszym pilocie byłoby użyteczne, chociaż trzeba też pamiętać, że mówią to z perspektywy użytkownika, który spędził dużą część życia pisząc właśnie w ten sposób, więc powrót do tego systemu wydaje się naturalny i prosty. Nie wiem natomiast, jak byłoby w przypadku osób, które na takie rozwiązania się nie załapały.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu