POGO to rewolucyjny amerykański glukometr, który ułatwi życie diabetykom. Mierzenie cukru bez pasków testowych, bez igieł - wszystko zamknięte w jednym malutkim sprzęcie.
POGO to nowy glukometr opatentowany przez Amerykanów, który niedawno trafił do sprzedaży. Nie ma tutaj mowy o specjalnym etui, do którego musimy schować nakłuwacz, paski testowe, zapasowe igły czy lancety. Wszystko bowiem zawarte jest w jednym, zgrabnym sprzęcie, który zmieści się bez problemu do kieszeni spodni.
Jak to działa? Glukometr korzysta ze specjalnych wymiennych kartridżów, które wszystko robią za nas. Wystarczy zatem przyłożyć palec do POGO, a glukometr sam nas delikatnie ukłuje i pobierze mikro próbkę krwi, wynoszącą około 0,25 mikrolitra. Wyniki pojawią się w zaledwie cztery sekundy, co robi wrażenie.
Całość odbywa się zatem bardzo szybko i bezinwazyjnie, a do tego wymaga mniejszej ilości krwi, niż standardowe glukometry. Jeśli wstydzicie się pomiarów w miejscach publicznych, wydaje się to idealnym rozwiązaniem. Nikt nie będzie w stanie określić, że właśnie się nakłuliście i zmierzyliście poziom cukru we krwi.
Poza wynikiem pojawiającym się na ekranie POGO, całą historię mamy na swoim smartfonie poprzez połączenie Bluetooth. Firma stworzyła dedykowaną aplikację POGO Patterns, która jest dostępna za darmo na telefonach z Androidem oraz iOS. Nie jest to jednak dzienniczek z surowymi wynikami - program obserwuje i analizuje nasze wyniki oraz trendy, podpowiadając, co robić, żeby bardziej ustabilizować nasze wyniki. Osoby, które już miały okazję korzystać z tego sprzętu, wypowiadają się na temat aplikacji bardzo pozytywnie.
POGO zasilane jest bateriami AAA, które są zdecydowanie łatwiej dostępne niż CR2032 - a większość glukometrów korzysta właśnie z płaskich baterii. Nie jest to rozwiązanie idealne, bo dużo praktyczniejsze są glukometry z możliwością ładowania, ale mogło być dużo gorzej.
POGO na ten moment jest dostępne w sprzedaży wyłącznie na terenie Stanów Zjednoczonych. Glukometr kosztuje 68 USD, czyli około 280 zł. W takiej cenie otrzymujemy sam sprzęt, dwie baterie, instrukcję obsługi w języku angielskim i hiszpańskim oraz kartę rejestracji gwarancji. Kartridże są sprzedawane oddzielnie i ich zestaw, który starczy na 150 pomiarów, został wyceniony na 96 USD, co daje blisko 390 zł. Trzeba zatem przyznać, że jest to zabawka dosyć droga w utrzymaniu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu