Technologie

Technologia nie pomaga w leczeniu cukrzycy. Wyniki badań mówią same za siebie

Kacper Cembrowski
Technologia nie pomaga w leczeniu cukrzycy. Wyniki badań mówią same za siebie
Reklama

Chociaż leczenie cukrzycy na przestrzeni lat stało się zdecydowanie prostsze, to badania dobitnie wskazują, że wyniki pacjentów wcale się nie poprawiły.

Jest lepiej niż kilkadziesiąt lat temu, ale do perfekcji daleko

Na łamach Antyweb już kilka razy dywagowałem na temat tego, jak rozwija się technologia w kontekście leczenia cukrzycy — i za każdym razem były to smutne wnioski, które wskazywały, że na najważniejsze zmiany i faktyczne rewolucje musimy jeszcze poczekać. Oczywiście, diabetycy przyjmujący insulinę nie muszą już korzystać z wielkich igieł w starodawnych strzykawkach, jednak lwia część cukrzyków stale ma zwykły glukometr i leczy się przy pomocy penów insulinowych.

Reklama
Źródło: Depositphotos

Peny to najbardziej podstawowa forma przyjmowania insuliny, czyli zwykły „długopis”, który pozwala chorym przyjmować zastrzyki, a ampułki insuliny wraz z igłami są wymienne. W takim przypadku jednak jesteśmy całkowicie zdani na siebie, a jedyna pomoc do dostosowania ilości jednostek koniecznych do podania to różne aplikacje na smartfony czy ustawianie budzików, żeby na 100 procent pamiętać o konieczności przyjęcia leku. Nie jest to jednak rozwiązanie idealne (i wiem to z autopsji), szczególnie że wszyscy teraz żyjemy w biegu.

Sprawę znacznie ułatwia pompa insulinowa, która jest stale podłączona do ciała chorej osoby, więc bazę insuliny dostajemy naturalnie, a to prymitywne urządzenie za grube tysiące posiada wbudowany prosty kalkulator, który na podstawie poziomu cukru we krwi i ilości przyjmowanych wymienników węglowodanowych pomaga obliczyć odpowiednią dawkę insuliny. Idąc dalej, są specjalne sensory, które bez przerwy mierzą poziom cukru osoby chorej, a żeby zobaczyć wynik, wystarczy zbliżyć do plastra smartfon czy specjalne urządzenie. Co jest jednak problemem w tym przypadku?

Źródło: Depositphotos

Ogromne ceny i inwazyjność

Przede wszystkim, każda opcja jest inwazyjna. Pompa insulinowa wymaga stałej obecności metalowej czy silikonowej igły w ciele chorego i w podobny sposób działa sensor. Jako osoba, która choruje na cukrzycę, od kiedy tylko pamięta, mogę przyznać, że są to rozwiązania dalekie od ideału.

Nadal jest to dużo większa pewność i kontrola nad chorobą oraz mniejsze ryzyko hipoglikemii lub hiperglikemii (co może skutkować jeszcze gorszymi powikłaniami zdrowotnymi), jednak organizm ma swoją wytrzymałość. Tym sposobem po kilku latach używania pompy insulinowej, we wszystkich miejscach, w których można mieć „zainstalowane” wkłucia, obecne są zrosty, a po świeżo wyciągniętej igle mogą pojawić się rumienie, pomimo odpowiedniej dezynfekcji.

Źródło: Depositphotos

Ponadto wszystkie te sprzęty są horrendalnie drogie. Najbardziej podstawowe pompy insulinowe potrafią kosztować nawet 9 tysięcy złotych, a jeśli chcemy mieć bardziej zaawansowany sprzęt, musimy zapłacić proporcjonalnie więcej. Same systemy kontrolujące poziom cukru we krwi bez przerwy są świetne — jednak ich utrzymanie to miesięcznie kilkaset złotych. Dodając do tego samą insulinę, na którą osobiście wydaję blisko 250 zł miesięcznie (uwzględniając sporą refundację!), mówimy tutaj o naprawdę gigantycznych kosztach, a kłucie się (niestety) nadal jest koniecznością.

To wszystko przekłada się na tragiczne wyniki

Według badań opublikowanych na JAMA Open Network, diabetycy mają w tych czasach tak samo złe i niebezpieczne dla zdrowia wyniki, jak 30 lat temu. Michael Fang, adiunkt epidemiologii w Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health oraz jego współpracownicy przeanalizowali dane z National Health and Nutrition Examination Survey przeprowadzone przez amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention. Okazuje się, że wynik badania hemoglobiny glikowanej, który domyślnie powinien wynosić mniej niż 7 procent, jest poprawny wyłącznie u 29,2% chorych osób.

W Stanach Zjednoczonych sytuacja wygląda jeszcze gorzej, gdyż insulina jest jeszcze droższa — lecz w Polsce co chwilę dostajemy informacje o tym, że kolejne leki przestają być refundowane i również potrafią kosztować krocie. Większości ludzi zwyczajnie nie stać na najnowsze rozwiązania technologiczne, pozwalające na bardziej efektywne leczenie cukrzycy — i z tego względu wyniki są, jakie są.

Reklama
Źródło: Depositphotos

Czy chociażby nieinwazyjne glukometry mogłyby coś zmienić? Oczywiście, że tak — dlatego niezwykle czekam na możliwość mierzenia poziomu cukru we krwi z poziomu smartwatcha, co pozwoliłoby na stałą kontrolę bez potrzeby kłucia palców kilka razy dziennie czy płacenia kilkuset złotych miesięcznie za sensory, które trzeba wbić sobie w ramię. Im mniej bólu i im większa dostępność, tym lepiej — a zdecydowanej zmiany wymagają same pompy insulinowe, gdyż to, jak one działają i ile kosztują, mając na uwadze ich możliwości technologiczne, jest po prostu nieśmiesznym żartem.

Prognozy nie tylko nie są obiecujące, ale wręcz przerażające. Jeszcze bardziej jednak smuci mnie to, że jako jedna z chorych osób, czytając wyniki tego badania, nie byłem w ogóle zaskoczony. Smutny? Owszem. Aczkolwiek o zdziwieniu nie było mowy.

Reklama

Źródło: Bloomberg

Stock Image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama