Felietony

Takie przejęcia aplikacji fitness to nic dobrego/złego

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

1

"Gdy nie było smartfonów i aplikacji biegali prawdziwi zapaleńcy, a nie lansiarze" - takie stwierdzenie zasłyszałem ostatnio w kolejce w sklepie, gdy za witryną przemknął młody chłopak ze słuchawkami w uszach i smartfonem w etui na ramieniu. Sam uważam, że pobudki nie mają żadnego znaczenia - jeżeli ktoś zamiast przeleżeć te 30 czy 60 minut przed telewizorem postanowi wybrać się na przebieżkę, to można to określić mianem sukcesu. Nie szufladkuję ludzi z powodu ich motywacji do biegania czy innych aktywności sportowych. Jeżeli ktokolwiek obiera za cel opublikowanie swojego rezultatu w sieciach społecznościowych, to czy w tym jest coś złego? W mojej ocenie nie.

Generalnie rzecz biorąc przyczyn do pokonania krótszego czy dłuższego dystansu nie brakuje, podobnie jak aplikacji, które pomogą nam go zmierzyć, odliczyć czas spędzony w ruchu oraz zmotywować nas do zwiększenia tempa. Sam wybrałem pewien czas temu Nike+ - produkt giganta rynku odzieżowego - i przyznam się, że zrobiłem to bez dłuższego zastanowienia. Być może jakąś większą rolę odegrał w tym marketing, przez który najlepiej zapamiętałem tę markę, ale na przestrzeni miesięcy wyboru nie żałuję, ponieważ aplikacja spełnia moje wszystkie oczekiwania (szczególnie po wprowadzeniu obsługi Spotify).

Poza nią osoby aktywne mogą też wybrać Endomondo, chyba najpopularniejszą aplikację tego typu, Runkeepera, Runtastica, MyFitnessPal i MapMyFitness. Dwie ostatnie oraz pierwsza z wymienionych należą już do jednej firmy, Under Armour, producenta odzieży i akcesoriów sportowych.

Firma Adidas w sierpniu zeszłego roku podążyła podobną ścieżką, decydując się na przejęcie Runtastic, a dzisiejszego poranka oficjalny stał się zakup Runkeepera przez firmę ASICS.

Runkeeper oferował swoje usługi od 2008 roku, całkiem niedawno przeszedł solidny rebranding i odświeżenie marki, dzięki czemu aplikacje stały się jeszcze przystępniejsze i ładniejsze. Trudno teraz znaleźć na rynku choć jedną znaczącą aplikację z tej kategorii, która nie padłaby jeszcze łupem większego gracza z dziedziny sportu.

Czy takie przejęcia pozytywnie wpłyną na sam rynek?

TAK

Prawdopodobnie największym problemem apliacji fitness jest spieniężenie całego przedsięwzięcia. Użytkownicy nie wykupują w masowych ilościach pakietów premium, ani nie klikają w reklamy. Zaś sama ich obecność w aplikacji może przyczynić się do zmiany usługi przez użytkownika w ciągu jednego popołudnia, a z takich konsekwencji nikt nie weźmie sobie na głowę.

Dlatego najważniejszym zwrotem może być solidne dofinansowanie zespołów odpowiedzialnych za rozwój aplikacji. Mogłoby się wydawać, że one już teraz są w stanie wypełnić wszystkie zadania, przed którymi staną, ale tak w rzeczywistości nie jest. Obecnie żadną sztuką nie jest przygotowanie aplikacji monitorującej aktywność, dopiero funkcje dodatkowe, jak planowanie treningów czy analiza postępów, czynią je wyjątkowymi. I w tym aspekcie oczekiwałbym prawdziwych postępów.

Nie bez znaczenia jest też sam potencjał drzemiący w połączeniu akcesoriów fitness, jak opaski, aplikacji oraz sprzętu sportowego (odzieży, butów). Każda z firm dysponuje więc teraz szansą na zbudowanie fantastycznego ekosystemu dla użytkowników i pomiędzy takimi ekosystemami wkrótce może pojawić się rywalizacja.

NIE

Niestety, ale istnieje też szansa, że wizja ludzi "z góry" może negatywnie wpłynąć na dostępność i działanie aplikacji. Co prawda, żadna z nich jak na razie nie stała się tego typu tworem i wciąż wszystkie oferują standardowe monitorowanie aktywności, ale nie zdziwiłbym się, gdyby wkrótce zaczęły pojawiać się rozwiązania łączące obydwie kategorie oferty, czyli odzież, obuwie i akcesoria z platformą fitness.

W pierwszej kolejnści do głowy przyjdą oczywiście dokładniejsze statystyki, które będą gromadzone i analizowane tylko wtedy, gdy wybierzemy parę butów danej firmy. Niemożliwe? Nie tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Posiadanie takich aplikacji może też wiązać się z rozszerzeniem oferty lub rozpoczęciem sprzedaży akcesoriów, takich jak opaski czy smartwatche (sportowe), które współpracować będą tylko z daną platformą. Rzeczywiście teraz ta zupełna dowolność nie jest może aż tak odczuwalna, ale możliwość zintegrowania aplikacji UP od Jawbone z Runkeeper naprawdę mi się spodobała.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu