Rozważaliście kiedyś kwestie prywatności w kontekście korzystania z... telewizora?
Może jestem przewrażliwiony, ale wolałbym nie podłączać telewizora do internetu w ogóle
Telewizor to nie telewizja — powtarza się to od lat, a rosnące zainteresowanie tym segmentem sprzętu w zestawieniu z coraz mniejszym zainteresowaniem klasyczną telewizją wydaje się potwierdzać tę tezę. Konsole, platformy VOD i serwisy streamingowe jak YouTube są wystarczającym powodem, by wybrać się do sklepu po nowy TV. Jedną z pierwszych rzeczy po jego pierwszym uruchomieniu jest, oczywiście, połączenie go z internetem. Aktualizacje oprogramowania, konfiguracja ulubionych aplikacji, synchronizacja ze smartfonem — powodów jest wiele. Ale choć coraz więcej mówi się w ostatnich latach na temat prywatności w sieci i jej użytkownicy stają się coraz bardziej świadomymi użytkownikami, o tyle nawet ci na co dzień wybierający "bezpieczne" opcje na komputerze czy smartfonie — w przypadku telewizorów nie zaprzątają sobie tym głowy. Może i mają rację, ale od jakiegoś czasu nie daje mi to spokoju.
Wolę sam decydować, komu sprzedam swoje "telewizyjne" dane
Zakupy w telewizorze, rozpoznawanie głosu (bo bez komend głosowych się nie da żyć, wiadomo), wideorozmowy za pomocą wbudowanej kamerki — a do tego preferencje na temat tego co lubimy oglądać, no i statystyki. W zależności od systemu (i wyposażenia samego urządzenia) — producenci telewizora (i ich współpracownicy) mogą zbierać na nasz temat mniej lub więcej danych, ale to nie jest tak, że nic nie wiedzą na temat użytkowników. Pytanie brzmi: czy powinniśmy się tym martwić? Szczerze mówiąc — nie znam odpowiedzi na to pytanie. I możliwe, że nie ma jedynej słusznej odpowiedzi na to pytanie — bo każdy odpowie inaczej. Ale im dłużej nad tym myślę, tym bliższy jestem zakupu przystawki od firmy, której od lat... ufam najbardziej.
Zamiast domyślnej opcji: przystawka
Uważam że przystawki z Androidem dają naprawdę od groma możliwości (bo ze względu na wsparcie producentów TV z Androidem, a raczej jego brak, nie jestem ich specjalnym fanem), a systemy webOS czy Tizen potrafią oczarować użytkowników swoją prostotą. Problem polega na tym, że żadnej z firm która otrzymuje dostęp do tych, na pozór nic nieznaczących, nie darzę jakimś wyjątkowym zaufaniem. Może i jestem zaślepiony, może podejmuję złe decyzje, ale ze wszystkich dużych graczy rynkowych, najwięcej mojego zaufania wciąż mają Microsoft i Apple — ze szczególnym uwzględnieniem tych drugich. Tak, zaliczali wpadki. I nie, nie są idealni, jak niektórzy chcieliby wierzyć. Ale obserwując ich działania na przestrzeni lat, nie dali mi specjalnych powodów do zmartwień. To jedna z tych firm, która nawet przez chwilę nie próbuje udawać, że chce mi coś dać za darmo. Cenią się i cena ich Apple TV z porównaniem do androidowych przystawek wypada kosmicznie. Jeżeli zaś chodzi o funkcje i możliwości — ma ich o wiele mniej niż Android TV, ale szczerze? Zupełnie mi to nie przeszkadza. Wszystkie aplikacje z których chcę korzystać są na miejscu, do tego dochodzi pełna integracja z iOS, iPad OS oraz macOS. Dla mnie to wystarczający powód, by temat nie dawał mi spokoju. Obecnie największą przeszkodą jest wiek Apple TV piątej generacji — czyli ostatniej wypuszczonej przez producenta. Jako że od premiery minęły już ponad dwa lata, płacąc pełną kwotę — wolę jednak zaczekać na coś nowszego.
Czy przesadzam? Możliwe. Ale skoro słychać coraz więcej osób które odchodzą od ekosystemu Google i innych dużych graczy szukając alternatyw — to zaskakująco niewiele z nich dotyczy telewizorów. Takich niepozornych, a przecież pierwsze "afery podsłuchowe" z ich udziałem mamy już dawno za sobą...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu