W dobie rosnących cen dosłownie wszystkiego, trudno sobie wyobrazić aby coś miało być tańsze. Okazuje się jednak, że w branży technologicznej jest to możliwe, a wpływ na to ma przynajmniej kilka czynników. Wkrótce mniej powinniśmy zapłacić między innymi za dyski SSD i karty graficzne.
Mniejszy popyt = mniejsze ceny
Prawo popytu i podaży znane jest nam od wielu lat, choć jego zastosowanie wcale nie jest takie oczywiste, bo na rynek wpływa znacznie więcej czynników. Jednak w przypadku komponentów komputerowych działa całkiem nieźle, głównie za sprawą faktu, że produkcji elektroniki nie da się w krótkim czasie znacząco zwiększyć. Dlatego przez ostatnie lata musieliśmy się mierzyć chociażby z wysokimi cenami kart graficznych, czy samych komputerów. Te ostatnie z powodu ponownie wróciły do łask, a to oczywiście nie pozostało bez wpływu na ceny. Sytuacja jednak powoli się zmienia, a paradoksalnie wysoka inflacja, może sprzyjać dalszym obniżkom cen elektroniki.
Zapytacie pewnie jak to możliwe? Inflacja, czyli wzrost cen produktów to zjawisko, z którym mierzy się dzisiaj praktycznie cały świat. Jeśli ceny podstawowych dóbr rosną i musimy płacić za nie coraz więcej, a przy tym nasze przychody nie nadążają za tym wzrostem, to szukamy miejsc gdzie wydatki możemy zmniejszyć. Trudno byłoby przestać kupować jedzenie czy zrezygnować z prysznica, dlatego oszczędności szukamy tam gdzie będzie to nas najmniej bolało. I stety albo niestety, elektronika konsumencka to jedna z tych kategorii produktów. Producenci smartfonów już dostrzegają powoli mniejszy popyt na nowe urządzenia. Samsung w swoich magazynach ma podobno 50 mln niesprzedanych smartfonów. Inni wcale nie mają lepiej, a przez to zmniejszyli zamówienia na komponenty takie jak choćby pamięci NAND.
Nie tylko dyski SSD będą tanieć
Według analizy firmy TrendForce rynek pamięci NAND wchodzi powoli w okres zwiększonej podaży. W ostatnich latach wiele firm zainwestowało spore środki w zwiększenia mocy produkcyjnych, bo pamięci brakowało. Teraz gdy te inwestycje są już gotowe, to okazuje się, że zapotrzebowanie na pamięci nie tylko przestało rosnąć, ale wręcz maleje. Oczywiście nie dotyczy to każdego segmentu, dyski SDD do zastosowań w wielkich centrach danych są potrzebne jak nigdy przedtem, ale pamięci dla smartfonów czy komputerów to inna para kaloszy. Według TrendForce ceny wafli NAND TLC i QLC (stosowanych w dyskach SSD) w tym kwartale spadną o 8-13%, a w kolejnym o następne 5-10%. Oznacza to, że cena dysku SSD o pojemności 1 TB na stałe zagości poniżej kwoty 400 PLN. Widać to już zresztą w sklepach, gdzie przykładowo Samsung 870 QVO 1TB od kwietnia potaniał o ponad 10%.
Teoretycznie powinny potanieć też smartfony, ale obstawiam, że w ich przypadku po prostu standardem staną się modele z pamięcią pojemności 128 GB, zamiast 32 czy 64 GB, nawet w tańszych segmentach rynku. Na pewno tańsze będą również karty graficzne, choć tu największe znaczenie ma krach na rynku kryptowalut. Ceny zbliżają się już do wartości sugerowanych przed producentów, w przypadku niektórych modeli są nawet niższe. To bardzo dobry prognostyk na przyszłość, pod warunkiem, że faktycznie będzie nas jeszcze stać na zakupy elektroniki. Druga połowa bieżącego roku może być zatem bardzo ciekawym momentem na upgrade swojego komputera, a także na zakup nowego. Pod warunkiem, że będzie nas na nie jeszcze stać, gdy zapłacimy za jedzenie, prąd i ogrzewanie...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu