Świat

Narzekacie na polskich taksówkarzy, zobaczcie co się działo przed lotniskiem JFK w Nowym Jorku

Grzegorz Ułan
Narzekacie na polskich taksówkarzy, zobaczcie co się działo przed lotniskiem JFK w Nowym Jorku
2

Departament Sprawiedliwości USA poinformował wczoraj o wystosowaniu aktu oskarżenia przeciwko dwóm osobom, które we współpracy z rosyjskimi hakerami włamały się do systemu dyspozytorskiego lotniska JFK dla nowojorskich taksówek.

Niektórym polskim taksówkarzom można wiele zarzucić, między innymi zawyżanie stawek za przejazd zwłaszcza, jeśli chodzi o turystów czy cudzoziemców albo wątpliwą etycznie rywalizacje z kierowcami Ubera i podobnymi, ale to co robili sobie nawzajem taksówkarze pod lotniskiem JFK w Nowym Jorku, ciężko porównywać do nieprawidłowości znanych z naszego rynku przewozowego.

Można powiedzieć, że niektórzy taksówkarze w Nowym Jorku przez dwa lata uczestniczyli wręcz w przestępczym procederze, przynajmniej znaczna ich część musiała być świadoma tego.

Departament Sprawiedliwości USA opublikował wczoraj komunikat informujący o skierowaniu aktu oskarżenia przeciwko dwóm obywatelom amerykańskim, którzy we współpracy z dwoma rosyjskimi hakerami włamali się do systemu dyspozytorskiego lotniska JFK w Nowym Jorku, zarządzającego podjazdami taksówek po pasażerów do odpowiednich terminali.

Przestępcy prawdopodobnie przekupili operatora systemu dyspozytorskiego, który przy pomocy przekazanego klucza USB ze złośliwym oprogramowaniem, udostępnił im nieautoryzowany dostęp do komputerów systemu, dzięki czemu mogli oni dowolnie przesuwać wybranych taksówkarzy w kolejce po odbiór pasażerów.

Czemu winni są tu też sami taksówkarze? Otóż każdy z nich płacił przestępcom za każde takie przesunięcie w kolejce 10 dolarów. Uniknąć tej opłaty mogli tylko ci z nich, którzy zdecydowali się na nakłanianie (rekrutowanie/werbowanie - zwał jak zwał) do dołączenia do tego procederu kolejnych taksówkarzy. W rezultacie od września 2019 roku do wrześnie 2021 roku, a więc przez dwa lata, wspólnie z przestępcami oszukiwali de facto pozostałych taksówkarzy.

W komunikacie tym czytamy, że przez ten cały okres, każdego dnia dochodziło do nieuprawnionych przetasowań w kolejce taksówkarzy nawet do tysiąca razy, co przekłada się na kwotę 10 tysięcy dolarów dziennie zarobku dla samych przestępców - no może nieco mniej, bo część taksówkarzy uczestniczących w tym była zwolniona z opłaty, z uwagi na swoje zaangażowanie w budowanie bazy taksówkarzy, chętnych płacić za przesunięcie w kolejce.

Osobiście zastanawiam się, jak to w ogóle było możliwe przez tak długi czas. Z komunikatu ministerstwa wynika, że taksówkarze parkowali na parkingu pod lotniskiem i system dyspozytorski kierował ich do odpowiednich terminali w kolejności przybycia na ten parking. Tysiąc przypadków dziennie, gdzie poza kolejnością przybycia, taksówkarze omijali kolejkę na pewno było zauważalne. Nie chce mi się wierzyć, że uczciwi taksówkarze, którzy musieli po kilka godzin czekać na swoją kolejkę nie wzniecili rabanu już po kilku miesiącach tego procederu.

Pozostaje tu oczywiście pytanie, czy w ramach tego systemu dyspozytorskiego działały również takie firmy jak Uber czy Lyft? Podejrzewam, że nie i wówczas taksówkarze oczekujący w kolejce mogli identyfikować podjazdy poza kolejnością przybycia, jako przejazdy zamówione przez pasażerów przez aplikację.

Jak to wygląda obecnie pod lotniskiem Chopina w Warszawie? Otóż zarząd lotniska ma podpisane umowy z firmami taksówkowymi czy nawet ostatnio właśnie z Uberem, i na jej podstawie ich kierowcy mogą podjeżdżać po pasażerów na dolny poziom przy hali przylotów. Nie ma żadnego centralnego systemu dyspozytorskiego, komputerowych kolejek, a pasażerowie często sami zamawiają przejazdy, czy to przez aplikację czy telefonicznie, bezpośrednio u konkretnych przewoźników.

Źródło: Departament Sprawiedliwości USA.
Stock Image from Depositphotos.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu